Zoom na wzór

Wyobraźcie sobie modę, w której ubrania są wyłącznie jednokolorowe. Uff... Na szczęście mamy desenie.
/ 06.05.2008 15:18
Czym byłby styl Burberry bez charakterystycznej kratki? Kostium Chanel uszyty z innego materiału niż kolorowa wełna bouclé? Suknia Pucci pozbawiona psychodelicznych esów-floresów? Fakt, że trudno nam wyobrazić sobie te kultowe rzeczy bez oryginalnych nadruków na tkaninie, pokazuje, jak ważny jest deseń.

Angielski dobrobyt
Gdy w latach 20. XX wieku wprowadzono beżową kratkę jako oficjalny deseń na podszewce trenczy Burberry, natychmiast ją opatentowano. Niestety, nie uchroniło to firmy przed masą plagiatów. Szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu namnożyły się torebki, czapeczki, spodnie itd. a la Burberry. Sprzedawane są na bazarach albo wprost na ulicy za ułamek ceny oryginalnego odpowiednika Burberry. Skąd powodzenie słynnej kratki? Kojarzy się z dobrobytem i angielską tradycją. A wydawałoby się, że to „tylko” geometryczny wzór...

Francuski szyk
Równie silne konotacje wywołują apaszki Hermes. Są symbolem francuskiej klasy i każda paryska elegantka powinna posiadać co najmniej jedną. Po czym je rozpoznać? Oprócz stuprocentowego jedwabiu ich znakiem szczególnym są barwne rysunki. Od 1937 roku (data powstania pierwszej fabryki apaszek Hermes) stworzono tysiące różnych wzorów. Niekiedy ich autorami są zaproszeni do współpracy artyści. Jednak klasyczny „foulard” Hermes nawiązuje do hippicznych tradycji firmy (na początku produkowano akcesoria do jazdy konnej). Nadrukowane mogą być na nim lejce, strzemiona lub siodła. Inny tradycyjny wzór na apaszkach Hermes to wszelkiego rodzaju okucia: klucze, łańcuchy i zamki, wymieszane z szarfami, wstęgami oraz harfami. Takie chusty Hermes produkuje obecnie tylko od czasu do czasu jako reedycje. Nic dziwnego, że założono na ich cześć nawet fankluby.

Scenki rodzajowe na ubraniu
Inną ostoją francuskiej tradycji są tkaniny, na których można się dopatrzyć powielonych rysunków zrobionych czarną, niebieską lub czerwoną kreską na białym tle. Mogą przedstawiać parę podczas romantycznego pikniku lub myśliwych na polowaniu. Mowa o toile de Jouy – płótnie ze Jouy-en-Josas (miasto w północnej Francji). Początkowo wzór ten przeznaczony był do wnętrz, np. na tapety. Kilka lat temu wkroczył jednak do świata mody. Domowym otoczeniem często inspiruje się włoski projektant Roberto Cavalli. W jego wiosenno-letniej kolekcji sprzed roku znalazły się sukienki we wzory przypominające porcelanę.
                   
Królestwo deseni
Żaden dom mody nie przywiązuje jednak do deseni większej wagi niż florencki Pucci. Założył go równo 60 lat temu Emilio Pucci. Ubrania jego projektu miały proste kroje i były szyte z superlekkich, elastycznych tkanin. Emilio zamieszczał na nich multikolorowe, wesołe nadruki, które szybko stały się znakiem charakterystycznym Pucci. Wzorzyste sukienki, wąskie spodnie typu capri w jaskrawych barwach i oryginalne apaszki wywołały sensację. Pokochały je gwiazdy: Jackie Kennedy, Marilyn Monroe, Lauren Bacall oraz Sophia Loren. W 1962 roku amerykańska prasa mianowała Emilio „Królem Deseni”. Jego styl inspiruje dziś wielu projektantów, ale prawdziwe wzory Pucci są nie do podrobienia.


Mirko Bottai, grafik domu mody Pucci, zgodził się opowiedzieć specjalnie dla VIVY!Mody o filozofii legendarnego domu mody. Wyjaśnia, że w chaotycznych esach-floresach panuje porządek graficzny, którego projektanci deseni muszą się ściśle trzymać. „To deseń nadaje ruch całej kreacji”, tłumaczy. „Zwykle ludzie na to nie zwracają uwagi, ale w deseniach jest rytm i dynamiczność, a te są nieodzowne dla ubrania”. Laudomia Pucci, córka Emilio, która obecnie odpowiada za wizerunek rodzinnej firmy, mawia wręcz: „W ubraniach Pucci jest życie”. »Życie« ubrania zaczyna się właśnie od deseni”. „Najpierw rysuje się wzór”, opowiada Mirko. „Następnie decyduje się, do czego będzie używany: strój dzienny, wieczorowy, miejski czy na plażę. Potem szuka się tkaniny, robi projekt, szyje, et voila: mamy ubranie z pięknym deseniem”. Inspiracje do powstania wzoru mogą być bardzo różne. „W każdej epoce można znaleźć coś interesującego, tak jak w ubiorach etnicznych, np. afrykańskich, indyjskich, w modzie europejskiej i amerykańskiej. Ja uwielbiam rysunki na chińskim papierze ryżowym, multikolorowe ceramiki sycylijskie, stroje starożytnych Egipcjan...”, rozmarza się Mirko. „Kocham także kolory Prowansji i Radżastanu oraz niebieskie morze Capri. Czerpię również pomysły z życia codziennego: dwa różne kwiatki zestawione ze sobą, talerz makaronu z mieszanką warzyw, polany zieloną oliwą z oliwek, stół nakryty różnokolorowymi talerzami albo kolory jesieni w Toskanii”.

Bogatym źródłem inspiracji jest też legendarne archiwum w Palazzo Pucci, siedzibie domu mody w centrum Florencji. „Wspaniałe rysunki, karykatury i scenki rodzajowe autorstwa Emilio nie pasują do oficjalnego świata Pucci istniejącego w wyobrażeniu większości osób”, zdradza Mirko. Christian Lacroix, dyrektor artystyczny Pucci w latach 2002–2005, miał wielki szacunek dla historii domu mody Pucci. „Jego styl był dość konserwatywny, jeśli chodzi o desenie”, wspomina Mirko. „Często używaliśmy wzorów z archiwum, oczywiście reinterpretując je. Teraz natomiast mamy projektanta młodego i nowoczesnego, z którym szukamy czegoś odmiennego, nie zapominając oczywiście o charakterze Pucci. Matthew Williamson nie chce oderwać się całkowicie od archiwum, ale stara się myśleć o tym, co zrobiłby Emilio Pucci, gdyby był z nami dziś”.

Desenie z najznakomitszych domów mody już dawno straciły status zwykłych wzorów. Rozpoznawalne na pierwszy rzut oka traktowane są jak logo. Zamiast inicjałów projektanta mamy kratkę, esy-floresy albo scenki rodzajowe, są one jak gwarancja jakości i oryginalności. Taki mały, modowy snobizm.

Dominika Baranowska / Viva!Moda

Redakcja poleca

REKLAMA