Wygraj z efektem jo-jo

kobieta, jedzenie
Co łączy Annę Guzik, strongmana Pudzianowskiego i Oprah Winfrey? Efekt jo--jo. Radzimy jak mu zapobiegać!
/ 13.05.2009 10:16
kobieta, jedzenie
Znasz to? Kosztem mnóstwa wyrzeczeń (ech, te sny o pizzy z gorgonzolą!) chudniesz 5, 10, a może nawet 15 kilogramów. Kupujesz fantastyczne ciuchy w dużo mniejszym rozmiarze. Czujesz się lekka jak motylek („Hurrra, znów mam talię!”), silna („Udało mi się!”) i szczęśliwa (bo wreszcie naprawdę lubisz siebie). A potem? No cóż: znów tyjesz.

Najpierw powoli, prawie niezauważalnie, potem coraz szybciej, aż w końcu ważysz więcej niż w chwili startu. Nowe, cudowne ubrania muszą czekać na lepsze czasy, stare też są dziwnie ciasne… Jesteś wściekła i masz do siebie żal.

Nie ty jedna. Taki problem ma mnóstwo ludzi, w tym ci znani. Anna Guzik i Mariusz Pudzianowski błyskawicznie odzyskali kilogramy utracone podczas treningów do „Tańca z gwiazdami”. Oprah Winfrey od lat na przemian chudnie i tyje. Bywa, że wskazówka jej wagi cofa się albo przesuwa do przodu o ponad 40 kilogramów! Dlaczego tak się dzieje? Czy da się tego uniknąć? Zapytaliśmy o to dr n. med. Annę Zmarzły zajmującą się terapią zaburzeń odżywiania.

Skąd się bierze efekt jo-jo?

Nasi przodkowie częściej głodowali, niż się objadali. Choć teraz jest inaczej (mamy problem z nadmiarem jedzenia, a nie jego brakiem), nasze organizmy nie zdążyły się jeszcze przystosować do tej zmiany. Gdy odchudzamy się zbyt szybko, spowalniają przemianę materii. Nie chudniemy, więc jemy coraz mniej, co sprawia, że przemiana materii zwalnia jeszcze bardziej. W końcu udaje nam się zrzucić parę kilogramów. Niestety, na krótko, bo gdy tylko znów zaczynamy się objadać, nasze ciała (dobrze pamiętając okres posuchy) jak szalone magazynują nadwyżki. Robią to, bo tak są zaprogramowane: chcą mieć zapasy na czarną godzinę, czyli kolejny okres głodu. Efekt? Wiadomo: szybko wracamy do punktu wyjścia albo nawet ważymy więcej niż na starcie. Z wielu powodów jest to kłopot.
* Po pierwsze: odchudzanie trzeba zaczynać od nowa.
* Po drugie: następnym razem o wiele trudniej schudnąć (mamy spowolnioną przemianę materii).
* Po trzecie: nikt nam nie obieca, że cała zabawa w chudnięcie i tycie się nie powtórzy (jest jeszcze gorzej: jeśli popełnimy te same błędy, powtórzy się na pewno i przytyjemy jeszcze więcej i szybciej).
* Po czwarte: efekt jo-jo to nie tylko problem za ciasnych dżinsów. Wahania wagi są po prostu niezdrowe – przede wszystkim zwiększają ryzyko choroby wieńcowej serca.
* Po piąte: skóra w końcu tego nie wytrzyma. Stanie się obwisła i pojawią się rozstępy.

Jak zapobiec?

Na szczęście są sposoby na uniknięcie efektu jo-jo. Oto rady pani dr Zmarzły:
* Daj sobie spokój z dietami cud, które obiecują, że schudniesz osiem kilogramów w dwa tygodnie.  Odchudzaj się racjonalnie, najlepiej pod kontrolą lekarza. Korzystaj z diety opracowanej przez dietetyka – twój organizm musi dostać wszystko, czego potrzebuje, bo zacznie się buntować.
* Chudnij powoli. Najlepiej chudnąć od pół do jednego kilograma tygodniowo. Szybciej utracone kilogramy będą tylko czekać, by do ciebie wrócić.
* Nie odpuszczaj sobie, gdy osiągniesz wymarzoną wagę. Nie rzucaj się od razu na wszystko, czego dotąd sobie odmawiałaś. Żeby utrzymać świeżo odzyskaną szczupłą sylwetkę, musisz „wychodzić z diety” powoli, krok po kroku. Stopniowe zwiększanie liczby kalorii powinno trwać mniej więcej tyle samo czasu co odchudzanie.
* Ruszaj się. Zapisz się do fitness clubu albo na basen, wyciągnij z piwnicy rower, tańcz. Nie katuj się – rób to, co lubisz, bo nie chodzi o to, żebyś po miesiącu powiedziała „dość”. Rzecz w tym, żeby ruch towarzyszył ci teraz stale
. * Nie chowaj wagi w pawlaczu. Waż się regularnie, np. w każdą niedzielę rano. Jeśli nie masz wagi, mierz talię i biodra centymetrem albo co jakiś czas zakładaj dopasowane, „kontrolne” ubranie.
* Od czasu do czasu grzesz. Lepiej zjeść raz w tygodniu mały kawałek czekolady, niż myśleć o niej bez ustanku do czasu, aż wysiądą ci hamulce i zjesz z marszu trzy tabliczki.
* Zmień nawyki na stałe. Spójrz prawdzie w oczy: jeśli masz skłonność do tycia, będziesz musiała pilnować się już zawsze. Zmień styl życia, sposób jedzenia i raz na zawsze pożegnaj się z niekontrolowanym pochłanianiem słodyczy. Brzmi strasznie? Być może, ale tak naprawdę ten nowy styl życia (kolorowe sałatki, jazda na rowerze, basen itd.) można polubić. Poza tym pomyśl, jak fantastycznie będziesz się czuła bez bagażu nadprogramowych kilogramów.

Redakcja poleca

REKLAMA