„Podpatrywałam, co on robi, aż wreszcie pochłonęło mnie to bez reszty, całkowicie”. Energiczna blondynka swoją biżuterię traktuje jak własne dzieci – kiedyś nie powielała projektów i potem nie mogła się z nimi rozstać. Pracuje obecnie nad pierwszym pierścionkiem z diamentem.
To, że Anna Orska została projektantką biżuterii, nie jest przypadkowe. Niewiele osób wie, że ma doktorat ze sztuki użytkowej na wydziale biżuterii. Wykłada na Wydziale Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej. Cierpliwość i przekonanie, że nie wszystko musi wiedzieć najlepiej, sprawiają, że doskonale sprawdza się w roli wykładowcy. Od 10 lat projektuje dla firmy jubilerskiej W.Kruk. Jak mówi, praca dla dużej firmy to niepowtarzalna okazja do zdobycia doświadczenia. W zeszłym roku w Starym Browarze w Poznaniu otworzyła swój pierwszy butik. W pogodzeniu wszystkich obowiązków pomagają jej mąż i dwoje dzieci. Magdalena Mousson-Lestang, zdyscyplinowana mama trzech synów, na pomysł tworzenia własnej marki biżuterii Lilou wpadła podczas urlopu macierzyńskiego. Wcześniej była związana z branżą reklamową i współpracowała z projektantem Dawidem Wolińskim. Z wykształcenia jest filologiem i dziennikarzem. Dlaczego właśnie biżuteria? Magda była przekonana, że może wykorzystać niszę na polskim rynku biżuteryjnym. Nie pomyliła się. W ciągu dwóch lat osiągnęła sukces, o którym większość ludzi może tylko pomarzyć.
Sztuka potrzebuje menedżera
Monika Gajewska, tworząca pod pseudonimem Themonik, do tej pory sama była swoim menedżerem. Kiedy podróżuje i widzi fajny butik lub galerię, po prostu wchodzi i pyta, czy może pokazać swoją biżuterię. Dlatego jej projekty można znaleźć w najbardziej nietypowych miejscach na świecie, między innymi w Nigerii i na Fuerteventurze. W styczniu 2010 roku została uznana za projektantkę miesiąca na portalu www.notjustalabel.com, a Courtney Love w jej pierścionku promowała swoją ostatnią płytę. Biżuteria Gajewskiej pojawiła się także na łamach niemieckiego „Vogue’a”.
Redakcja znalazła autorkę przez Internet. Po tej publikacji posypały się kolejne propozycje. Dotychczas myślała, że droga pantoflowa to najlepszy sposób promocji. Zmieniła jednak zdanie i podejście do własnego biznesu, gdy pojechała na trzy miesiące do Nowego Jorku. „Dostałam ważną lekcję, jak kierować swoją twórczością. Poznałam różne mechanizmy. Nauczyłam się, że sztuka także potrzebuje menedżera, bo konkurencja jest ogromna”. Zrozumiała, że nie jest samowystarczalna i że potrzebuje ludzi do pomocy. Teraz szuka kogoś, kto zajmie się PR jej firmy.
Na własny rachunek
Ania Orska miała jasno określoną wizję. Nie chciała ani gigantycznej firmy, ani masowej produkcji. „Praca na własny rachunek wygląda zupełnie inaczej niż projektowanie dla dużej firmy. Tam ważne są na przykład wyniki sprzedażowe. Polega to na tym, że projektując, analizuje się to, co się sprzedaje. W przypadku własnej firmy mogę się nastawić na robienie pojedynczych sztuk”, tłumaczy. O każdej rzeczy, którą sprzedaje w butiku, potrafi opowiedzieć. Teraz rozgląda się za lokalem w Warszawie. „Nie można być projektantem i zajmować się biznesem jednocześnie”, przyznaje. Dlatego część obowiązków musiała powierzyć ludziom, którzy są specjalistami.
Liczy się pomysł
Magdalena Mousson-Lestang nigdy nie bała się ryzykować. Kiedy była menedżerką Dawida Wolińskiego, przekonała go, że na polskim rynku jest miejsce dla ubrań prêt-à-porter sygnowanych nazwiskiem projektanta. Sześć lat temu stworzyli kolekcję. Okazało się jednak, że wtedy klientki nie były jeszcze gotowe na ich propozycję, a u Dawida szukały kreacji na specjalne okazje. Porażki nie zniechęcają Magdy. „Nadal uważam, że w branży mody jest miejsce na wiele pomysłów. Kolorowe sznurki oraz grawerowanie nie są przecież odkrywczym wynalazkiem, ale nikt nie wykorzystał wcześniej ich potencjału”. Magda jest dowodem na to, że karierę zawodową można z powodzeniem połączyć z życiem rodzinnym. W lutym tego roku urodziła trzeciego synka i otworzyła piąty salon w Krakowie. Większość zarobionych pieniędzy inwestuje w dalszy rozwój marki. W planach na 2011 rok ma wprowadzenie kolejnych dodatków, na których można na przykład wygrawerować imię (od marca dostępne są już torby) oraz otworzenie salonu w Trójmieście i Łodzi.
Wszystkie trzy projektantki przyznają zgodnie, że nadal zdarza się im popełniać błędy. Ania: „Uważam, że własny biznes jest opłacalny, jeśli jest się pokornym. Każdy nowy pomysł jest swego rodzaju wyzwaniem i nie zawsze musi być nastawiony na zysk”. Magda: „Ważne, by umieć z tych błędów wyciągać mądre wnioski. Założyć własny biznes jest łatwiej, niż później umiejętnie go rozwijać”. „W pracy na własny rachunek fajne jest to, że sama sobie jestem szefem. Z drugiej strony wymaga to ode mnie dużo samodyscypliny”, dodaje Monika.