Projektantki musiały zmierzyć się z bardzo nietypową przestrzenią. Mieszkanie w nowoczesnym apartamentowcu okazało się nieproporcjonalnie długie i wąskie. A miało być wygodne, wielofunkcyjne i służyć pięcioosobowej rodzinie (rodzice plus troje dzieci). Nie jako siedziba rodu, bo właściciele na co dzień mieszkają w domu pod Warszawą, ale tzw. pied-ą-terre. Miejsce, gdzie mogą, na przykład, przeczekać z dziećmi czas między końcem lekcji a zajęciami po południu, przenocować w drodze na koncert albo po powrocie z teatru odpocząć. Być u siebie, na swoim. Nie w hotelu.
Na drugim biegunie mieszkania jest pokój dzieci. Jeden dla trojga. Ale z wyraźnie zaznaczoną strefą wpływów. Każdy mieszkaniec ma tu własną przestrzeń, którą wyznacza szerokie łóżko z przyległościami (półkami i blatami). Wspólne są szafa (schowana w ścianie za lustrem) oraz biurko-ława. I balkon. Z rozległą panoramą na Powiśle. Przy dobrej pogodzie widać stąd nawet działkę, którą właściciele właśnie kupili pod nowy dom. Nie mają wątpliwości, że będzie nowoczesny.