To pierwsza taka kampania społeczna, w którą na zaproszenie organizacji LGBT, włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich. Kampania skierowana jest przede wszystkim do osób wierzących. Ma przypominać, że z wartości chrześcijańskich wypływa konieczność postawy szacunku, otwarcia i życzliwego dialogu wobec wszystkich ludzi bez wyjątku, także homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych.
Jednym z patronów medialnych kampanii jest Tygodnik Powszechny.
"Uważamy, że zwłaszcza w Roku Miłosierdzia nas – osoby wierzące – powinno stać na taki religijny gest".
Święte słowa!
Na ulicach polskich miast pojawiły się plakaty przedstawiające dwie dłonie w geście przekazania znaku pokoju – jedna z różańcem, druga – z opaską w kolorach tęczy. Organizatorzy podkreślają jednak, że nie chodzi o dążenie do legalizacji związków jednopłciowych ani o zmianę doktryny Kościoła. Zaznaczają też, że różnimy się poglądami. To normalne. I właśnie dlatego znak pokoju będzie miał sens, gdy będzie gestem ponad podziałami.
„Każda osoba, niezależnie od swojej orientacji seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem, z troską, by uniknąć jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji, a zwłaszcza wszelkich form agresji i przemocy" - pisze w najnowszej adhortacji papież Franciszek.
To nie pierwsza taka wypowiedź papieża, która broni dobrego imienia oraz obecności w Kościele osób homoseksualnych. Niezależnie od kontrowersji i gorących debat, jakie toczą się wokół tego tematu, ludzie wierzący w coraz większym stopniu dostrzegają problem wykluczenia osób homoseksualnych i widzą potrzebę działania na rzecz zmiany tej sytuacji. Z drugiej strony, w środowiskach LGBT narasta zrozumienie, że droga do osiągnięcia pełnego uczestnictwa w rzeczywistości społecznej prowadzi przez dialog z ludźmi wierzącymi.
fot. materiały prasoweWielu katolików, którzy wsparli akcję, podkreśla, że podstawowym czynnikiem, który ukształtował ich stosunek do LGBT, było bliższe, osobiste poznanie tych osób. Katarzyna Jabłońska, sekretarz redakcji „Więzi”, przyznaje, że gdy pisała pierwsze artykuły o homoseksualności i osobach homoseksualnych, towarzyszyły jej stereotypy na ten temat. I dodaje:
„Zweryfikowało je jednak samo życie, kiedy przez lata towarzyszyliśmy - razem z Cezarym Gawrysiem - bohaterom naszych tekstów i z niektórymi z nich zaprzyjaźniliśmy się. Przekonała się, że osoby homoseksualne, tak samo heteroseksualne, potrafią kochać głęboko, czule i wiernie; potrafią też być oddanymi przyjaciółmi. Bóg stworzył człowieka z miłości i do miłości. Obie one nawzajem się budują i umacniają. Trudno mi więc wyobrazić sobie, jak osoba homoseksualna miałaby kochać Boga, nie kochając drugiego człowieka.”
Podczas mszy przekazujemy sobie znak pokoju. Często osoby heteroseksualne ściskają wtedy rękę wiernym homoseksualnym, choć nieraz o tym niewiedzą. A potem wychodzą z kościoła i posługują się językiem nienawiści i pogardy. To pokazuje, że ten gest, który się odbył w kościele, nie był na serio, że coś z nami jako wspólnotą jest nie tak. Te słowa Macieja Onyszkiewicza doskonale opisują, po co jest ta kampania.
Jednak kampania nie przekuje wszystkich środowisk chrześcijańskich.
Czuję się w obowiązku przypomnieć naukę Kościoła na temat homoseksualizmu, ponieważ jest ona ukazywana w kampanii w sposób rozmyty lub wręcz zmanipulowany. Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie, których wypowiedzi i publikacje odeszły od Magisterium - napisał w specjalnym oświadczeniu metropolita krakowski, kardynał Stanisław Dziwisz.
Podobne stanowisko zajęła Katolicka Agencja Informacyjna.
M.Przeciszewski komentuje "Przekażmy sobie znak pokoju" -akcja promuje postawy homoseksualne https://t.co/LAphpWAqEH pic.twitter.com/EpXKsDHNGI
— eKAI (@ekaipl) 6 września 2016
A jakie jest wasze zdanie? Uważacie, że taka kampania jest potrzebna?