„Po 30 latach spotkałam go na grillu u znajomych. Ogień wybuchł nie tylko pod kiełbaskami, ale też między nami”
„– Witaj Haniu – powiedział podchodząc do mnie. A kiedy uścisnął moją dłoń, poczułam ten sam dreszcz co 30 lat temu. – Nic się nie zmieniłaś – dodał z kokieteryjnym uśmiechem”.

Doskonale pamiętam pierwszy rok swoich studiów. To właśnie wtedy spotkałam miłość swojego życia i wtedy też ją utraciłam. I kiedy już myślałam, że już nigdy się z tego nie podniosę, to w moim życiu pojawił się mój przyszły mąż. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale postanowiliśmy spróbować razem iść przez życie. A kiedy wydawało mi się, że przeszłość mam już za sobą, to w moim życiu ponownie pojawiła się moja pierwsza miłość. I wszystko się zmieniło.
Długo nie mogłam się otrząsnąć
Janka poznałam na pierwszym roku studiów. Był niepokornym studentem drugiego roku, dla którego bardziej liczyła się zabawa niż nauka. Wydawało się, że już bardziej nie możemy się różnić – ja spokojna i cicha kujonka oraz przebojowy i wiecznie roześmiany rozrabiaka i utracjusz, który swoim uśmiechem zawrócił niejednej dziewczynie w głowie. A mimo wszystko coś nas do siebie przyciągnęło. I wszystko wskazywało na to, że to przyciąganie będzie trwać wiecznie.
– Ale ja go po prostu kocham – mówiłam przyjaciółce, która dziwiła się, że taka dziewczyna jak ja zwróciła uwagę na kogoś takiego jak Janek. – I nic innego się nie liczy – dodałam z żarem w głosie, o który nawet się nie podejrzewałam.
Co tu dużo mówić, zakochałam się jak głupia. Janek nie tylko imponował mi swoją życiową postawą i nonkonformizmem, ale także sprawiał, że na jego widok trzęsły mi się nogi. Przy jego boku czułam się kochana i pożądana. I w swojej młodzieńczej naiwności myślałam, że tak już będzie zawsze.
Nie pamiętam dokładnie, co spowodowało, że nasz związek skończył się tak samo szybko, jak się zaczął. Zapewne była to jakaś głupia sprzeczka, która przerodziła się z kłótnię i późniejsze rozstanie. Zresztą kłóciliśmy się dosyć często. A potem namiętnie się godziliśmy, co jeszcze bardziej podnosiło temperaturę w naszym związku.
– Lubisz to, prawda? – pytał mnie Janek, gdy po ostrych wymianach zdań lądowaliśmy w łóżku i tam wyładowywaliśmy nagromadzoną złość. A ja nie byłam w stanie zaprzeczyć.
Tym razem skończyło się inaczej. Od słowa do słowa przeszliśmy do pełnej kłótni, która nie skończyła się dobrze. Po kilku minutach wrzasków Janek wybiegł z mojego pokoju w akademiku, a następnego dnia zakomunikował mi, że nasz związek jest już tylko wspomnieniem.
– Co ty opowiadasz? – zapytałam zszokowana. Przecież kłóciliśmy się wielokrotnie i nigdy nie skończyło się to rozstaniem.
– To, co słyszysz – usłyszałam beznamiętny głos Janka. – Za tydzień wyjeżdżam, bo zdecydowałem się na natychmiastową zmianę uczelni – dodał. I chociaż próbowałam skłonić go do zmiany decyzji, to na nic się to nie zdało. Po kilku dniach Janek się spakował i opuścił nasze miasto. I tym samym stał się jedynie wspomnieniem.
Długo nie mogłam się pozbierać po utracie swojej największej miłości. Przez całe dnie leżałam w łóżku i wylewałam tysiące łez. Znajomi próbowali postawić mnie do pionu, ale nic z tego nie wyszło. Skończyło się na tym, że zawaliłam naukę i koniec końców musiałam powtarzać rok. A w pewnym momencie już nawet myślałam, że w moim życiu wszystko się skończyło. Na szczęście los się do mnie uśmiechnął i na mojej drodze stanął mój przyszły mąż. I chociaż Staszek nie był tak przebojowy jak Janek, to właśnie on wprowadził w moje życie ład i spokój. A ja uwierzyłam, że od teraz już wszystko będzie dobrze.
Moje małżeństwo było szczęśliwe i spokojne
Mój związek ze Staszkiem rozwijał się bardzo powoli. Na pewno nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Najpierw połączyła nas przyjaźń, a dopiero później dotarło do mnie, że być może łączy nas jednak coś więcej.
– Chcesz spróbować? – zapytał mnie mój przyszły mąż na jednym z wiosennych spacerów. I chociaż nie powiedział wprost co ma na myśli, to ja domyśliłam się, że chodzi mu o nasz ewentualny związek.
– Tak – powiedziałam cicho. I nigdy nie żałowałam tej decyzji.
Postanowiliśmy się pobrać od razu po zakończeniu studiów. Staszek okazał się dobrym i kochającym mężem, dla którego zawsze najważniejsza była rodzina. Kiedy na świecie pojawiły się nasze dzieci, to całkowicie oszalał na ich punkcie. Ja też nigdy nie mogłam narzekać. Przy jego boku czułam się po prostu bezpiecznie. I chociaż nasz związek nie obfitował w gorące i szalone wybuchy namiętności, to ja już tego nie potrzebowałam.
Wystarczyła mi świadomość, że zawsze mogę liczyć na swojego męża, a on nigdy mnie nie zawiedzie. I chociaż czasami w moich myślach jeszcze pojawiał się Janek, to nie odczuwałam już żalu i bólu. Byłam przekonana, że ten rozdział swojego życia mam już za sobą. Myliłam się. Po 30 latach spokojnego i szczęśliwego życia przekonałam się, że stara miłość nie rdzewieje.
Stanęłam oko w oko ze swoją przeszłością
To był ciepły letni dzień. Kilka dni temu nasi znajomi zaprosili nas na grilla, bo chcieli uczcić przeprowadzkę do nowego domu.
– W końcu się trochę rozerwiemy – powiedział Staszek, który przez ostatnie miesiące pracował naprawdę ciężko. Ja też potrzebowałam odrobiny rozrywki, bo w ostatnich tygodniach wybory życiowe mojego syna nie dawały mi spokoju. Piotrek właśnie poinformował nas, że rozstaje się z długoletnią partnerką, bo zakochał się w jakieś modelce. Skaranie boskie z tymi dziećmi.
– Oj tak – przytaknęłam z uśmiechem i zaczęłam szykować się do wyjścia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten wieczór zmieni wszystko w moim życiu.
W drodze do znajomych zajechaliśmy jeszcze po wino i pojawiliśmy się na miejscu jako jedni z ostatnich. I właśnie wtedy, wchodząc do ogrodu zobaczyłam mężczyznę, który rozpalał grilla. „To niemożliwe” – pomyślałam zszokowana i szybko odwróciłam wzrok. Ale okazało się, że to nie pomyłka. Przy grillu stał Janek, moja wielka miłość z przeszłości. On też mnie rozpoznał. Na mój widok na chwilę stracił rezon, ale potem na jego twarzy zawitał radosny uśmiech.
– Witaj Haniu – powiedział podchodząc do mnie. A kiedy uścisnął moją dłoń, poczułam ten sam dreszcz co 30 lat temu. – Nic się nie zmieniłaś – dodał z kokieteryjnym uśmiechem.
– Nie przesadzaj – powiedziałam zawstydzona, a potem szybko spuściłam wzrok. Poczułam się dokładnie jak kilkadziesiąt lat temu. Moje serce zabiło mocniej, a nogi zaczęły drżeć. „Uspokój się, jesteś już za stara na takie porywy serca” – ofuknęłam się w myślach. Ale to nic nie dało. Znowu poczułam się jak wiele lat temu. I znowu przekonałam się, że Janek był największą miłością mojego życia.
Spotkanie zburzyło moje poukładane życie
Przez cały wieczór nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. A kiedy spotkanie towarzyskie dobiegło końca, wymieniliśmy się numerami telefonu.
– Odezwę się – zapewnił mnie Janek, a potem delikatnie pocałował w policzek. A ja czułam, że gdyby nie mój mąż stojący obok, to w tej samej chwili rzuciłabym się na byłego chłopaka jak napalona studentka wiele lat temu.
Na spełnienie tej wizji nie musiałam czekać zbyt długo. Janek odezwał się kilka dni później i jeszcze tego samego dnia wylądowaliśmy w hotelowym pokoju. Szybko okazało się, że namiętność między nami wcale nie wygasła, a ogień sprzed wielu lat znów się rozpalił.
– Niczego nie żałuję – powiedziałam kilka godzin później, gdy Janek zapytał mnie, czy mam wyrzuty sumienia. I chociaż było mi przykro, że tak skrzywdziłam Staszka, to wiedziałam, że następnym razem zrobiłabym dokładnie. Ja po prostu nie mogłam oprzeć się Jankowi – ani 30 lat temu, ani teraz.
Nasz romans trwał przez kilka kolejnych tygodni. I chociaż żadne z nas nie zaczynało tematu przyszłości, to oboje wiedzieliśmy, że w końcu trzeba będzie podjąć jakąś decyzję.
– Co zamierzasz zrobić? – zapytał mnie Janek po kolejnej upojnej nocy.
– To zależy od ciebie – powiedziałam zgodnie z prawdą. Byłam gotowa na zmianę całego swojego życia. Ale nie miałam pewności, czy Janek chce tego samego co ja. Wprawdzie powiedział mi, że jest po rozwodzie, ale nigdy nie wyjawił, czy jest w jakimś związku.
– Kocham cię – usłyszałam. – I do dzisiaj żałuję, że wtedy się rozstaliśmy.
Spojrzałam w oczy dawnego chłopaka i w tym samym momencie podjęłam decyzję. Po 30 latach poukładanego życia zamierzam zmienić je o 180 stopni. Czy to jest dobra decyzja? Nie wiem. Ale jeżeli nie spróbuję, to nigdy się nie przekonam. W końcu do odważnych świat należy.
Hanna, 52 lata
Czytaj także:
- „Na grillu w majówkę żona z wściekłości skwierczała bardziej niż kiełbasa. Cóż, nie umiem trzymać łap przy sobie”
- „Marzę o rozwodzie, ale wypłata męża trzyma mnie na miejscu. On udaje, że mnie kocha, a ja, że w to wierzę”
- „W noc poślubną oznajmiła mi, że chce żyć w czystości. Czystą mogę mieć podłogę w salonie, a nie żonę w sypialni”

