Mały Eero od kołyski poznawał architektoniczne teorie. Nic dziwnego, że gdy dorósł i został architektem tak jak tata, był szczególnie wyczulony na urodę projektowanych przez siebie budynków. W dodatku interesował się nie tylko tym, jak wyglądają one z zewnątrz, ale także w środku. Uważał bowiem, że wystrój wnętrz musi ściśle harmonizować z projektem architektonicznym. W swoich budynkach uwielbiał stosować obłe, nieco jajowate formy.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie... nogi od stołów i krzeseł. Saarinen wprost ich nie cierpiał! Jadalnia, w której znajdował się stół otoczony wianuszkiem krzeseł, z których każde miało po cztery nogi, była dla tego urodzonego estety miejscem, w którym rozgrywał się wizualny galimatias. Dlatego w wywiadzie, którego w 1956 r. udzielił magazynowi "Time", zapowiadał, że uwolni amerykańskie jadalnie od nadmiaru stołowych nóg. I choć może to wyglądać na rodzaj szczególnej idée fixe, Saarinen dopiął swego i mimo wielu niepowodzeń skonstruował meble na jednej nodze.
Przyniosły mu one wiele nagród i wyróżnień. W latach 60. uznano je za tak futurystyczny projekt, że umeblowano nimi statek USS Enterprise w filmowej sadze "Star Trek". Na stałe weszły do kanonu designu i są jednym z bestsellerów amerykańskiej firmy Knoll, która je produkuje. Nie wiemy jednak, czy to wszystko cieszyłoby zmarłego w 1961 r. projektanta. Bowiem mimo popularności modelu "Tulip" walka z licznymi meblowymi nogami okazała się walką z wiatrakami.