Dla wielu osób zbliżające się święta nie są powodem do radości, lecz wywołują sytuację stresową. I nie mam wcale na myśli kwestii związanej z finansami, ale tę kojarzoną z odżywianiem.
Myśl o wszystkich świątecznych potrawach, o godzinach spędzonych z rodziną przy zastawionym po brzegi stole napawa nas lękiem. Obmyślamy coroczny plan: tym razem się nie dam! W te święta będę twardy i będę jadł mniej.
Niestety zazwyczaj bywa inaczej… Jak sobie z tym poradzić? Jak sprawić, by nie przytyć w święta? Co jeść, a czego nie?
Prawda jest taka, że o ile w ciągu roku jesteśmy w stanie wyrzekać się niektórych potraw czy produktów, które lubimy, o tyle w święta jest to nieco trudniejsze. Dlaczego?
Po pierwsze: w święta mamy możliwość próbowania dań, których nie jada się na co dzień. Po drugie, podczas świąt wszystkie potrawy są na widoku, dania stoją na stole lub są w zasięgu ręki, co oczywiście kusi.
Niestety jest jeszcze trzeci powód, o wiele bardziej „kryzysorodny” – rodzina. Kiedy zasiadamy z rodziną, przyjaciółmi przy świątecznym stole, myślenie staje się nieco inne. Nasze dotychczasowe cele i plany zostają lekko przytłumione przez obecną radosną chwilę, relacje rodzinne i przyjacielskie. Zdajemy się nie myśleć o tym, co będzie jutro, pojutrze czy za miesiąc. Chcemy choćby w tym jednym dniu nie myśleć o pracy, o codziennych obowiązkach - tym bardziej o dietach i jakichkolwiek wyrzeczeniach (o ile nasza codzienna dieta wymaga wyrzeczeń…). Prawdopodobnie dlatego sięgamy po kolejne ciastko z myślą – jutro będę się martwił, jutro obmyślę nowy plan działania, a teraz chcę czuć się tak, jak wszyscy.
Oczywiście są osoby tak bardzo zdeterminowane, mające na tyle silną wolę, by nie dać ponieść się chwili rodzinnej atmosfery i dalej realizują swoje zamierzenia bez względu na dzień roku. Takich osób jest jednak stosunkowo niewielu. Co zatem zrobić, by był „wilk syty i owca cała”? Jak jeść, by podczas świąt nie przytyć, a mimo to skosztować pysznych dań? Mam dla Ciebie sposób.
Możesz zaplanować sobie świąteczny jadłospis, w którym uwzględnisz świąteczne przysmaki. Jadłospis ten ułatwi Ci sprawę o tyle, że będziesz mógł zjeść nieco więcej, ale jednocześnie da Ci poczucie, że nie odbiegasz od swoich założeń. To sprawi, że nie będziesz czuł się winny z powodu nadmiernego łasuchowania.
Możesz uwzględnić porcję ciasta na podwieczorek, pierogi z kapustą oraz smażonego karpia na kolację wigilijną. Jest jednak podstawowa zasada: to muszą być odpowiednie porcje. Wyznaczając sobie niewielkie porcje posiłków, będziesz mógł spróbować wszystkiego będąc jednocześnie na swoim własnym modelu żywienia. I o to właśnie chodzi w świątecznym ucztowaniu.
Nie dokładaj sobie kolejnej porcji tego samego ciasta skoro już wiesz, jak smakuje. Lepiej spróbować za jakiś czas innej potrawy – mniej kalorycznej. Pamiętaj przy tym cały czas o niewielkich porcjach, a wyrzuty sumienia nie będą Cię dręczyły na następny dzień.
Bardzo istotne jest jednak to, byś dał sobie przyzwolenie na zjedzenie czegoś kalorycznego podczas świąt (ciasto, sałatka z majonezem, smażona ryba), bo jak wiesz, zakazany owoc smakuje najlepiej. Gdy dasz sobie takie prawo, jest szansa, że siedząc przy stole wcale nie będziesz miał na to ochoty. Jeśli zaś zabronisz sobie jeść czegokolwiek, najprawdopodobniej będziesz odchodzić od stołu nasycony nie na 90 czy 100%, lecz na 150 lub 200…
I jeszcze jedna wskazówka dla Ciebie: przed świętami spróbuj zastanowić się, co będzie dla Ciebie bardziej korzystne – czy zajadanie się do woli smakołykami, by po świętach mieć „moralniaka” i być może dodatkowe kilogramy (jeśli Twój metabolizm jest niski)? Czy może mniejszy stres wywoła u Ciebie zachowanie umiaru przy świątecznym stole, ale za to po świętach otrzymasz nagrodę w postaci przyjemnej lekkości i braku dodatkowych centymetrów w talii? Zrób po prostu bilans zysków i strat - co zyskasz, a co stracisz w obu przypadkach. I sam zdecyduj.