We wtorek, 9 maja w znanym i lubianym programie Kuby Wojewódzkiego na kanapach zasiedli Tomasz Adamek i Natalia Nykiel. I nie byłoby w tym odcinku nic szczególnego, gdyby nie wypowiedzi byłego boksera. O córkach, małżeństwie, dyscyplinie, chodzeniu do kościoła.
Program dawno za nami, ale niesmak i konsternacja pozostały. Codziennik Feministyczny nie zamierza pozostawić tego bez konsekwencji.
Tomasz Adamek za swoje wypowiedzi może trafić pod sąd
Jesteśmy oburzone i oburzeni odcinkiem programu "Kuba Wojewódzki" wyemitowanym we wtorek, przy braku jakiejkolwiek reakcji prowadzącego.
Tomasz Adamek powiedział m.in.:
- "Jestem surowym ojcem. Dzieci wiedzą, co mają robić. I żona też. Ja żonę szanuję, ale u mnie jest dyscyplina w domu". U mnie nie ma tak, że dzieci robią, co chcą, robią to, co mówi tata. Niedziela jest, to idziemy do kościoła".
- "Nie ma takiej opcji [żeby córka spotykała się z nie-Polakiem]. Ma chłopaka, syna kolegi. Sam pozwoliłem. Jakbym się nie zgodził to by z nim nie była".
- Młodsza córka nie lubi czarnych. Powiedziała mi: ‚Tato, wiesz co? Dobrze wybrałeś siostrze chłopaka. Mi też musisz wybrać’".
W dalszej części programu, już z udziałem Natalii Nykiel, która mówiła o tym, że nie przepada za pracami domowymi, między prowadzącym a Tomaszem Adamkiem miała miejsce następująca wymiana zdań:
Wojewódzki: "My ci tu zaraz zrobimy analizę. Gotujesz? Sprzątasz?" Nykiel odpowiedziała, że stara się, ale jest bałaganiarą. Co powiedział bokser? "Trzeba lać" (takie rozpuszczone kobiety, które nie chcą gotować). Widownia ryknęła śmiechem. Wojewódzki również, ponadto w geście wyrażającym poparcie uniósł w górę kciuki.
Nikt, kto to widział, na żadnym etapie produkcji skutecznie nie zaprotestował. Program zawierający takie treści, nieopatrzone żadnym krytycznym komentarzem, wyemitowano.
Wszystko to miało miejsce niedługo po upublicznieniu nagrań Karoliny Piaseckiej, kobiety, która przez wiele lat doznawała przemocy ze strony swojego męża. Upublicznieniu temu towarzyszył szereg wystąpień pani Piaseckiej – również w Państwa stacji – i materiałów medialnych, po raz kolejny wypowiadali się eksperci/ekspertki zajmujący się przeciwdziałaniem przemocy. Powtarzano znów, jak bardzo są szkodliwe – i jak destrukcyjną rolę odgrywają – stereotypy dotyczące przemocy, bagatelizowanie tego problemu (również poprzez "żarty"). Tego typu zachowania tworzą klimat przyzwolenia na przemoc.
Stacja TVN i Kuba Wojewódzki, jako gospodarz programu biorą udział we wzmacnianiu szkodliwych społecznie stereotypów dotyczących przemocy, które mogą pośrednio przyczyniać się do kształtowania lub utrwalania określonych postaw społecznych, charakteryzujących się nie tylko tendencją do zachowań przemocowych, ale też brakiem reakcji ze strony osoby, która doświadcza takiego traktowania.
Przemoc wobec kobiet jest w Polsce realnym problemem o masowej skali. Jednym z jego elementów jest przyzwolenie świadków, które płynie między innymi z braku wiedzy o mechanizmach relacji przemocowych, opieraniu się na stereotypach i krzywdzących uproszczeniach, również tzw. mądrościach ludowych ("jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije", etc.), bagatelizowaniu i obwinianiu osób doświadczających przemocy ("przesadza", "na pewno zasłużyła", "prowokowała", "jak sobie pozwala, to ma") oraz na obracaniu tematu przemocy w "żart".
Odpowiedzialność, jaka ciąży na autorach i wydawcy tego programu, powinna skłaniać ich do refleksji nad treściami, które emitują i nad znaczeniem, jakie mogą przypisywać im widzowie (biorąc pod uwagę fakt, że program ów cieszy się dużą oglądalnością odpowiedzialność ta jest tym wyższa). Tutaj tej elementarnej uważności zabrakło.
Według raportu prof. Beaty Gruszyńskiej każdego roku w wyniku przemocy domowej ginie w Polsce około 150 kobiet. To trzy kobiety tygodniowo.
Według badań CBOS i opracowania Ministerstwa Sprawiedliwości 35% procent Polek i Polaków deklaruje, że spotkało się z przemocą w rodzinie.
Wszystkie te mechanizmy nie tylko przyczyniają się do utrudnienia osobom doświadczającym przemocy reakcji (np. strach przed tym, że nikt nie uwierzy) i uwolnienia się, ale również wzmacniają sprawców przemocy w poczuciu, że nie robią niczego złego, skoro nadużywanie swojej władzy psychicznej i fizycznej nie jest piętnowane. Przeciwnie – w popularnym programie telewizyjnym zostało przedstawione jako poprawny, niebudzący sprzeciwu "środek wychowawczy".
Brak jakiejkolwiek refleksji twórców programu i jego wydawcy, skutkujący wysłaniem do widzów komunikatu: "przemoc jest ok", jest przez to tym bardziej oburzający.
Żądamy od autorów programu i jego nadawcy ustosunkowania się do listu. Wypowiedzi Tomasza Adamka i prowadzącego należy ponadto ocenić jako dyskryminujące ze względu na rasę i płeć – tego rodzaju przekaz, zgodnie z art. 16b ust. 3 pkt 2 jest zakazany. Z tego powodu, oczekujemy nałożenia przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nałożenia na nadawcę kary pieniężnej.