Sauna, łaźnia… a może termarium?

SPA. Sanus per aquam - zdrowie przez wodę. Ale i dyskretny urok luksusu. Kilka miesięcy temu, korzystając z pobytu w ośrodku spa (SPA Eris Wzgórza Dylewskie), postanowiłam w końcu odwiedzić sauny.
/ 03.04.2009 23:24
SPA. Sanus per aquam - zdrowie przez wodę. Ale i dyskretny urok luksusu. Kilka miesięcy temu, korzystając z pobytu w ośrodku spa (SPA Eris Wzgórza Dylewskie), postanowiłam w końcu odwiedzić sauny.

O ich dobroczynnym działaniu na organizm czytałam wielokrotnie, jednak, jak to często bywa, wciąż brakowało mi czasu (lub też motywacji?), żeby przekonać się osobiście, co to takiego łaźnia. Wiedziałam jedynie, że w zamkniętych pomieszczeniach nasz organizm poddawany jest działaniu wysokich temperatur. Poza tym słyszałam, iż z początku może być ciężko wysiedzieć w tak mocno nagrzanych pomieszczeniach.
Czego się jednak nie robi dla zdrowia i urody? Mając sauny dwa piętra niżej, ruszyłam na poznanie innego świata…

Sauna, łaźnia… a może termarium?

Sauna fińska
Ze względu na panującą w środku niską wilgotność, nazywana jest także suchą. Skorzystałam z takiej sauny tylko raz. Z początku trudno było mi wysiedzieć kilka minut w temperaturze w granicach 85-100C – serce zaraz zaczęło szybciej bić, a ja, próbując złapać oddech, miałam ochotę uciec z pomieszczenia jak najszybciej. Po pierwszym szoku, jakim dla organizmu była niska wilgotność i wysoka temperatura, poczułam się nieco lepiej. Nie zdecydowałam się jednak zmienić poziomu - wygodnie rozłożyłam się na dolnej ławie, kilka minut wdychając i wydychając suche, gorące powietrze. Szybko jednak miałam dosyć. Spocona, uciekłam z kabiny i… więcej nie dałam się namówić na wizytę w saunie fińskiej. Obiecuję sobie jedynie, że muszę zacząć odwiedzać suchą saunę regularnie - choćby dla poprawy ogólnego samopoczucia. Nawet jeśli tak krótki pobyt w saunie fińskiej nie miał zbyt dobroczynnego działania, z pewnością nie zaszkodziły mi dwie szklanki wody mineralnej z cytryną, które wypiłam zaraz po opuszczeniu kabiny.
Plusy sauny fińskiej: wzmacnia system odpornościowy, układ oddechowy i krążeniowy, poprawia metabolizm i wentylację płuc oraz przyśpiesza wydzielanie z naszego organizmu toksyn.

Łaźnia rzymska
Łaźnia parowa wydała mi się nieco przyjemniejszym miejscem niż sauna fińska. Panuje tutaj temperatura ok. 55C, zaś wilgotność powietrza sięga 100%. Kilka minut spędziłam w środku, znów wdychając głęboko powietrze, po czym… zamarzyłam już tylko o chłodnym prysznicu. Chwilę się zastanawiałam, czy nie wrócić do łaźni fińskiej, jednak myśl o kolejnej fali gorąca nie wydała się zbyt kusząca. Postanowiłam odpocząć i zrelaksować się już w termarium ziołowym…
Plusy łaźni rzymskiej: działa relaksująco, stąd mija nam szybko zmęczenie fizyczne i psychiczne, a przy okazji poprawia się stan naszej skóry (para oczyszcza nadmiar tłuszczu i martwych komórek naskórka).

Termarium ziołowe
Takiego miejsca brakuje mi na co dzień – niestety, w moim mieście nikt nie wpadł na pomysł, by otworzyć saunę pachnącą ziołami. Przytulne, pokryte jasnym drewnem, wnętrze zaraz okazało się moim ulubionym. Jacuzzi? Sauny rzymskie i fińskie? Basen? Tych atrakcji w pobliżu miejsca zamieszkania mam wiele. Termarium? Brak! Szkoda, bo psychicznie świetnie się w takim pomieszczeniu wypoczywa.
Zwykłe, minimalistyczne wnętrze (dwa leżaki, wbudowane ławy i kominek z umieszczonym nad ogniem garnkiem z ziołami), ze względu na temperaturę, ciszę i naturalną aromaterapię, pozwala nam odpocząć, przy okazji przywracając szybko energię. Przyjemne, już nie duszące ciepło, powoduje, że można w saunie ziołowej spędzić więcej czasu… raz dwa zapominając, że ktoś tam czeka na służbowego maila.
Plusy termarium ziołowego: ma dla organizmu działanie terapeutyczne (antystresowe) i relaksacyjne oraz świetnie wpływa na nasz układ nerwowy.

Termarium solankowe
W popularnych kilka lat temu grotach solnych bywałam wielokrotnie, stąd odwiedzając w spa termarium solankowe spodziewałam się wnętrza pokrytego w całości solą. Jednak czekała mnie niespodzianka. Przyciemnione pomieszczenie, gwiazdki migające nade mną, spokój i szum spływającej po specjalnie wyprofilowanej ścianie stężonej solanki tworzą specyficzną atmosferę. Mimo, jak mogłoby się wydawać, sprzyjających warunków, nie potrafiłam się zrelaksować (siedząc na mało wygodnej ławie!), więc wróciłam szybko do termarium ziołowego…

Plusy termarium solankowego: zwiększa się odporność naszego organizmu (mamy lepszą ochronę przed infekcjami gardła, krtani i oskrzeli) oraz poprawia ogólne samopoczucie.

Ogólne wrażenie? Początkowo wydawało mi się, że pobyt w saunie jest wyjątkowo męczący. Gorąco, zaduch, para, zapach ziół… a człowiek jedynie wyleguje się, spędzając czas biernie i praktycznie bez ruchu. Po godzinie miałam ochotę jedynie usiąść na wygodnym leżaku z gazetą w ręce. A jednak? Już po wychłodzeniu organizmu zauważyłam, że zniknęło gdzieś moje zmęczenie - psychiczne i fizyczne.

Teraz zamarzyła mi się jeszcze sauna lodowa. Oraz powrót do łaźni suchej i parowej – może tym razem moje seanse trwać będą dłużej niż kilka minut? W każdym razie, polecam! Po zimowym zmęczeniu organizmu pobyt w saunie wydaje się idealnym sposobem na przywrócenie nam wiosennej energii.

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA