Wiklinowy kosz - must have na grzyby!

Jeśli na grzyby, to tylko z koszem! Dlaczego wiklina jest lepsza od innych materiałów i jakie kosze są obecnie najmodniejsze? Zobaczcie!

Jeśli na grzyby, to tylko z koszem! Dlaczego wiklina jest lepsza od innych materiałów i jakie kosze są obecnie najmodniejsze? Zobaczcie!

Wiklinowy kosz - must have na grzyby!

Fot. Fotolia

Kto lubi grzybobranie powinien polubić i wiklinowy kosz. Nic go nie zastąpi, nawet kupowane na jarmarkach kosze z łyka sosnowego czy korzeni, efektowne, lecz mniej trwałe i trudniejsze w utrzymaniu. A grzyby wprost uwielbiają kosze wiklinowe.

Modne kosze wiklinowe

Jest mnóstwo sklepów internetowych, które specjalizują się w sprzedaży koszy wiklinowych. Dobry kosz kupicie już od 25 do 65 złotych. To dobra inwestycja, bo kosz posłuży kilkanaście lat. Obecnie modne są tradycyjne formy koszy, a hitem są kosze farbowane na kolory pastelowe: białe, miętowe i lawendowe.

Wiklinowy kosz - must have na grzyby!

Fot. Wikliniarnia, Wiklinowy dom / kolaż: Polki.pl

Zalety wikliny

Przyniesione do domu, nawet po kilku godzinach chodzenia po lesie w poszukiwaniu najdorodniejszych okazów zbiory są suche, całe, nie ubite w trudną do rozdzielenia masę. To ważne, szczególnie, gdy jest wilgotno, a my w dodatku mamy dużo maślaków. Koszyk jest bowiem przede wszystkim przewiewny. Z wiaderka, obojętnie plastikowego czy metalowego wyjmiemy mokre, zduszone placki, z torby foliowej w dodatku zdeformowane.

Czyszczenie wikliny

Po powrocie do domu, wyjęciu i oczyszczeniu zebranych grzybów pamiętajmy tylko, by wytrząsnąć z kosza wszystkie resztki traw, grudek grzybni, liście a także zagubione pajączki czy inne owady. Postawiony w suchym i przewiewnym miejscu koszyk będzie gotowy do następnej wyprawy. Po sezonie – możemy go wyczyścić. Dobrej jakości kosz można umyć po prostu wodą z dodatkiem soli. Zabrudzenia czyśćmy niezbyt szorstką szczotką lub gąbką. Konieczne jest porządne wysuszenie, najlepiej na powietrzu.

Renoma polskiej wikliny

Polska wiklina ma swoją renomę na świecie, jest wciąż modna. Wikliniarstwo trafiło do nas ok. XVIII wieku i dziś nie ma sobie równych. Z naszej wikliny można „wypleść” wszystko – oprócz koszyków także kosze piknikowe meble, zabawki, różne sprzęty, jak gazetniki czy parasolniki, wieszaki, żyrandole i lampy, skrzynki, kufry i bieliźniarki, ozdoby, wózki dziecięce i kosze dla zwierząt. Materiał pozyskuje się z kilku gatunków wierzby. Młode pędy trzeba okorować i wysuszyć. Z tego materiału pleciemy, co tam nam potrzeba.

To chyba jedno z najstarszych rzemiosł ludzkich. Może pradawni ludzie podpatrzyli ptaki, które zresztą wciąż misternie budują z patyków i suchej trawy swoje gniazda. A może goryle, potrafiące zbudować wśród gałęzi coś w rodzaju hamaka?

Nasz kosz może i zmatowieje po kilku latach, może wiązania poluzują się. Za to zawsze będzie przypominał, jakie wspaniałe borowiki i czerwone kozaki w nim przynieśliśmy, dumne i nieuszkodzone.

Redakcja poleca

REKLAMA