Wdzięczny koktajl lokalnej tradycji, akcentów nowoczesnych i retro. Drewno wszechobecne, ale lekkie, nieprzytłaczające. Snycerka wprawna i wytrawna, dawkowana z aptekarskim umiarem. Góralszczyzna z oddechem. Wnętrza hotelu No Name Luxury w Łapszach Niżnych dowodzą, że regionalne motywy można z powodzeniem adaptować do współczesnych potrzeb, unikając dosłowności. A tradycyjne podhalańskie wątki nie kłócą się z klimatem komfortu i pojęciem elegancji. W dodatku, aby umiejętnie żonglować elementami w tej konwencji, nie trzeba mieć dyplomu etnografa ani architekta wnętrz. Wystarczy... intuicja!
Właściciele samodzielnie zaprojektowali tu wszystko, od układu zabudowy po najdrobniejsze detale. Można powiedzieć, że ich pełne pasji działanie zaowocowało niezwykłą świeżością aranżacji. Oboje przez wiele lat związani byli ze światem mody. Kasia pracowała we Włoszech jako wzięta modelka, Alessandro, absolwent prestiżowego mediolańskiego Istituto Marangoni, z powodzeniem sprzedawał w wielu krajach zaprojektowane przez siebie kolekcje ubrań. Po kilku latach wspólnego życia mieli jednak dość intensywności i rozmachu mediolańskiej metropolii. Przenieśli się w okolice Torunia, gdzie zbudowali dom w głębokim lesie.
To tam narodził się pomysł letniej bazy wypadowej, najlepiej w spokojnej górskiej okolicy. Takiego sezonowego domu trochę szkoda – przez większą część roku stoi pusty. Skoro więc dom, to może z apartamentami do wynajęcia? Przydałoby się zaplecze kulinarne... A jeśli już restauracja, to czemu nie spa? Jeżeli spa – dlaczego nie basen? – Jak coś robić, to porządnie! – postanowili. I zbudowali luksusowy hotel. W pięknej okolicy, na skraju wioski wciśniętej pomiędzy masywy Gorców, Pienin i Tatr.
Zobacz zdjęcia tego wnętrza!
Łapsze Niżne to nie Zakopane. Żeby uzyskać pozwolenie na budowę, musieli pociągnąć linię energetyczną i drogę, a także... postawić dwa mosty. Wreszcie wpisać koncepcję w rygorystyczne gminne wymogi. Dlatego kompleks składa się z trzech kameralnych, połączonych ze sobą budynków. Jego tradycyjną architekturę urozmaicają duże przeszklenia; tylko one zdradzają nowoczesny charakter wnętrz.
W środku styl regionalny został mocno rozcieńczony. Blade świerkowe drewno ścian, podłóg i stropów, bez bejcy i lakieru, tworzy nieoczekiwanie neutralną bazę dla niepospolitych dekoracji. Gospodarze postawili na umiar i wyrafinowanie. Proste meble w monochromatycznych zestawach tworzą jednolite plamy koloru. Konwencję dyktują dodatki: kryształowe żyrandole w stylu empire, lustra w złoconych ramach czy rzeźbiarskie korzenie służące jako podstawy stolików, świeczniki lub po prostu ozdoby – to odpryski natury, wprowadzone przez Alessandra, miłośnika dalekowschodniej sztuki bonsai.
W urządzonych z prostotą pokojach i łazienkach zaskakują elementy o charakterze industrialnym – mosiężna armatura czy niezwykłe lampki nocne wykonane własnoręcznie przez gospodarza. To nie przypadek, że tak wysmakowaną aranżację stworzył duet: modelka i projektant. – Dzięki pracy mieliśmy okazję mieszkać w najpiękniejszych hotelach świata, a specyfikę hotelowego życia znamy od podszewki. Ten kapitał warto było wykorzystać – mówi Kasia. Efekt jest znakomity. Bo w designie, podobnie jak w modzie, diabeł tkwi w szczegółach.
Zobacz zdjęcia tego wnętrza!
Stylizacja: Ola Buczkowska-Przeździk
Zdjęcia: Michał Przeździk-Buczkowski