W księgarni Lagerfelda
Emma urodziła się w Paryżu. Mieszkała tam do piątego roku życia, dzięki czemu całkiem nieźle mówi po francusku. Kiedy jej rodzice się rozwiedli, cała trójka przeniosła się do Oxfordu. „Moi rodzice byli wykładowcami na uczelni, żadne z nich nie miało telewizora. Ja nigdy nie miałam idoli, w moim pokoju nie wisiały plakaty gwiazd, tak jak u moich rówieśników” – opowiada Emma. Rodzice mieli wpływ na jej poważne podejście do życia i nauki. „Zawsze byłam kujonem, po prostu lubię się uczyć, czytać książki” – tłumaczy. Doskonałego partnera do rozmów o literaturze Emma odnalazła w... świecie mody. Mowa o Karlu Lagerfeldzie, który posiada w Paryżu własną księgarnię. „Karl ma niesamowicie dużą wiedzę, jest oczytany, mogłabym z nim rozmawiać bez końca. By wejść do jego studia, trzeba przejść przez księgarnię. Spędzałam tam całe dnie” – wspomina. To właśnie z miłości do książek w Emmie zrodziło się marzenie, by wystąpić w ekranizacji Harry'ego Pottera. „Byłam wielką fanką książek J.K. Rowling i jako dziecko chciałam być taka jak Hermiona” – wyznała Emma.
Sukienki od Chanel
Emma od dziecka miała słabość do modnych ubrań. „Kiedy byłam mała, prosiłam macochę, by dała mi pochodzić w skórzanych butach za kolano” – wspomina. Na początku kariery z mamą przeszukiwała Harrodsa, żeby znaleźć odpowiednią sukienkę na premierę Harry'ego Pottera. „Mama zawsze krytykowała kreacje, które wybierałam. Mówiła, że wyglądam w nich, jakbym szła na ślub. Ale gdy przed premierą czwartej części Harry'ego Pottera podpisałam umowę z agencją modelek Storm, wszystko się zmieniło. Mój agent mówił mi: «Zobaczysz, teraz Chanel będzie ci pożyczać sukienki». I tak się właśnie stało” – mówi zachwycona. Na premiery Emma wybiera dziewczęce suknie Chanel, Balenciaga, Miu Miu, Alice Temperley. Lubi też młodych projektantów, m.in. Williama Tempesta i Christophera Kana. „Staram się unikać zbyt perfekcyjnego wyglądu. Zbyt wystylizowana, za mocno umalowana czułabym się nienaturalnie. Czasem młode gwiazdy dają się zmanipulować stylistom, przez co tracą swój styl i upodabniają się do innych celebrytów. Ja chcę tego uniknąć.
Dobrze ubrana i bogata
Kiedy Emma skończyła 18 lat, jej tata oznajmił, że na jej koncie jest ponad 10 milionów funtów. „Forbes” uznał Emmę za jedną z najbogatszych gwiazd przed 30-stką (jest 16. na liście). Gdy Emma przejęła kontrolę nad majątkiem, poprosiła doradcę o pomoc w zarządzaniu milionami. „Nie mam czasu na wydawanie pieniędzy” – mówi, pytana, jak duże sumy przeznacza na stroje. Ale chyba trochę kokietuje. Niedawno miesięcznik „Glamour” uznał ją za jedną z najlepiej ubranych brytyjskich gwiazd. Dziennikarki brytyjskiego „Elle” zachwycały się wyszukanymi kreacjami Emmy, które zakładała podczas londyńskich pokazów mody Fashion Fringe. Sprawdziła się też w roli projektantki. Dla Fair Traidowej marki Tree People zaprojektowała już dwie kolekcje. Ubrania wykonane z naturalnych, organicznych włókien szyją mieszkańcy Bangladeszu i za swoją pracę, w przeciwieństwie do swoich rodaków, są dobrze wynagradzani.
Mogłabym zostać makijażystką
Paparazzi nigdy nie przyłapali Emmy z rozmazanym makijażem czy oczkiem w rajstopach. Sama przyznaje, że lubi bawić się w gronie tylko najbliższych przyjaciół. „Zanim wyjdę na imprezę, przez mój pokój przechodzi tornado, ubrania i kosmetyki są dosłownie wszędzie. Uwielbiam dzielić się z koleżankami strojami, ale największą frajdę sprawia mi malowanie przyjaciółek. Gdybym nie była aktorką, mogłabym zostać makijażystką” – wyznaje. Codzienny makijaż Emmy jest zwykle bardzo delikatny. Jej znak rozpoznawczy to nieskazitelna cera. Policzki ma zawsze muśnięte różem, usta podkreślone błyszczykiem i wyraźne brwi. Ale Emma jest otwarta również na makijażowe eksperymenty. Christian Bailey chciał, by jej wizerunek dla Burberry był trochę ostrzejszy, by odrobinę przypominała młodą Marianne Faithfull, dlatego na sesji miała mocno podkreślone oczy makijażem smoky eyes. Podczas ubiegłorocznej sesji na okładkę brytyjskiego „Elle” zgodziła się na bardzo mocny, ostry makijaż. „Miałam rockowy, koci, ciemny make-up. Podobał mi się, nadał mojej twarzy zupełnie nowy charakter” – przyznała.
Urok prostej elegancji
Emma jeszcze nie postawiła kropki nad „i”, jeśli chodzi o własny styl. „Jestem młoda, dojrzewam również do tego, w jakich ubraniach czuję się najlepiej. Na co dzień najchętniej zakładam dżinsy z Top Shopu, sweterek od Ralfa Laurenta lub Reiss i balerinki. Lubię ten rodzaj francuskiej, prostej elegancji” – tłumaczy. Ale ostatnio zdarza jej się zaszaleć z ciuchami. Podczas letniego festiwalu Glastonbury, na którym bawiła się z przyjaciółmi i ówczesnym chłopakiem George'em Craigiem (modelem Burberry i wokalistą brytyjskiej grupy One Night Only), widziana była w seksownym gorsecie od Louisa Vuitton i nabijanych ćwiekami oficerkach Christiana Louboutina. Na rozdanie nagród British Academy of Film and Television Arts założyła czarną, ciągnącą się po czerwonym dywanie suknię marki Temperley London. „Czułam się w niej dostojnie, ale na uroczystość BAFTA nie wypada inaczej się ubrać. Po gali poszliśmy z ekipą do Double Club i bawiłam się w tej sukni do rana”.
Studiuje i obcięła włosy
Kiedy mieszkała razem z przyjaciółmi w Londynie, jej dom otoczony był przez paparazzi, ale mimo to starała się żyć normalnie. „Uwielbiałam siedzieć przed telewizorem i oglądać serial «Gossip Girl», lub «America's Next Top Model». Zresztą Sophie, moja współlokatorka, była w brytyjskiej wersji tego programu, przez co był on dla mnie jeszcze bardziej interesujący” – wspomina. Rok temu życie Emmy wywróciło się do góry nogami. Jesienią ubiegłego roku wyjechała na studia do Stanów Zjednoczonych. Na Uniwersytecie Browna studiuje literaturę angielską, sztukę i język francuski. Obcięła włosy na krótko. „Miałam dość szumu wokół mojej osoby. Moja prywatność skończyła się, odkąd zaczęłam grać w „Harrym Potterze”. Gdybym studiowała na uczelni w Oksfordzie, o której marzyłam jako dziecko, nie miałabym spokoju, wszyscy mnie tam znają. Chcę zachować prywatność, żyć normalnie jak inni ludzie w moim wieku. W Stanach czuję się bardziej anonimowo. Mieszkam w akademiku z innymi studentami. Choć Dan Radcliffe uważa to za szaleństwo i starał się ten pomysł mi wyperswadować, ja jestem zachwycona. Jeden z moich współlokatorów w akademiku nawet nigdy nie oglądał Harry'ego Pottera” – zachwyca się Emma.