Ikona stylu - Anne Hathaway

Anne Hathaway fot. ONS
Ta nieprzeciętnej urody aktorka zasłynęła swoją świetną rolą w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”. Przy tej produkcji Anne miała okazję nosić ciuchy od najlepszych projektantów. Przyjrzyjmy się, jak ta amerykańska gwiazda ubiera się na co dzień.
/ 06.10.2008 13:06
Anne Hathaway fot. ONS
Mieszka na Manhattanie, spaceruje po Central Parku, chodzi na kawę do Starbucks jak inne amerykańskie aktorki, ale ma w sobie coś, co ją wyróżnia. Mimo kilku sukcesów filmowych na koncie, Anne Hathaway nie pojawia sie zbyt czesto na okładkach czasopism. Uważana jest również za jedna z lepiej ubranych aktorek. Dlaczego?

Nie wywoływać skandalu
Dawno temu Anne obiecała sobie, że nie będzie szokować. Przez lata związana była z jednym mężczyzną. Ubierała się poprawnie, skromnie. Unikała ekstrawagancji, by nie uchodzić za rozrzutną. Stroniła od imprez i pokazów mody. Jeśli już chodziła na premiery, to nigdy nie piła alkoholu. Wszystko po to, by nie dawać mediom powodu do krytyki.

„Nie rozwiodłam się, nie mam bulimii, nie byłam molestowana w dzieciństwie, więc nie jestem dobrym materiałem na okładkę »Vogue’a«” – wyznała w jednym z wywiadów. Rozmawiając z dziennikarzami, Anne zawsze skupiała się na tym, by opowiadać o sobie i swojej przeszłości w sposób pozytywny. Mówiła o cudownych rodzicach, szczęściu, dzięki któremu dostała rolę w „Tajemnicy Brokeback Mountain”, katolickich poglądach, a także pracy charytatywnej.

Dotąd nieskazitelny wizerunek Anne funkcjonował bez zarzutu. Wprawdzie niedawno popsuł go jej narzeczony Raffaello Follieri (para rozstała się w atmosferze skandalu), ale cały szum wokół tej sprawy był niczym w porównaniu z zainteresowaniem, jakie wzbudza jej nowy styl. Okazuje się, że przez sześć lat swojej kariery w filmie wyrosła na bardzo stylową młodą kobietę. Podczas kręcenia „Diabeł ubiera się u Prady” wyrokowano, że Anne nie jest żadną ikoną stylu, że choć ładna, to bezbarwna, zwykła nastolatka. Dziś możemy powiedzieć, że jest zupełnie inaczej.


Nauczyć się mody
Porcelanowa cera, która wygląda, jakby nigdy nie tknęły jej żadne kosmetyki, piękne oczy i orzechowe włosy. Do tego figura zdrowej, dorodnej Amerykanki. Z takim wyglądem wystarczy wynająć dobrego stylistę, by zostać okrzykniętym ikoną mody. Ale Anne postanowiła uczyć się stylu od innych aktorek, które już osiągnęły sukces. Na oscarową galę wybrała suknię Marchesa, bardzo podobną do tej, którą w 2002 roku miała Kate Winslet. Można odnieść wrażenie, że dobrą lekcją dla Anne była także rola w produkcji „Diabeł ubiera się u Prady”. Po tym filmie styl aktorki nabrał charakteru. Teraz Anne z upodobaniem nosi rzeczy od Chanel czy Valentino. Na szczególne okazje wybiera diamentowe kolczyki i perłowe bransoletki od najlepszych nowojorskich jubilerów. Wśród akcesoriów najbardziej ceni sobie ozdobne paski i eleganckie buty. Jednak jak przystało na wzorową uczennicę (Anne skończyła prestiżowy Vassar College) i katoliczkę, bardzo uważa, by jej stroje nie były zbyt wyzywające.

„Zawsze miałam opory, by pokazywać się w dekoltach. Należę do osób, które więcej zakrywają, niż odkrywają. Jednym z moich ulubionych strojów jest sukienka-golf do kolan. U góry wszystko jest zakryte, za to nogi są wyeksponowane” – zdradza aktorka.

Anne z rozbrajającą szczerością przyznaje też, że nigdy nie interesowała się przesadnie strojami i nie przywiązywała wagi do wyglądu. „Kiedyś uważałam, że moda to coś w rodzaju prestiżowego klubu, do którego nigdy nie będę należała. Zdziwiło mnie, że wybrali mnie na odtwórczynię głównej roli w »Diabeł ubiera się u Prady«”.

Podobnie jest z pokazami mody, na których Anne prawie nie bywa. „Na pokazie czułam się zawsze jak na studniówce w szkole. Zastanawiam się, czy dobrze wyglądam, czy nie popełniłam żadnego modowego faux pas i czy moja fryzura jest OK” – twierdzi. Mimo tak nonszalanckiego podejścia Anne jest jedną z najbardziej stylowych aktorek na świecie. Jej wdzięk doceniła firma Lancome, angażując ją do najnowszej kampanii. Styl Anne jest naturalny, kształtuje się wraz z rozwojem jej kariery. Jak widać, czasem warto postawić na intuicję i nie śledzić niewolniczo pokazów. Efekt bywa zniewalający.

P.M. / HOT

Redakcja poleca

REKLAMA