Idąc na spotkanie ze stylistką Julitą Wudarczyk, prowadzącą własny butik i pracownię stylizacji w centrum handlowym Blue City w Warszawie, liczyłam, że znajdę odpowiedź na te pytania. Muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Wizyta rozpoczęła się od rozmowy o kolorach. Nie tylko ciuchów, ale też włosów. Okazało się, że pani Julita kreuje całościowy wizerunek.
Na początek przymierzyłam kilka peruk. Było zabawnie, ale też pouczająco (muszę unikać krótkich fryzur w ciemnych kolorach, bo zamieniają mnie w „złą kobietę”). Drugi etap analizy kolorystycznej to test na chustach. Usiadłam przed mocno oświetlonym lustrem (koszmar, widać wszystkie mankamenty urody). Aby test wypadł wiarygodnie, moje ubranie i włosy zostały przykryte białą tkaniną. Następnie przy twarzy pojawiały się chusty w różnych odcieniach czerwieni, a potem zieleni (w pełnej wersji „przymierza się” aż 150 chust). Okazało się, że mój typ urody to chłodne lato z elementami kontrastowej zimy. I faktycznie, wyraźnie widziałam, że przy pewnych odcieniach cera stawała się pożółkła (jakbym była chora), a przy innych nabierała życia. „Nigdy więcej wpadek na zakupach!”, pomyślałam, gdy dotarło do mnie, że istnieją kolory, które nie służą mojej urodzie.
W końcu przyszedł czas na określenie stylu i proporcji figury. I tu zaskoczenie. Okazało się, że mam wąskie biodra, choć do tej pory myślałam inaczej. Mój styl? Klasyczno-romantyczny. Trudno było się nie zgodzić. Lubię proste formy, ale z małym pieprzykiem. W końcu przyszło upragnione buszowanie po sklepach. Cel: sukienka na wieczór oraz ciuchy do pracy. Odwiedziłyśmy kilka butików, aż w końcu – jest! Mała czarna, ale niebanalna. – Rewelacja! – powiedziała pani Julita. – Szybko się uczę – dodałam, bo to ja pierwsza wypatrzyłam ją na wieszaku. Sukienka zadebiutowała na imprezie URODY (sprawdzi się też gdzie indziej, to kwestia dodatków).
Przy wybieraniu „roboczego” stroju pomoc pani Julity okazała się dużo bardziej niezbędna. Bo jak ma się ubierać ktoś, kto na okrągło chodziłby w dżinsach? W sklepach spędziłam kilka godzin, ale przekonałam się, że przy odpowiednich dodatkach (fajny pasek, kolorowy szaliczek), nawet w garniturowych spodniach można wyglądać (i czuć się) na luzie. Ze spotkania ze stylistką wróciłam z torbami pełnymi ciuchów. Choć uszczupliłam swój budżet, czuję się bogatsza. W wie-dzę o tym, jak się (nie) ubierać.
Nasza ocena: 3
Pomoc stylistki na zakupach to świetny pomysł, kiedy jesteś w sytuacji awaryjnej (np. nazajutrz masz ważne spotkanie slużbowe). Jeśli chcesz znaleźć lub zmienić swój styl albo nauczyć się prawidłowo dobierać i zestawiać kolory, musisz na to poświęcić sporo czasu (kilka sesji) i pieniędzy.
Cennik
Pomoc w zakupach – 1 godz.: 150–200 zł
Analiza kolorystyczna – 2 godz.: 450 zł
Przegląd szafy w domu klientki: 400–600 zł (w zależności od ilości rzeczy)
Zwymiarowanie sylwetki, określenie proporcji oraz dobór odpowiednich fasonów: 500 zł
Określenie stylu, opis czym się charakteryzuje, propozycja nowego lub udoskonalenie dawnego stylu: 500 zł
Gdzie?
Pracownia stylizacji Siluete. Beauty&Style.
Julita Wudarczyk, Blue City, Aleja mody wieczorowej i ślubnej, Al. Jerozolimskie 179, lok. 51/52,
tel. 0507000507, www.siluete.pl
Marzena Płocka / Uroda
Styliści - trend czy konieczność? - podyskutuj na forum