Nadano pani tytuł bohatera Ukrainy. Co oznacza dla pani bycie bohaterem?
Życie, które prowadzę, nie jest dla mnie proste. Każdego dnia pozostawać wierną swoim przekonaniom i zasadom, w każdej chwili bronić ich nawet za cenę swego życia! Stawiać Ukrainę i jej przyszłość ponad wszystko! Właśnie tego nauczył Ukraińców Majdan i tego uczy ich wojna. Właśnie w takich warunkach wyłaniają się bohaterowie. Nie jestem jedyna. Żyjemy po prostu w takich czasach, że nie potrafimy inaczej.
Pani życie to droga od żołnierza do polityka. Co było łatwiejsze? Co nowego może pani wnieść do ukraińskiej polityki?
I wojsko i polityka to dwa brutalne systemy, które hartują charakter i wolę człowieka. Ani wojskowy, ani polityczny system nie są na Ukrainie idealne. W obu zakorzeniły się i wciąż istnieją najgorsze elementy z modelu postsowieckiego. W wojsku jednym z takich elementów był brak równości płci, z czym walczyłam przez całe dziesięć lat swojej służby. W polityce największym złem jest korupcja i totalny brak odpowiedzialności.
Zmienić tę sytuację można wyłącznie poprzez zmianę systemu politycznego. I to jest właśnie wizja, którą młodzi, niestandardowi politycy, mogą wnieść do politycznego establishmentu nie tylko na Ukrainie, ale na całym świecie. W ostatnim czasie zauważalna staje się światowa tendencja zapotrzebowania na nieformalnych liderów z nowym, świeżym spojrzeniem na rozwój przyszłości świata.
Wstyd mi za Polskę. Wstyd mi za Beatę Szydło
W związku z ostatnimi, nieprostymi wydarzeniami na Ukrainie, Ukraińcy mają doskonałą szansę pokazania światu kreatywnego przykładu rozwoju nowej gałęzi spirali historycznej. My możemy w pozytywny sposób zadziwić świat nowoczesnym, ogromnym rozwojem nie tylko gospodarki i sposobu budowania państwa, ale także świadomości społecznej. Jestem jednym z takich liderów nowej formacji. Wierzę, że na Ukrainie takich nowych liderów, przed którymi stoi przyszłość, będzie coraz więcej i nasza działalność przyniesie najlepsze wyniki.
Jest pani kobietą, która zawsze wybierała trudne zawody, które uważane są za męskie. Czy żałuje pani swoich wyborów? Ma pani wiele talentów, nie chciałaby pani spróbować czegoś innego?
Może i chciałabym, ale w takich sytuacjach życiowych nie mogłam postępować inaczej, niż postępowałam. Urodziliśmy się w okresie przemian. Dlatego od naszego pokolenia wymaga się więcej śmiałych i zdecydowanych działań, by zapewnić bardziej stabilne i szczęśliwe życie przyszłym pokoleniom. Zdecydowałam, że wszystkie swoje talenty pozostawią dla siebie, dla duszy i będę je realizować, gdy przyjdzie na to czas.
Kiedy była pani w niewoli, grożono pani gwałtem. W rosyjskich więzieniach zamykano panią w szpitalu psychiatrycznym. Nie bała się pani?
Nie bałam się nawet śmierci, bo miałam jeden, najwyższy cel: wolność. Wolność moja i wolność Ukrainy. W sytuacjach stresowych ludzie zachowują się różnie. Niektórzy zamykają się w sobie i poddają. Niektórzy walczą do ostatniego. Ja jestem z natury bojownikiem, dlatego nie myślałam o tym, że powinnam się bać. Myślałam, jak walczyć z okupantem wszelkimi możliwymi metodami.
Gdzie będzie Nadia Sawczenko za pięć lat?
Jeśli na Ukrainie wszystko będzie dobrze, będę zajmować się tym, co najbardziej lubię: będę latać. A jeśli sytuacja na Ukrainie nadal będzie skomplikowana, to gotowa jestem wziąć na siebie odpowiedzialność i działać na rzecz naprawy państwa.
Co to znaczy – kochać ojczyznę? Ukraińska porucznik i lotnik nawigator po szkoleniu dla komandosów spędziła niemal 200 dni jako rosyjski więzień. Stanęła przed sądem oskarżona o zabójstwo w procesie, o którym mówił cały świat. I choć przebywała za kratami, przyczyniła się do dyskusji o krwawej rosyjskiej polityce wobec Ukrainy bardziej niż ci, którzy byli na wolności. O tym, co czuła, kiedy zdecydowała, by oddać życie dla swojego kraju, jak przesłuchują ludzie Putina i czemu nie ma u jej boku mężczyzny na stałe – Nadia opowiada korespondentowi PAP w Kijowie Jarosławowi Junko. Ksiązka do kupienia na hitsalonik.pl