By stracić na wadze, należy połączyć racjonalny plan żywieniowy z systematyczną aktywnością fizyczną. Jedno bez drugiego przyniesie tylko połowiczny i na pewno nie do końca satysfakcjonujący efekt. O ile do uprawiania sportu czy zwiększania poziomu aktywności fizycznej nie trzeba nas specjalnie przekonywać, tak z trzymaniem dyscypliny żywieniowej jest często spory problem. Jak sobie z tym poradzić? Można spróbować pięciu prostych sztuczek. Jakich? Radzi Małgorzata Chylewska, dietetyk LightBox!
Załóżmy bloga albo profil w portalu społecznościowym i poinformujmy o tym fakcie znajomych. Niech śledzą nasze postępy. Opisujmy w sieci swoje zmagania z dietą. Nie ograniczajmy się tylko do zawartości tekstowej. Wrzucajmy też filmiki czy zdjęcia. Co dokładnie powinniśmy fotografować i publikować? Wszystkie konsumowane produkty, także najmniejsze przekąski. Ponoć dokumentacja fotograficzna sprzyja przestrzeganiu postanowień planu żywieniowego. Zdaniem psychologów żywienia poczucie wstydu w momencie publikowania zdjęcia sprawi, że więcej nie sięgniemy po dany produkt.
Stwórzmy kalendarz dietetyczny. Może być w wersji online. Jednak lepsze efekty przyniesie, gdy będzie nam się cały czas rzucał w oczy. Co w takim kalendarzu ma się znaleźć? Nasze dobre uczynki! Są nimi wszystkie poczynania, które przybliżają nas do celu, czyli unikanie podjadania, wystrzeganie się słodyczy, zamiana niezdrowych przekąsek na te zdrowe. Odnotowujmy w kalendarzu wszystkie takie drobne sukcesy, z każdego dnia. Możemy też wklejać do kalendarza zdjęcia swojej figury i wpisywać swoje wymiary. Gdy taki plakat umieścimy na lodówce albo szafce ze słodyczami, będzie dla nas dodatkową motywacją, by wytrwać w postanowieniach.
Powiadommy znajomych i bliskich, że się odchudzamy. Co to da? Jeśli leży im na sercu nasze dobro, nie będą nas wyciągać na pizzę, kebaby czy hamburgery ani kupować czekoladek w prezencie. Mogą nas za to dopingować, dopytywać się o efekty kuracji i zawstydzać. Niezręcznie będzie ich zawieść. W chwilach słabości możemy się też zwrócić do przyjaciela. Na pewno wesprze nas dobrym słowem, zmotywuje do odstąpienia od zjedzenia batonika.
Stosujmy dietę w pudełkach, szczególnie w pierwszym etapie walki z nadwagą. To rada dla tych, którzy chcą jeść obiad o normalnej porze, a nie wieczorem po pracy, ale nie mają wpływu na serwowane w stołówce posiłki. Mogą więc zamówić catering dietetyczny do biura. Dostawca spełni wszystkie nasze zachcianki i oczekiwania – codziennie będzie przywozić nam to, co z nim ustalimy. W ten sposób utrzymamy kaloryczność posiłków i ich regularność, co ma bardzo istotne znaczenie w odchudzaniu i w zdrowym odżywianiu. Dieta pudełkowa ma też kilka innych zalet. Zwalnia nas z obowiązku robienia większych zakupów. W ten sposób redukujemy ryzyko, że kupimy coś niepożądanego i niezdrowego. Gdy będziemy przyjmować posiłki o stałej porze, zapobiegniemy spadkom glukozy. Nie będziemy więc buszować wieczorem w lodówce ani rzucać się na jedzenie po powrocie z firmy. Jest też szansa, że odżywiając się w ten sposób, będziemy jeść mniej. Zdaniem psychologa doktora Briana Wansinka – „Sherlocka Holmesa zachowań żywieniowych”, efekty odchudzania zależą nie tylko od stosowanej diety, ale również od sposobu naszego myślenia i odpowiedniego nastawienia, a potrawy przygotowywane przez innych smakują nam bardziej i ich spożycie jest mniejsze niż przygotowanych samodzielnie. Minusem cateringu dietetycznego może być jego koszt. Jeśli szkoda nam pieniędzy, możemy przygotowywać posiłki samodzielnie i samemu nosić je do pracy. Muszą to być jednak potrawy przygotowane wedle wskazówek dietetyka. Dotyczy to zarówno jakości i ilości dań, jak i sposobu ich przyrządzania (technologia, produkty).
Znajdźmy inny sposób nagradzania, odstresowania czy pocieszania niż jedzenie. Róbmy to, co sprawia nam przyjemność. Na pewno mamy jakieś pasje. Rozwińmy je. Chodzi o to, by mieć zajęte ręce i umysł, gdy przyjdzie ochota na zjedzenie czegoś małego i kalorycznego.