W zasadzie jedzenie siemienia w całości mija się z celem – surowe nasionka przelatują przez nasz organizm i nie zostawiają po sobie żadnych wartości, dlatego warto siemię przetworzyć.
Najlepiej jest siemię lniane zmielić, posługuję się starym młynkiem do kawy, ale widziałam, że nowsze roboty kuchenne też mają podobne funkcje, a młynki jeszcze można kupić w sklepach z AGD, zmielone siemię powinno się parzyć ok. 10 minut, potem można wypić ten napar – nie jest on niestety zbyt smaczny.
Osobiście wolę jednak jeść siemię na surowo – jakoś lepiej mój organizm je przyswaja. Mielone siemię dodaję więc do jogurtu (na duży jogurt ok. 2-3 łyżek mielonego siemienia) – wtedy w zasadzie nawet nie czuć smaku siemienia.
Zmielone siemię dodaję także do musli na mleku lub na soku. Niekiedy też dodaję do musli łyżkę całych ziaren.
Innym sposobem jest wyprażenie ziarenek na małej ilości oleju – prażę około 10 minut, często mieszając, takie nasionka można zajadać jak słonecznik.
Siemię lniane znacznie zmniejsza apetyt, pomaga w uregulowaniu procesów trawiennych – po wzbogaceniu diety o te ziarenka od razu praktycznie widać poprawę.