Przełamać stereotypy - wywiad z Małgorzatą Barcikowską-Nazarczuk

Zaczęłam od projektowania i wykonywania torebek i ubrań dla koleżanek. Następnie torebki zaczęłam sprzedawać w jednej z Gdańskich galerii. A pierwsze spodnie uszyłam za namową mojego narzeczonego, który dziś jest moim mężem a jednocześnie największym krytykiem i promotorem.
/ 25.10.2007 09:57
Od jak dawna zajmuje się Pani modą?

Właściwie od końca studiów. Zaczęłam od projektowania i wykonywania torebek i ubrań dla koleżanek. Następnie torebki zaczęłam sprzedawać w jednej z Gdańskich galerii. A pierwsze spodnie uszyłam za namową mojego narzeczonego, który dziś jest moim mężem a jednocześnie największym krytykiem i promotorem.

Projektuje Pani ubrania i dodatki. Czy często przełamuje Pani stereotypy?

Projektując ubranie lub jakiś dodatek nawet się nad tym nie zastanawiam. Podejmuje działanie np. Konstruuję rękaw i zmieniam tak długo, aż wyjdzie z niego najpiękniejszy jaki się da i dopiero wówczas się okazuje, że tak naprawdę to nie jest krawieckie. Takie nowe pomysły i wykończenia torebek przychodzą same i tworzą się same. Czasami klientka patrzy na to co robię "dużymi oczami" i mówi, że nic jeszcze nie widzi, ale na koniec przymiarki mówi "niech Pani robi co chce - ja zobaczę efekt końcowy" i rzeczywiście na koniec wychodzą nadspodziewane rezultaty. Przecież to jest często wspólna praca klientki i moja, ponieważ to nie ma być moje „widzi mi się”, tylko piękna wizualizacja wrażenia o danej osobie. Jak się ją dobrze wyczuje, to naprawdę efekt jest zniewalający.

Jakie dodatki Pani projektuje?

Zaczęłam od torebek, a dzięki prośbom i namowom klientek tworzę paski, kolczyki, broszki, breloki, czasami nawet ozdabiam buty. Wolę oddawać projekty biżuterii dla mojej przyjaciółki, ale nie zawsze jest na to czas. Zaprojektowałam też kiedyś za namową stylistki kołnierz futrzany i teraz mam kolekcję nowych kołnierzy w pięknych kolorach.

Na czym polega niepowtarzalność Pani prac?


Każda torebka jest inna, z różnych materiałów, z przeróżnymi rysunkami, nadrukami, obrazkami i impregnowaniami, deseczkami decoupaqe. Do tych torebek używam detali z różnych, niekoniecznie do tego przeznaczonych elementów. Sukienki są projektami indywidualnymi specjalnie przygotowanymi dla klientki, każdy golfik, bluzeczka lub spódnica jest inna. Wymyślona przeze mnie rzecz zawsze jest z innym przeszyciem, stębnówką, cekinem lub kieszonką z napisem. Bardzo nie lubię robić tej samej rzeczy drugi raz.

Tworzy Pani i ręcznie wykonuje hafty, wycinanki, nadruki i zdobienia, maluje skórę i zamsz. Czy trzeba do tych prac dużo cierpliwości, czy może sprawia to Pani przyjemność?


Sprawia mi to nieopisaną wręcz przyjemność. Nigdy nie tworzę ze złości czy w złym humorze. Nawet jakbym taki miała to od razu mi się on poprawia, jak rysuję lub coś naszywam, projektuję kolejny haft. A wtedy tylko z niecierpliwością czekam efektu końcowego. Czasami jestem jeszcze niezadowolona, więc wtedy pracę odkładam na chwilę … a ona dojrzewa, dojrzewa i następnie ją wykańczam z satysfakcją. Mam w sobie tyle energii i mnóstwo pomysłów, marzeń a do tego jeszcze tysiąc snów, nigdy więc się nie boję, że już nic nie wymyślę.

Co z jesiennych trendów szczególnie poleca Pani Polkom?


Przede wszystkim dużo różnorodnych torebek. Nie nośmy ciągle przez lato, jesień czy zimę tej samej chociażby najkochańszej torebki. Przede wszystkim każda kobieta musi mieć ich kilka, aby pasowały do różnych strojów i zestawień kolorystycznych. Proponuję na jesień i nadchodzącą zimę piękne kołnierze - różowe, szare, białe i czarne. Koniecznie długie płaszcze, szare swetry, do tego rękawiczki.

Co myśli Pani o sposobie ubierania się bizneswoman w Polsce?

Ubieram je na co dzień i od święta. Nie każda z nich ma po prostu czas aby o siebie zadbać, a już bieganie i szukanie ubrań, których po prostu jest niewiele to nic przyjemnego. Jeśli już coś znajdą, to zaraz się okazuje, że kilka dziewczyn ma tą samą bluzkę. Ja moim klientkom proponuję zestawy, które można łączyć dowolnie i dodawać do nich rzeczy kupione w sklepach. A wtedy do tego jeszcze kilka niecodziennych dodatków i zestaw się zmienia nie do poznania.

A co na specjalne okazje?


Oczywiście sukienki. Jedwab, jedwab i jeszcze raz jedwab, który uwielbiam i to pod różnymi postaciami. Np. len z jedwabiem lub kaszmir z jedwabiem, przepięknie z mieniącym się kolorem.

Projektuje Pani między innymi kolekcje biznesowe. Czy charakteryzują się one czymś konkretnym?
Po pierwsze są bardzo, bardzo kobiece i dostosowane do figury klientki. Uwydatniają biust lub podkreślają talię, mają przeszycia ręczne i hafty.
Ja nie lubię projektować dla nikogo. Mi potrzebna jest muza - a muzą jest moja klientka.

Jaki jest najprzyjemniejszy komplement dla projektanta?

Moi klienci mówią i piszą: Małgosiu, masz duży talent! Byłam teraz w Toronto i odwiedzałam kilka sklepów młodych projektantów z różnych stron świata i mówię Ci- byłabyś tam absolutnym przebojem! (…)Twoje projekty są cudowne, słodkie, eleganckie, kobiece. To miłe.

Czy lubi Pani awangardę?


Tak, ale w głębi duszy jestem romantyczką, więc ona jest mi tylko potrzebna do odpoczynku od delikatnych zwiewnych projektów.

Na ile Panią ona inspiruje?

Jak mam ochotę to po prostu szaleję i rzeczy są bardzo odważne, a to pomaga mi się oderwać od romantyzmu i pozwala tworzyć w spokoju dalej.

Zajmuje się Pani także scenografią oraz projektowaniem mebli. Kiedy zaczęła się ta podróż? Przed czy po pomyśle na tworzenie odzieży?

Tak naprawdę pozwoliły mi na to studia i dodatkowe specjalizacje. Jestem nauczona projektowania, a projektuje się wszystko, więc dodatkowe zajęcia z architektury, mebli i rzeźby pozwalają ogarnąć wszystko. Zlecenia się tak mieszają, że raz jest to mebel, raz scenografia na bal, a dosłownie w tym samym momencie sukienki na rozgwieżdżoną balową noc.

Mężczyznom często wydaje się, że wystarczy aby ubranie było czyste. Nie zwracają uwagi na jego fason i kolor. Oczywiście jest to przestępstwo przeciw modzie, ale na ile taka postawa determinuje poczucie bycia eleganckim i postrzeganie Panów przez środowisko?

Myślę iż to tylko niektórzy mężczyźni, moi klienci mają dobry gust i nawet bardziej są odważniejsi niż ja. Miałam najlepszy przykład kiedy na próbę uszyłam lniane spodnie w kolorze ciemnego fioletu, zdumiałam się jak się okazało, że wszyscy też chcą takie. Kolejnym zaskoczeniem były bardzo pomarańczowe rybaczki z czekoladowymi lamówkami. To bardzo ostre zestawienie i bałam się co powiedzą lecz okazało się, że były rewelacją. Więc moim zdaniem mężczyźni mają świetny gust, wiedzą jak się powinno ubierać, a jak nie. Jak się im coś ciekawego przedstawi to umieją to nosić. W Polsce mężczyźni skazani byli na zaniedbanie, jak również na wieczne dżinsy i koniec. Nic większego się nie działo i nikt dla nich nie tworzył. Oni sami się boją przyjść i coś zamówić, bo uważają że to dla kobiet i że to długo trwa, że nie lubią przymiarek… U mnie tylko jest pierwsza przymiarka i dokładne wzięcie miary, potem to tylko telefon "Poproszę kolekcję jesienną, kurtkę, dwie bluzy, sweter i kilka par spodni oraz t-shirty". Podaję termin i już tylko umówienie się na odbiór, nie trzeba biegać po sklepach - cała kolekcja do siebie pasuje i można ją mieszać.
Proponuję dla Panów różnego rodzaju materiały np. len, bawełnę, jedwab lub naturalne mieszanki tych tkanin. Nawet bluzy szyję z bardzo grubej bawełny, a nie sztucznego polaru. A koszulko-koszule mojego projektu są z tkaniny i dzianiny bawełnianej. Mężczyźni to wspaniali klienci - bardzo wymagający, ale i doceniający całą pracę. Dla Panów do spodni zaprojektowałam kolekcję pasków bawełnianych i skórzanych. Choć przy projektowaniu trochę się denerwuję, to uwielbiam ich minę, szczególnie jak się mierzą przed lustrem.

Czy ma Pani złote rady w sposobie ubierania się dla Panów?

Powinni się nauczyć kilku kolorów więcej i zmienić myślenie. Chodzi przede wszystkim o zmianę sposobu patrzenia na siebie. Wyszczuplić a nie pogrubić, dodać smaczku podkreślić koszulę odważnym krawatem i być odważniejszym w zamawianiu u projektantów bo naprawdę warto. Mężczyzna może mieć pewność, że to jest dla nich starannie wykonane i w pojedynczych egzemplarzach.
Moi klienci są Polakami, którzy mieszkają tu w Polsce lub w Anglii, i Ci z Anglii są bardzo odważni, nie boją się napisać lub zadzwonić. Więc złoty środek to " zapraszam do mojej pracowni".

Czym jest dla Pani torebka?


Bardzo potrzebnym dodatkiem na różne rzeczy, dokumenty, kosmetyki oraz ozdobnym dodatkiem czy do sukni czy do płaszczyka. Ale jest jeszcze coś więcej - to przedstawienie siebie, swoich myśli lub swojego romantyzmu, czasem wręcz buntu. To nadanie zwykłemu szaremu strojowi całego charakteru. Pokazanie światu: jestem modna, mam coś z nowej kolekcji lub - to torebka z szafy mojej babci którą kocham.

Czy sama czuje się Pani torebką i co w sobie nosi?

Noszę wiele nowych pomysłów, które czekają na kobiety i mężczyzn. Wiele zestawień kolorystycznych i fakturowych. To dla mnie jak malowanie obrazu czy rzeźbienie w kilku warstwach materiału skóry i pasmanterii. Każda nowa kolekcja, to moje dzieciątko: letnie lub futrzane - zimowe, haftowane, delikatne lub ostrzejsze z metalowymi dodatkami. W mojej głowie jest jeszcze wiele snów i marzeń.

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów zawodowych.


Rozmawiała Izabela Jabłonowska

Redakcja poleca

REKLAMA