Wizażystka Margo Węgierek to artystka i mistrzyni zarządzania finansami. Uwielbia ograniczenia budżetowe i negocjacje na pchlich targach. Inspiracji szuka w podróżach służbowych: często wyjeżdża z gwiazdami na zagraniczne sesje zdjęciowe. Stąd w jej domu trochę Prowansji, trochę Chin.
Recepta Margo Węgierek na atrakcyjne, osobiste, przytulne wnętrze, w którym chce się mieszkać to: ograniczony fundusz i szukanie rozwiązań raczej pomysłowych, niż kosztownych. A jej recepta na życie brzmi - nie przywiązywać się zanadto do rzeczy i miejsc, bo nie wiadomo, co (i gdzie) jeszcze nas czeka. Niedawno przed Margo otworzyła się perspektywa mieszkania w Niemczech i pracy dla zagranicznych mediów. – Gdybym zainwestowała majątek w to mieszkanie, przykro byłoby mi je opuścić – mówi.
Właścicielka mieszkania nie ma nic do ukrycia: wykończenie 90-metrowego apartamentu na eleganckim warszawskim osiedlu kosztowało 50 tysięcy złotych. Zaprojektowała je sama. Pomogło jej w tym wykształcenie: ukończyła łódzką Akademię Sztuk Pięknych, gdzie studiowała malarstwo, rzeźbę i przede wszystkim projektowanie tkanin żakardowych. Zamiłowanie do tego rodzaju tkanin odziedziczyła po babci, która tkała przepiękne obrusy i serwety z włóczki oraz kordonka.
Mieszkanie miało być przede wszystkim bardzo osobiste i praktyczne. Osobiste, czyli urządzone bez oglądania się na modę i wyposażone w przedmioty bliskie sercu. Praktyczne, czyli nieangażujące zbyt wiele uwagi i wysiłku, a przy tym nadal efektowne. Podłogi we wszystkich pomieszczeniach zostały wykonane z trawertynu kupionego w Castoramie (50 złotych za metr – podkreśla właścicielka), co pozwala nie tylko bez stresu trzymać w domu dwa psy, ale także podjąć decyzję o zaproszeniu na przyjęcie z karaoke tłumu gości, w tym przyjaciółek w szpilkach. Meble kuchenne z Ikei i stary stół jadalny z mieszkania rodziców prezentują się wystarczająco dobrze, gdy przyozdobione są oryginalnymi drobiazgami. Krzesła z dawnej kolekcji Ikei nabrały sznytu, odkąd zaczęła schodzić z nich farba.
Właścicielka określa styl swojego wnętrza słowem „eklektyczne”. – Nie znoszę kompletów – mówi. Mieszkanie wyposażyła w przedmioty, które towarzyszyły jej w różnych okresach życia. Te, które kupiła w trakcie swoich licznych zawodowych podróży, oraz takie, które nazywa „przydasie”. Jej zawód związany jest z nieustającymi wyjazdami: sesje dla prasy i agencji reklamowych odbywają się często w odległych zakątkach świata. Zdobywczyni tytułu Mistrzyni Polski i Europy w Makijażu przygotowuje modelki do sesji modowych, maluje i czesze aktorki i piosenkarki, zanim staną przed obiektywem fotografa. – Podróżuję z gwiazdami – śmieje się. Z dalekich krajów przywozi dywany i tkaniny, posążki Buddy i przedmioty codziennego użytku, które wprowadzają do domu nutę egzotyki. Lubi odwiedzać antykwariaty, pchle targi, szczególnie ten w swoich rodzinnych stronach – MC Starocie w Szczecinku. Tam kupiła porcelanowe filiżanki, niekoniecznie od kompletu. Łączy rzeczy popularne, tanie z designerskimi. – Lubię nielogiczne połączenia – mówi. – Tani żyrandol z Ikei w eksponowanym miejscu nad wyspą w kuchni i piękny, drogi, kryształowy żyrandol Maria Teresa w łazience.
Mieszkanie składa się z przestronnego salonu połączonego z kuchnią, sypialni, dużej łazienki i wygodnej garderoby. Uroku dodają mu dwa tarasy zagospodarowane jako letnie pokoje. Żeby zmieścić się w budżecie, o pomoc w wykończeniu mieszkania poprosiła ojca, Lecha Węgierka, który wykonał większość prac.
Spokojna, biało-kremowo-beżowa kolorystyka wnętrz i mebli tworzy tło sprzyjające ekspozycji detali i obrazów autorstwa właścicielki. To one są najbardziej designerskim elementem mieszkania Margo Węgierek. Pochodzą z okresu studiów. Kiedy powstaną następne dzieła, nie wiadomo. – Na uprawianie sztuki trzeba najpierw zarobić! – mówi właścicielka.
stylizacja Anna Tyślerowicz, zdjęcia Aneta Tryczyńska