Właściciel sklepu, o którym mowa, Michał Nowak, wpadł na pomysł utworzenia Outletu Spożywczego, ponieważ jego mama prowadziła małą hurtownię słodyczy, a gdy wiedziała, że niektóre batony czy ciastka nie zostaną sprzedane, przynosiła je do domu. Taka żywność wydała się mu świetnym pomysłem na biznes.
Dobre i tanie
Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje z nadmiarem jedzenia, które nie zostało kupione w sklepie, chociaż jeszcze nadaje się do spożycia? Dzięki Outletowi Spożywczemu (outletspozywczy.pl) tego rodzaju produkty mogą zostać sprzedane i zjedzone, a ich ceny są nieporównywalnie niższe niż te, do których przyzwyczaiły nas znane sklepy.
W Outlecie Spożywczym możemy więc tanio nabyć jedzenie, którego data ważności jeszcze nie została przekroczona, chociaż jest ona bliska. Korzystają z niego głównie właściciele stołówek, sal weselnych, diet pudełkowych i przedsiębiorcy. Wciąż świeże i nadające się do spożycia produkty mogą oni zakupić dzięki stronie za ułamek ich początkowych cen.
Serek wiejski z Piątnicy zamiast 2 zł kosztuje tu 25 groszy, a sałatka Lisnera tylko 1,6 zł, a nie 4 zł. Prince Polo dostać można za ok. 50 groszy. Biedronka czy Lidl nie wytrzymałyby takiej konkurencji. Bać się jednak nie mają czego. To właśnie dzięki nim może funkcjonować Outlet Spożywczy, który sprzedaje produkty o krótkim terminie ważności. Nabywcy? Ostatnio masowo kupują tu firmy oferujące pudełkową dietę
– napisano o Outlecie Spożywczym na money.pl.
Dzięki temu rozwiązaniu jedzenie się nie marnuje, przedsiębiorcy zarabiają i oszczędzają. Stronę Outletu Spożywczego już nazywa się „Allegro bliskiego terminu”. Przekonuje was?
6 zaskakujących produktów szkolnych z Biedronki, którymi nie pogardzi dorosły