Układ ogrodu nie został zaprojektowany z ołówkiem w ręku. Klimat tworzą: płynne linie rabat i ścieżek, zakamarki, romantyczne rzeźby i nietypowe architektoniczne elementy. Fragment kolumny porzucony w trawie, stalowa brama, której nikt nie otwiera, bo jest tylko ogrodową rzeźbą. Część elementów to oryginalne rzeczy znalezione na wolumenach i pchlich targach, inne wyprodukowane zostały dziś według starych wzorów.
Wszystko razem tworzy ciepły prowansalski styl. Ten efekt był zamierzony. Właściciele uwielbiają południowe Włochy i Francję. Toskania i Prowansja były dla nich inspiracją. Z Prowansji "przyszedł" znak szczególny ogrodu – kolor. Wszystko, co się dało, zostało pomalowane na niebiesko. Podstawy mebli ogrodowych, rzeźby, stolarka okienna. I wszędzie rosną niebieskie i fioletowe kwiaty. Wiosną pole niezapominajek, latem kiście wisterii, olbrzymie hortensje, kępy floksów, a jesienią marcinki. Czasami zdarza się, że same wysieją się różowe albo białe kwiaty. W jednym sezonie kwitną, ale w następnym muszą pożegnać się z ogrodem. Dla kolorystycznej konsekwencji trzeba też czasem uciec się do niewinnych sztuczek, np. hortensje podlewane są specjalnym kwaśnym nawozem, od którego nabierają niebieskiej barwy.
Wielką zaletą kwitnących roślin jest to, że ogród się zmienia. Coś kwitnie, coś przekwita, co chwilę wszystko wygląda inaczej. Ale przy roślinach kwitnących jest mnóstwo pracy – trzeba przycinać uschnięte kwiaty, suche łodygi. Jednym słowem co trzy tygodnie przeprowadza się generalne sprzątanie. "Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, sprzątamy tu już od 30 lat" – śmieją się właściciele.
tekst: Marta Suchodolska
stylizacja: Dorota Karpińska
zdjęcia: Rafał Lipski