Wąska specjalizacja

Działka jest długa i wąska. W dodatku z trzech stron otoczona oknami sąsiadów. Nic dziwnego, że właściciele szukali pomocy architekta. W efekcie powstał dom nie tylko oryginalny, ale też wygodny.
/ 11.04.2008 17:08
Białołęka. Północno-wschodnie przedmieście Warszawy. Jest tu zielono, na sposób swojski i dziki. Zabudowa jeszcze na poły wiejska. Obok starych gospodarstw wyrastają nowoczesne domy. Chaos i żywioł, jak to w momencie transformacji, którą dzielnica właśnie przeżywa.

Magda i Mieczysław (ona – konsultant informatyczny, on – specjalista kontroli finansowych) kupili tu działkę trudną: niewielką, bo zaledwie 721 mkw, w dodatku wąską, smukłą jak szparag i dosłownie wciśniętą między inne posesje. Ufni we własne siły zaczęli od wertowania katalogów z gotowymi projektami. Niestety, materia stawiała opór. Teren to nie plik komputerowy, który wystarczy dobrze spakować. Najwyraźniej ich działka oczekiwała innego potraktowania. Z pomocą przyszło dwoje architektów – Anna Panek (z pracowni A2architektura – media) i Kuba Woźniczka (z pracowni Kuba Woźniczka.com). Wspólnie ustalono zasady. Właściciele to ludzie otwarci na śmiałe pomysły, a tych projektantom nie brakowało. Można wręcz uznać, że trudna działka rzuciła wszystkim wyzwanie, które podjęli z zapałem i... któremu sprostali. Przede wszystkim udało się zmieścić na działce wygodny dom. Ma budowę tunelową (jedyna zresztą możliwa, jeśli budynek nie miał piąć się w górę). Nie ma tu čserca domu”. Funkcje ułożone są pasmowo: za kuchnią znajduje się jadalnia, a za nią salon. To rozwiązanie nietypowe, ale właściciele bardzo je polubili, a ich pięcioletnia córka Zosia może swobodnie jeździć w domu na rowerku. Podstawową bryłę, prosty dwukondygnacyjny prostopadłościan przekryty płaskim dachem, przytulono do dłuższego boku posesji od strony wjazdu. Dlatego ogrodowa część za domem mogła być znacznie szersza. To szczególnie istotne na działce, gdzie skarbem jest każdy metr szerokości. Takie usytuowanie umożliwiło także realizację następnego odważnego kroku, czyli "opakowania" części ogrodowej drewnianą konstrukcją, która pełni zarazem funkcję balkonów i dekoracji. Absolutnym priorytetem w wyglądzie domu była jednak zasada: komfort i zachowanie intymności życia rodzinnego. Dom zyskał więc dwie zupełnie odmienne elewacje – inną od strony wjazdu, inną od ogrodu. Od frontu wita surową, zamkniętą płaszczyzną ściany pokrytej regularnym rytmem płaskiej klinkierowej cegły. Okien jest niewiele, tylko trzy na piętrze w sypialni. Nawet wejście ukryto w podcieniu, za kolumnadą. Surowa elewacja to wyraźny komunikat dla przybyszów: "my home is my castle" ("mój dom jest moją twierdzą"). Teren jest prywatny i broni się przed wścibskim spojrzeniem intruza. Naprawdę jednak życie jest gdzie indziej, czyli... z drugiej strony domu, od ogrodu. To tu przestrzeń jest otwarta, otwarte na świat są też wielkie na dwie kondygnacje połacie okien. Cieplejszy jest również sam materiał – drewno, które otula ceglaną szkliwioną bryłę swoistym kokonem o regularnych podziałach. Wielkie okna są niezwykle funkcjonalne – przepuszczają naprawdę dużo światła i powiększają przestrzeń domu o to, co na zewnątrz. Jedyna wada (oczywista już w fazie projektu) polega na tym, że szyby trudno myć. Potrzeba światła okazała się jednak silniejsza, więc okna pozostały wielkie.
Piętro zajmują sypialnie, łazienka i galeria, z której można obserwować, co robią domownicy na dole. I w każdej chwili szybko do nich dołączyć, bo piętro łączy się z parterem schodami, które kończą się tuż przed kanapą w salonie. Właściciele ponad wszystko ukochali w domu przestrzeń i "swobodny oddech". Całe wnętrze świadczy o tym, że wolą mieszkać w przestrzeni swobodnej i niekrępowanej nadmiarem mebli oraz przedmiotów. Znalazło w niej miejsce wszystko, co potrzebne. Ale też nic więcej. Nawet grzejniki schowano pod podłogą (nie mylić z ogrzewaniem podłogowym, bo zastosowano je tutaj tylko w sanitariatach) lub obudowano betonowymi ławami – półkami. Zbędny jest każdy nadmiar. Ta zasada dotyczy rzeczy praktycznych i dekoracji. Bo za szklaną ścianą okien "obrazy natury" zmieniają się same, wraz z rytmem dnia i pór roku. To wystarczy.

Tekst: Dorota Maj
Stylizacja: Dorota Karpińska
Zdjęcia: Olo Studio

Redakcja poleca

REKLAMA