Aktywistka dostała pozew od Lewandowskiej i groźbę kary finansowej. „Podana jest przeolbrzymia kwota”

Maja Staśko pozew od Lewandowskiej fot. ONS.pl
Internautki zapowiadają, że jeśli sprawa trafi do sądu, zorganizują zbiórkę 50 000 zł.
Edyta Liebert / 05.09.2020 08:36
Maja Staśko pozew od Lewandowskiej fot. ONS.pl

Zaczęło się dość niewinnie, bo od Instastory Lewandowskiej, na którym celebrytka przebrała się za „grubasa”. Aktywistkom, w tym Mai Staśko, nie spodobało się to zachowanie. Skrytykowała celebrytkę i... w jej ręce trafiło pismo od prawników gwiazdy.

„Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne, jak żarty z gwałtów”

Początek tej historii sięga końca sierpnia, kiedy to Anna Lewandowska opublikowała na Instagramie niecodzienną relację - miała doczepiony brzuch i od razu została posądzona o naśmiewanie się z otyłości. Obszerny wpis na ten temat na swoim Instagramie zamieściła Maja Staśko, młoda aktywistka, która ostro skomentowała zdjęcie gwiazdy - nie dostrzegła w tym wspomnianej „ciałopozytywności”, a szydzenie z otyłości.

Filmik Anny Lewandowskiej, w którym przebiera się za grubą kobietę, jest wyrazem totalnego braku empatii. Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne, jak żarty z gwałtów. Grube osoby to ludzie, nie obiekt żartów czy inwektywa. A Lewandowska nazywa swój filmik #bodypositive. To jest przeciwieństwo ciałopozytywności!

Lewandowska szybko zareagowała na te słowa i zaczęła się bronić, że nie to było jej zamiarem.

Jeśli uraziłam kogoś swoim filmem, to bardzo przepraszam, ale zupełnie nie było to moim celem. To była odpowiedź na pewne komentarze i opinie odnośnie kobiet. Zapraszam do przeczytania mojego posta - wyznała szczerze Lewandowska.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Maja Staśko (@majakstasko)

Czy przeprosiny były spontaniczne czy po prostu prawnicy uznali, że Lewandowska... nie ma za co przepraszać? Do Staśko trafił pozew.

Kara 50 000 zł za krytykę Lewandowskiej?

Sprawa wcale nie ucichła, wręcz przeciwnie - prawnicy Anny Lewandowskiej wysłali do Staśko pismo, w którym proszą o usunięcie posta pod groźbą kary pieniężnej i pozwu sądowego. Chodzi o 50 tys. zł. Aktywistka była zaskoczona tym ruchem, bo uznaje, że nie napisała nić obraźliwego czy niezgodnego z prawdą. Groźba pozwu jest dla niej próbą zastraszenia. Potencjalna kara pieniężna to dla niej ogromna suma pieniędzy, niemniej jednak Staśko chce zawalczyć w sądzie o swoje racje z „gigantami”.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Maja Staśko (@majakstasko)

Początkowo wizja rozpraw z najlepszymi prawnikami, na których stać Lewandowską, była dla mnie przerażająca. To potwornie nierówna batalia. Dla celebrytek 50 000 zł to jedne wakacje – a ja po prostu tyle nie mam. Moja mama prosiła, żebym przestała mówić o fatfobii, bo mnie na to nie stać. I dokładnie o to chodziło. To wezwanie prawne miało mnie przestraszyć i uciszyć - napisała Staśko.

Jeśli już mowa o celebrytkach - te stanęły murem za Lewandowską broniąc jej racji. Olga Frycz napisała, że trudno się spodziewać, aby Lewandowska promowała otyłość, a Maja Bohosiewicz, która na co dzień otrzymuje wiadomości od hejterów i spotyka się z krytyką wytknęła aktywistce, że jej celem jest napędzanie spirali negatywnych postów, a nie szlachetna misja.

Kolejny post, żeby nakręcać negatywne komentarze - napisała Maja Bohosiewicz.

 „Nie może być tak, że bogaci dyktują o czym można, a o czym nie można mó​wić”

Staśko traktuje komentarze w sprawie jak siłę napędową do działania - podkreśliła, że nie ma pieniędzy na batalię w sądzie. Jej fanki i obserwatorki uznały, że w przypadku przegranej zorganizują zbiórkę na rzecz Mai. Aktywistka ma duże poparcie. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że w obecnych czasach trzeba bardzo uważać na to, co się mówi i robi. I to dotyczy obu pań - Staśko nawołująca do wolności słowa de facto swoim postępowaniem odmawia tej wolności słowa Lewandowskiej. 

Nie może być tak, że bogaci dyktują o czym można, a o czym nie można mówić. Po prostu nie. To nie jest kwestia jednego posta – tylko wolności słowa, wolności do wspierania wykluczanych osób i zmiany świata na sprawiedliwszy. Nie mam zamiaru z tego rezygnować. Jeśli mam przez to trafić do sądu – trudno. Przeżyję

Maja Staśko uważa, że jest głosem kobiet, które przez to, że są otyłe, zostały zepchnięte na margines. Z kolei Anna Lewandowska będąc na świeczniku, prawdopodobnie codziennie spotyka się z potężną krytyką tego, co robi i tego, że... ma pieniądze. Interesów obu pań nie da się pogodzić - na obecną chwilę czekamy ciągu dalszego wymiany zdań. 

Może cię też zainteresować: 
Jak Agnieszka Kaczorowska łączy pracę z byciem mamą? "Nie sposób zrobić sobie urlop macierzyński"
Aleksandra Żebrowska o odzyskaniu ciała sprzed ciąży: "Nie straciłam ciała, przeciwnie - sporo go ostatnio zyskałam!"
Fani zauważyli na zdjęciu Małgorzaty Rozenek... alkohol
"Moja 5-letnia córka nadal nosi pieluchy" - za te słowa aktorkę Kristen Bell spotkał ogromny hejt

Redakcja poleca

REKLAMA