W tym mieszkaniu chce się głaskać futryny, dotykać gładkich powierzchni blatów, chodzić boso po ciepłej podłodze.
Edipresse Polska S.A./16.03.2006 16:57
Już od progu widać, jak na luksusowym granitowym kuchennym blacie nagle ląduje kot – jego aparycja sprawia, że każdy nowy gość musi z wrażenia oprzeć się o rzeczony blat.
Następuje przegląd przedstawicieli kocich ras (Sfinx, Cornish Rex, Devon Rex), a potem degustacja coca-coli z krajów Europy i z Ameryki. Przeczucie zamienia się w pewność. To nie jest sztampowe mieszkanie z żurnala. To mieszkanie indywidualistki o niebanalnym guście. Zlecając agencjom szukanie mieszkania, przyszła właścicielka doskonale wiedziała, co jest jej i czterem kocim kosmitom do życia potrzebne. Ciepło, światło i przyjazna przestrzeń. I tak, okna koniecznie miały wychodzić na zachód. Przy wejściu powinna być kuchnia, a z niej przejście do salonu. Oddzielnie, w drugiej części mieszkania, miała być usytuowana sypialnia i to z jak największą łazienką. Prawie się udało. Prawie, bo wybór padł na 70-metrowe mieszkanie na Saskiej Kępie. Za małe! Ale serce nie sługa. Choć wielkość i rozkład mieszkania nie były idealne, a jego stan opłakany, decydujący okazał się tak zwany klimat. Dzielnica, okolica, architektura i wiek budynku (1937 rok) to atuty mieszkania, dla których Anika przymknęła oko na twarde warunki, jakie sama na początku postawiła.
Zaczął się remont. Jak się potem okazało, niezwykle kosztowny, długotrwały i męczący. Mieszkanie ogołocono do żywej cegły, wyburzono część ścian, aby połączyć kuchnię z pokojem, powiększono jedno z okien. Wymieniono wszystko, co trzeba było wymienić, łącznie z tynkiem. Z każdą kolejną zerwaną warstwą i wyniesioną porcją gruzu i śmieci napotykano nieprzyjemne niespodzianki: krzywy sufit, zmurszała podłoga, niedoróbki i tandeta. Dopiero gdy nie zostało już nic, gdy obniżono o 20 cm krzywy sufit, a ściany pokryto płytami gipsowymi i wymurowano z cegieł słupek pod przyszły kredens, można było tworzyć wnętrze. Wkroczyły kolejne ekipy: Sebastian Kowalski z firmy Excellent, który zadbał o wyposażenie łazienki, Iwona i Piotr Szczepanikowie z 3F Studio, którzy sprowadzili większość mebli, pani Dorota Dąbrowska z Multi-Tech, dostawca granitowych blatów do kuchni, Iwona Kowalik z firmy Iwo-Parkiet.
Autorką koncepcji wnętrza jest sama właścicielka. Mieszkanie pełne jest wyrazistych pomysłów. Łazienka w czarnym kolorze, grafitowa sypialnia, granit na kuchennej podłodze, czerwona sofa zajmująca niemal cały salon to rozwiązania nieczęsto spotykane. A jednocześnie wnętrze nie sprawia wrażenia ekscentrycznego. Raczej perfekcyjnego. Luksusowe materiały i doskonałe wykończenie sprawiają, że chce się głaskać futryny, dotykać gładkich powierzchni, chodzić boso po ciepłej podłodze. Koty lubią zmysłowe wnętrza. A to wszystko zasługa kochającej jakość życia właścicielki. Właśnie planuje montaż sauny w łazience. – Nigdy dość przyjemności! – deklaruje. W imię przyjemności w niewielkiej przecież kuchni musiały zmieścić się aż dwie lodówki. Jedna z nich służy wyłącznie do chłodzenia coca-coli, którą właścicielka sprowadza z różnych krajów świata. Jest prekursorką i chyba pierwszym ekspertem w dziedzinie „cocacologii”!Potrafi barwnie opowiadać o smakach i inspiracjach. Niemiecka? Tylko do kanapekz szynką, francuska do węgorza, angielska do delektowania się, a amerykańska...ba! Nie ma sobie równych.
[Z ostatniej chwili: niestrudzona właścicielka rozpoczęła właśnie kolejny totalny remont, który ominie chyba tylko kuchnię. Obiecała, że za jakiś czas zaprezentuje nam swoje nowe pomysły.]
Tekst Agnieszka Rasmus-Zgorzelska Stylizacja Szymon Zgorzelski Zdjęcia Rafał Lipski