Powiedz, z kim jesz, a powiem ci, kim jesteś

W kuchni tkwi jakaś magia. To nie przypadek, że wystarczy pyrkoczący na ogniu garnek i atmosfera natychmiast robi się domowa...
/ 01.07.2008 10:18
Jeśli dwaj ludzie z czasów prehistorycznych razem upolowali i zjedli mamuta, z pewnością zaprzyjaźnili się potem.
W nieco późniejszych czasach żaden człowiek Wschodu nie przyjął pożywienia w domu wroga, a dziś łatwo zauważyć zależność, że im bardziej oficjalne przyjęcie, tym mniej na nim do jedzenia.


– Jedzenie to czynność z pogranicza intymności – mówi psycholog Hanna Lemańska. – Nie przypadkiem w razie rozpadu związku mówi się przecież o "separacji od łoża i stołu".
Zainteresowanie kuchnią i moda na gotowanie to nie jest wynalazek naszych czasów. Wystarczy przypomnieć, że książki kucharskie Lucyny Ćwierciakiewiczowej osiągały przed wojną nakłady wyższe niż dzieła Sienkiewicza. A przecież autorka nie zawsze polecała łatwe dania. Do historii przeszło już przypisywane jej zalecenie: Weź sześć dziewek, niech mak trą... Tylko czy od tamtych czasów znowu tak wiele się zmieniło? Internautka Avellana swój przepis na zupę szczawiową, zaczyna od słów: Znaleźć kilku facetów i wysłać ich na łąkę po szczaw... Różnica – można powiedzieć – kosmetyczna. Cały figiel polega jednak na tym, że w dzisiejszych czasach żaden mężczyzna przeciwko takiemu wysyłaniu na łąkę nie zaprotestuje. Skąd wzięła się ta moda na gotowanie?
– To naturalny płodozmian – mówi Hanna Lemańska. – Długo modne było ściganie się, pracoholizm, sukces za wszelką cenę. To musiało się zmienić. I tak się stało – zapanowała moda na bliskość, a jednocześnie na indywidualność i kreatywność. Co innego, poza gotowaniem, jest w stanie to wszystko połączyć?

Coraz częściej odkrywamy tę prostą prawdę, a z nią uroki jedzenia. Z badań amerykańskiego psychologa Paula Rozina wynika, że u wielu ludzi jedzenie wywołuje większą przyjemność niż seks. Nie ma się więc co dziwić, że programy kulinarne w tv przyciągają większą widownię niż bezkonkurencyjne do niedawna seriale. Nigellę Lawson, autorkę programu kulinarnego "Nigella gryzie", kuchnia nie tylko wyniosła na szczyt zawodowy, ale dała jej miejsce na liście 50 najpiękniejszych osób świata magazynu "People".
A i u nas Robert Makłowicz, Karol Okrasa, Pascal Brodnicki stali się gwiazdami. To zresztą ciekawe, że kuchnia fascynuje właśnie panów. Według ankiety przeprowadzonej na forum.gery.pl, poświęconej rozmaitym rozrywkom i pasjom, prawie 60 proc. panów deklaruje zamiłowania kulinarne, 24 proc.twierdzi, że bywa różnie, a tylko niewiele ponad 16 proc. nie interesuje się kuchnią.

Dziś nie imponuje już kolacja w najlepszej knajpie w mieście. Teraz zaprasza się przyjaciół na wspólne gotowanie...

6 przykazań taniego gotowania

1. Produkty sezonowe to podstawa – nie wysilaj się na egzotyczne lub niedostępne. Możesz przygotować jedno wymyślne danie, ale podstawą przyjęcia powinny być produkty tanie, łatwo dostępne i odpowiednie do pory roku. To gwarancja sukcesu. Dowód? Nieco ciężka (acz pyszna) babka ziemniaczana z pewnością wywoła aplauz, gdy za oknem listopadowa szaruga, ale w lipcowe upały lepiej sprawdzą się lekkie sałatki warzywne czy owocowe.

2. Kupuj raczej za mało niż za dużo – na przyjacielskim spotkaniu stół nie musi uginać się pod ciężarem potraw. Wystarczy jedno solidne danie i kilka lekkich przystawek. Nadmiar i świadomość ruiny finansowej odbierze ci połowę radości z udanego przyjęcia, a i goście mogą poczuć się skrępowani i zobowiązani do równie wystawnego rewanżu.

3. Rób to, co umiesz – nie ma nic gorszego niż świadomość, że goście za progiem, a z puszystego w zamierzeniu sufletu wyszedł ci nieforemny placek.

4. Eksperymentuj w dziedzinie, w której jesteś mistrzynią – doświadczenie sprawi, że instynktownie wyczujesz, na jakie innowacje możesz sobie z daną potrawą pozwolić.

5. Przystawki mają sens – przygotowuje się je szybko, są tanie i różnorodne, więc każdy znajdzie coś dla siebie. A przy tym to doskonały "wypełniacz" i danie główne możesz podać w mniejszych (tańszych) porcjach.

6. Składkowe przyjęcia są trendy – nie obciążają budżetu, a przy tym, jeśli zdecydujecie się pójść na żywioł i nie ustalać, co kto przynosi, może być nawet zabawnie.


Źródło: Przyjaciółka

Redakcja poleca

REKLAMA