Od pośmiewiska do modelki – tak w jednym zdaniu można podsumować niezwykłą przemianę tej dziewczyny.
Arlekin na skórze
Bailey Pretak to amerykanka, która cierpi na rybią łuską arlekinową zwaną też płodem arlekinowym. To choroba genetyczna, która sprawia, że skóra chorego pokrywa się łuskami naskórka, które mają kształt rombów i wielokątów – stąd skojarzenie z kostiumem arlekina. Niemowlęta, u których stwierdza się to schorzenie, zazwyczaj umierają w ciągu pierwszego tygodnia życia. Bailey przeżyła, jednak choroba przez wiele lat była jej koszmarem.
Skóra dziewczyny ma bowiem tendencję do pękania i złuszczania się, przez co odpada grubymi płatami i wygląda jak rybia łuska. Wymaga częstego złuszczania i nawilżania – w innym przypadku sprawia ból, a nawet problemy z poruszaniem się. Przede wszystkim jednak powoduje, że tak jak inne chore na to schorzenie osoby Bailey boryka się z niezrozumieniem, a jej wygląd budzi skraje emocje u wielu osób.
Tak było przez wiele lat, gdy dziewczyna dorastała. W czasach szkolnych przezywano ją „łuskowatą Bailey", a na co dzień musiała mierzyć się z wyzwiskami i odrzuceniem ze strony rówieśników. Gdy była w przedszkolu rodzice innych dzieci zabraniali swoim pociechom bawić się zabawkami, których dotykała, a nieświadomość związana z charakterem jej choroby sprawił, że ludzie bali się, że rybią łuską arlekinową można się zarazić.
Tak się wygrywa z rakiem piersi. Te dziewczyny wyszły na wybieg i z dumą prezentowały ciała okaleczone przez chorobę
W blasku fleszy
Dwa lata temu dziewczyna – wbrew temu, co przez lata słuchała na swój temat – postanowiła dać sobie szansę i wzięła udział w konkursie piękności. To był strzał w dziesiątkę – od tego czasu zdobyła już m.in. tytuł Królowej Piękności, Miss Pensylwanii i Miss Sympatyczności. Bailey tak bardzo spodobał się świat modelingu, że wzięła udział w wielu sesjach zdjęciowych i pokazach, nie boi się też występować na scenie: z powodzeniem zajmuje się aktorstwem i śpiewa.
Z nieśmiałej, niepewnej siebie dziewczyny zamieniłam się w modelkę w blasku fleszy
– komentuje dziewczyna.
Swoją energię do działania wykorzystuje też w słusznej sprawie: podróżuje po USA i organizuje występy, podczas których tłumaczy, na czym polega jej choroba, a wraz z fundacją FIRST zbiera fundusze, które mają zostać przeznaczone na badania poświęcone znalezieniu lekarstwa na rybią łuskę arlekinową.
Nam postawa Bailey podoba się z dwóch powodów: po pierwsze podziwiamy, że potrafiła zamienić swój dotychczasowy kompleks w atut, a po drugie – kibicujemy jej działalności mającej na celu szerzenie wiedzy na temat swojej choroby. Tym bardziej, że schorzenia takie jak płód arlekinowy są dla chorujących osób trudne nie tylko z czysto medycznego punktu widzenia, ale też ze strony psychologicznej i… społecznej.
Wygrała milion na loterii i pozwała jej organizatorów, bo pieniądze zniszczyły jej życie