Carmelo Guastella, londyński fryzjer i stylista męskiego zarostu przewiduje, że wszechobecna moda na brody dobiega już końca. „Wielu mężczyzn jest już tym zwyczajnie zmęczonych, bo dbanie o brodę wcale nie jest takie proste!” - mówi specjalista.
- Moda na brody już się powoli kończy. Jej szczyt przypadł na 2014 rok, a wszystko zaczęło się jakoś w 2008, więc naprawdę pora na zmianę! - śmieje się ekspert marki Gillette, Carmelo Guastella, o którym londyńska prasa pisze, że jest „Michałem Aniołem męskiego fryzjerstwa”.
Wśród jego klientów są zarówno gwiazdy filmowe (m.in. strzygł Roberta Downeya JR do roli Iron Mana), modele, jak i zwykli mężczyźni, którzy chcą mieć perfekcyjnie zadbaną fryzurę i zarost.
- Wielu mężczyzn uważa, że wystarczy wyhodować brodę i już robota skończona. Ale niewielu wie, jak ją odpowiednio pielęgnować, w których miejscach przycinać, by ładnie się układała i dobrze służyła ich indywidualnym potrzebom, które zależą od wydatności szczęki, kształtu twarzy, wysokości czoła, a nawet tego czy mężczyzna jest wysoki czy niski. Czasem to są naprawdę detale, które decydują o dobrym lub złym wyglądzie brody: czy goląc się jakąś linię pociągniemy prosto, czy nadamy jej krzywiznę, odsłonimy więcej, czy mniej szyi. Trzeba wprawnego oka i doświadczenia, by zrobić to dobrze - cierpliwie tłumaczy Guastella.
Seksowni polscy brodacze - patrz, bo zaraz się skończy!
Chętnych, by korzystać z jego konsultacji z pewnością nie brakuje - w końcu brodaczy wokół nas zrobiło się mnóstwo. Jednak, jak zauważa stylista, część brodaczy wybiera opcję amatorską, unikając porad profesjonalistów.
- Facetom się wydaje, że ponieważ sami się golą, to mogą też sami sobie wyhodować brodę, wystarczy, że po prostu pozwolą włosom rosnąć. I potem noszą brodzisko, które dodaje im 10 lat, choć im się może wydaje, że wyglądają modnie - pozwala sobie na lekką złośliwość Guastella.
No cóż, wielu mężczyzn zapewne poczuje się dotkniętych sugestią, że czegoś nie potrafią zrobić dobrze! Jednak może warto przełknąć urażoną dumę i zaprowadzić swoją brodę do specjalisty?
- To czym się zajmuję, to próba podpowiadania facetom, co im najlepiej służy, wydobywania z twarzy ich własnych historii. Czasem lepsza będzie broda, czasem lekki zarost - to zależy od bardzo wielu czynników, o których wspominałem wcześniej. Ja jestem od tego, by wskazać mężczyźnie, co może zrobić dla swoich włosów, zarówno tych na twarzy, jak i na głowie - mówi fryzjer.
Rzecz w tym, że męski zarost nie kończy się na brodzie i bez względu na to czy wzdychacie na widok miejskich drwali, czy marzy wam się gładkie lico zawsze warto namawiać swoich ulubionych mężczyzn, by o preferowaną przez siebie formę owłosienia twarzy odpowiednio dbali.
- Oczywiście moda na męski zarost nie skończy się nigdy - mężczyźni zawsze będą musieli w jakiś sposób go pielęgnować, czy to goląc na gładko, czy trymując krótko. Ale brody - będziemy widywać je znacznie rzadziej w ciągu najbliższych sezonów - przewiduje Guastella.
O tym się mówi! Polki.pl trzymają rękę na pulsie!