W połowie października, kurator oświaty w województwie kujawsko-pomorskim i były radny PiS Marek Gralik, napisał list otwarty do dyrektorów szkół, w którym ostrzegał przed organizowaniem imprez związanych z Halloween. Powód? Poseł twierdzi, że Halloween, które jest całkowicie sprzeczne z polskimi tradycjami i jest sztucznie przenoszone na polski grunt, dodatkowo czyni pewne zamieszanie w umysłach dzieci i młodzieży.
Urządzanie w szkołach zabaw halloweenowych, przebieranie się za upiorne postacie nie niesie ze sobą absolutnie żadnych wartości. Szczególnie niebezpieczne, a wręcz niedopuszczalne może się to okazać jego zdaniem w przypadku dzieci z upośledzeniem umysłowym, gdyż bardzo negatywnie odbija się to na ich psychice.
Kurator zwrócił również uwagę, że w polskiej tradycji 1 listopada jest dniem zadumy i wskazał, że niektóre szkoły, w ramach przygotowań do tego dnia, ale również w poczuciu obowiązku, porządkują cmentarze, szczególnie miejsca pochówków żołnierzy poległych w walkach o wolność ojczyzny.
Zwracam się z uprzejmą prośbą do Państwa o wzięcie pod uwagę powyższej opinii podczas podejmowania decyzji w tej sprawie. Proszę również Rodziców, by pomogli szkole dokonać właściwego wyboru.
Właściwego, czyli jakiego? Racja - jedynego słusznego, czyli zgodnego z zamysłem posła Gralika. Co ciekawe, kuratora oświaty w krucjacie przeciwko Halloween, popiera sporo osób, w tym posłanka Anna Sobecka.
Gratuluję Panu Kuratorowi odwagi za zajęcie jednoznacznego stanowiska w sprawie Halloween. Od dłuższego czasu obserwuję w Polsce niepokojący wzrost zainteresowania tym wydarzeniem, dlatego bardzo cieszy mnie reakcja Pana Kuratora. Mimo iż Halloween jest powszechnie kojarzone z niegroźnym zwyczajem przebierania się za duchy czy wampiry, mało kto zauważa, że kryje ono w sobie okultystyczne znaki. Skutki udziału w tych praktykach mogą być przerażające tym bardziej, że uczestniczą w nich już najmłodsze dzieci, w które najłatwiej uderzyć.
I to jest zdanie jednej ze stron. Równowaga na szczęście została zachowana. Nauczyciel historii z Torunia Arkadiusz Kierdyś, poprosił o interwencję w tej sprawie związek zawodowy i zarzuca kuratorowi m.in. brak podstawowej wiedzy na temat pochodzenia anglosaskich świąt oraz niedopuszczalną ingerencję w neutralność światopoglądową szkół publicznych zagwarantowaną przez konstytucję i Kartę Nauczyciela. Dodaje, że nie ma zapisu o promowaniu jednego obyczaju, jednej ideologii, jednego światopoglądu.
W związku z jawną presją wywieraną przez Pana Kuratora i sygnałami środowiska nauczycielskiego o uleganiu jej przez dyrekcje szkół publicznych, zwracam się z prośbą o interwencję Pana Przewodniczącego w obronie środowiska oświatowego przed narzucaną indoktrynacją ideologiczną.
Dodał, że w niektórych placówkach oświatowych (między innym w tej, w której uczy) na terenie województwa kujawsko-pomorskiego imprezy z okazji Halloween odwołano po tym, jak kurator opublikował list do dyrektorów.
Marek Gralik odpowiedział na zarzuty nauczyciela historii z Torunia:
O ile mówienie o nim, czy wręcz uczenie, szczególnie na lekcjach języka angielskiego, jest rzeczą naturalną, wynikającą z potrzeby poznawania zwyczajów panujących w kraju, którego języka się uczy, o tyle urządzanie w szkołach zabaw halloweenowych, przebieranie się za upiorne postacie nie niesie ze sobą absolutnie żadnych wartości, a w przypadku dzieci z upośledzeniem umysłowym a takie sytuacje w szkołach naszego województwa występują jest wręcz niedopuszczalne, gdyż bardzo negatywnie odbija się na ich psychice.
Więc jak to z tym Halloween jest? Czy my, jako Polacy, jako katolicy możemy się bawić i przebierać za "upiorne postacie" czy nie? Najważniejsze jest to, żeby każdy mógł decydować sam za siebie. Święto, owszem, przyszło do nas z zachodu (to nie tylko amerykańska tradycja - święto popularne jest także w Irlandii czy Wielkiej Brytanii), ale czy nie tak jest z każdą modą? Weźmy za przykład Walentynki. To też zachodnie święto. I też potencjalnie może "mieszać w umysłach". Czerwone róże, czekoladki, świece - od wszech obecnego przepychu może porządnie rozboleć głowa.
Jaka szkoda, że posłowie nie zdają sobie sprawy, że nasze polskie Święto Zmarłych więcej ma wspólnego z zabawą niż zadumą. Wystarczy przypomnieć sobie dziady. Starosłowiańskie święto, którego podstawową formą obrzędową było karmienie i pojenie dusz kutią i wódką, podczas specjalnych uczt przygotowywanych w domach lub na cmentarzach. Bynajmniej nie było smutno. I lepiej zaakceptować to, że niektóre kultywowane przez nas tradycje pochodzą z pogańskich obrządków.
Zastanówmy się więc, czy my czasem nie przesadzamy? Czy nie wybieramy sobie tylko tych tradycji, które nam pasują i które są dla nas wygodne? Albo zapominamy o ich pochodzeniu? Wspomnę tylko, że strojenie choinki to tradycja pogańska. I to jeszcze niemiecka.