Test szczoteczki soniczno - rotacyjnej Oral B

AdobeStock_64100095.jpeg fot. Adobe Stock
Postanowiłam wypróbować nową szczoteczkę Oral-B Genius X, która stanowi urządzenie soniczne, ale przy okazji…rotacyjne. Określa się ją jako szczoteczkę „soniczno-rotacyjną”. Jej istota kryje się przede wszystkim w kształcie i ruchu główki, która zbliżona jest do profesjonalnych narzędzi dentystycznych.
AdobeStock_64100095.jpeg fot. Adobe Stock

Dlaczego akurat ten model? Po pierwsze wszystko wskazywało na to, że jest to szczytowe osiągnięcie technologiczne, biorąc pod uwagę kontekst porównawczy z całym rynkiem. Po drugie i tak miałam zamiar zmienić szczoteczkę do zębów na coś bardziej nowoczesnego. Wśród noworocznych postanowień znalazło się między innymi to, by do lata mieć naprawdę hollywoodzki uśmiech.

Oral-B Genius X - co mówi o niej producent?

Oral-B Genius X  jest szczoteczką soniczno-rotacyjną. Od tradycyjnej szczoteczki sonicznej (jakich na rynku pełno) różni się przede wszystkim podstawową mechaniką. Zwykłe urządzenie to podłużna główka i ograniczony ruch (jedyne pulsacyjny). Oral-B Genius X to zaawansowana konstrukcja, okrągła główka poruszająca się w ruchu 3D, opierająca się o zupełnie inne działanie. Ale to urządzeniu zupełnie nie przeszkadza, być w pełni sonicznym, czyli poprzez fale dźwiękową o określonej częstotliwości wytwarzać chmurę bąbelków (powstających z pasty, śliny i wody), która dociera do trudniej dostępnych miejsc i pomaga umyć zęby. Bo soniczność, to nic innego jak właśnie taki proces.

Na co producent zwraca uwagę?

  • główka

Oral-B Genius X jest wzbogacona o specjalną, okrągłą główkę, inspirowaną profesjonalnymi narzędziami dentystycznymi. Dzięki temu ma lepiej otulać powierzchnię zęba i docierać do trudnych miejsc, na przykład tylnej powierzchni zębów.

  • ruch główki

Główka nie tylko łatwiej dociera do trudno dostępnych przestrzeni, ale przede wszystkim dysponuje unikalnym ruchem w 3D (oscylacyjno-rotacyjno-pulsacyjny). Można więc rzec, że naprawdę działa w trójwymiarze. To pozwala podobno lepiej usunąć płytkę bakteryjną.

  • tryby

Sześć trybów: codzienny, intensywny, wybielający, delikatny, do dziąseł, do języka. Sporo. Ochoczo jednak postanowiłam przetestować wszystkie.

  • soniczność

Oral-B Genius X to szerokie spektrum soniczności (200 Hz – 400 Hz). Zwykłe szczoteczki soniczne reprezentują częstotliwość na poziomie 260 Hz. Nie zmienia to faktu, że soniczność w Genius X jest i musi działać.

  • sztuczna inteligencja

W Oral-B Genius X sztuczna inteligencja działa naprawdę. Podobno algorytmy współpracują z użytkownikiem, zamiast jedynie podawać drętwy instruktaż. Po teście okazało się, że rzeczywiście tak jest.

  • czujnik nacisku ze Smart Ring

Czujniki nacisku występują w wielu szczoteczkach, ale ten w Genius X jest bardzo precyzyjny. Dodatkowo działa we współpracy ze smart ringiem, który alarmuje na czerwono, gdy przesadzimy z mocą.

Oral-B Genius X - co znalazłam w opakowaniu?

  • szczoteczka

Ładna szczoteczka. Nowoczesny, uniwersalny, design, który z pewnością będzie bardzo ładnie wyglądać w każdym typie łazienki, niezależnie od tego, jak ją urządziłyśmy.

  • główka

Oddzielnie zapakowana. Do zestawu dostałam inną główkę, ale zamieniłam ją na dobrze już mi znaną Cross Action.

  • ładowarka

Biała ładowarka indukcyjna, taka jak niemal we wszystkich modelach od Oral-B.

  • etui podróżne z możliwością ładowania

Ktoś naprawdę pomyślał. Nie dość, że duże, bezpieczne etui, to jeszcze posiada funkcję ładowania i miejsce na dwie końcówki. Po prostu rewelacja. Niby dodatek, ale jednak bardzo istotny.

Test szczoteczki soniczno-rotacyjnej - opłaca się?

Test zajął dwa miesiące. Ogólne wrażenia zaskoczyły już na samym początku. Chciałam się jednak upewnić, że konstrukcja szczoteczki będzie się zachowywać tak samo dobrze po czasie, więc nie śpieszyłam się z końcowymi wnioskami. Na starcie wielość trybów może się wydawać przytłaczająca, jednak już po tygodniu (gdy mija pierwszy szok) okazuje się, że wszystkie są przydatne. Najchętniej używałam wybielającego, ale potem okazało się, że każdy naprawdę jest do czegoś. Precyzyjny timer informuje, że minęło 30 sekund i można zmienić pozycję szczoteczki. Po dwóch minutach sygnalizuje wielokrotną wibracją, że czas kończyć. Oczywiście, jak ktoś chce, może myć zęby dłużej. I przyznam, że przy odkrywaniu kolejnych trybów zdarzało mi się to robić znacznie dłużej.

Po dwóch tygodniach byłam już przyzwyczajona nie tylko do dużych prędkości główki, ale także do niezwykłej wygody użytkowania szczoteczki. Już na tym etapie ciężko było wyobrazić sobie mycie zębów jakąkolwiek inną. Wielką zaletą jest fakt, że w przeciwieństwie do klasycznego urządzenia sonicznego, nie trzeba pamiętać o żadnej dodatkowej technice. Wystarczy jedynie trzymać główkę w odpowiednim zwarciu z zębami i zmieniać jej pozycję co 2-3 sekundy. Nic prostszego!

Akumulator jest rzeczywiście bardzo wytrzymały. Początkowo myłam zęby 3-4 razy dziennie, więc dał radę 10 dni. Później, gdy przeszłam już w regularny cykl (dwa razy dziennie, po dwie minuty) bateria wytrzymała dwa tygodnie. Współpraca z telefonem jest bardzo ciekawa, ale głównie na samym początku. Aplikacja wytknęła mi wiele błędów. Nie miałam pojęcia, że tak niedokładnie myłam wcześniej zęby. Zgrabny interface wyraźnie pokazuje, gdzie jeszcze trzeba doczyścić. Coś niesamowitego. Dodatkowo rzeczywiście nie jest to bezmyślne, automatyczne instruowanie, a uczenie się naszego stylu i poprawianie go na bieżąco.

Podsumowanie testu szczoteczki Oral-B Genius X

Niezależnie od wszystkich plusów: znakomitej konstrukcji, precyzyjnego timera, podróżnego etui (które akurat raz przydało się w podróży służbowej), bardzo wytrzymałego akumulatora, czujnego systemu pilnującego, czy nie myję zębów zbyt mocno, szybkiej i dobrze skomunikowanej aplikacji, liczy się przede wszystkim…efekt końcowy. Te wymienione rzeczy to wygoda, ulepszenie, nowoczesność, bezpieczeństwo. Ale one wszystkie mogłyby nie istnieć, a na końcu znaczenie miałoby tylko to, w jakim stanie są zęby. Gdyby zatem ktoś mnie zapytał, co najbardziej podoba mi się w Oral-B Genius X, zdecydowanie byłaby to jej unikalna mechanika. To najmniej romantyczny, ale najbardziej istotny aspekt. Dzięki genialnemu ruchowi główki zęby doczyszczone są jak nigdy przedtem. Nawet moja przyjaciółka spytała, czym wybielałam zęby. Odpowiedź, przyznam, mocno ją zszokowała.

Hollywoodzki uśmiech mam już teraz. Nie trzeba czekać do lata. Zdziwienie jest jednak o tyle duże, że nikt nie spodziewałby się takich efektów, tak szybko. Każdy producent zachwala swoje wynalazki. Ale Oral-B naprawdę wie, o czym mówi. Czy opłaca się nabyć Genius X? Biorąc pod uwagę perspektywę kupowania coraz to nowszych, ryzykownych nowości (paski wybielające, piaski wybielające, urządzenia UV, itp.) lepiej już postawić na coś pewnego niż eksperymentować. To jednorazowy zakup (nie licząc końcówek, które trzeba wymieniać regularnie, co kwartał), ale na pewno, na dłuższą metę, bardzo opłacalny. A przecież chodzi nie tylko o piękny uśmiech, ale przede wszystkim o nasze zdrowie!

Artykuł powstał z udziałem marki Oral B

Redakcja poleca

REKLAMA