„Na chrzest wnuka chciałam dać złoto w prezencie. Synowa zrobiła mi awanturę, bo miała inne plany”
„Pragnęłam dobrze się przygotować do chrztu – nie lubię robić niczego na ostatnią chwilę, zwłaszcza jeśli jest to sprawa wielkiej wagi. Nie zwlekając, wybrałam się do jubilera. Kupiłam komplet ze złota składający się z łańcuszka i krzyżyka z Jezusem”.

- Listy do redakcji
Przychodzi taki moment w życiu kobiety, w którym nasila się pragnienie posiadania wnuka. Kiedy Paweł i Marta zakomunikowali, że spodziewają się dziecka, nie posiadałam się z radości. Bóg wreszcie odpowiedział na moje prośby! Jakież to wspaniałe, że raczył tchnąć w naszą rodzinę nowe życie. Nie mogłam doczekać się chwili narodzin.
W oczekiwaniu na przyjście na świat wnuka snułam różne plany. Oczyma wyobraźni widziałam, jak trzymam go na rękach i się z nim bawię. Zastanawiałam się, co przygotuję na jego pierwsze urodziny i jakie ubranka mu kupię. Oczywiście przy tej okazji pojawiła się niezmiernie ważna kwestia, a mianowicie dotycząca prezentu z okazji chrztu. Oczywiście pierwszym, co przyszło mi do głowy, było złoto. Doskonale pamiętam, jak moja mama podarowała Pawełkowi złoty łańcuszek z krzyżykiem. Postanowiłam podtrzymać tę piękną tradycję. Złoto to złoto. Jest czymś więcej aniżeli tylko wspaniałą pamiątką. To coś trwałego i wartościowego, co wnuczek będzie mógł w przyszłości przekazać dalej.
Myślałam, że to dobry prezent
Kiedy urodził się Marcinek, byłam taka szczęśliwa. Biorąc go po raz pierwszy na ręce, cała drżałam z przejęcia. Było to wielkie wydarzenie w naszej rodzinie – oto pojawił się nowy człowiek. Nie kryłam wzruszenia. Pragnęłam dobrze się przygotować do chrztu – nie lubię robić niczego na ostatnią chwilę, zwłaszcza jeśli jest to sprawa wielkiej wagi. Nie zwlekając, wybrałam się do jubilera. Kupiłam komplet ze złota składający się z łańcuszka i krzyżyka z Jezusem. Do tego wzięłam złotą monetę. Byłam z siebie bardzo zadowolona, bo wiedziałam, że Marcinek otrzyma fantastyczny podarunek. Będzie mu przypominał o mnie oraz o familijnych tradycjach.
Temat podarunków dla malucha z okazji chrztu wypłynął naturalnie w rozmowie z Pawłem i Martą.
– Liczymy na to, że zechcesz się dołożyć – powiedział syn.
– Ale ja już mam podarunek dla małego – odparłam, promiennie się uśmiechając.
– Naprawdę? – zdziwił się Paweł.
– Tak, kupiłam złotą monetę i złoty łańcuszek z krzyżykiem.
Zapadła cisza. Marta i Paweł tylko po sobie popatrzyli. Od razu zgadłem, że nie są zachwyceni.
– Wiesz, nie tego oczekiwaliśmy – do akcji wkroczyła synowa.
Byłam zaskoczona taką reakcją
Miałyśmy poprawną relację, ale bez szału. Niejednokrotnie między nami zgrzytało. Synowa ma bardzo nowoczesne podejście praktycznie do wszystkiego. Uważa na przykład, że gotuję niezdrowo, bo za tłusto. Nie wiem, co złego jest w schabowym. Jest zwolenniczką ekologicznych środków czystości, podczas gdy ja używam tych normalnych. Podobne przykłady można mnożyć w nieskończoność. Zdaniem Marty mój sposób myślenia jest przestarzały. Sądziłam jednak, że w sprawie podarunków z okazji chrztu będziemy zgodne.
– Nie rozumiem, co nieodpowiedniego jest w moim prezencie.
– Złoto? Serio? Kto takie rzeczy dzisiaj kupuje? – twarz synowej wykrzywiła się w pełnym zniesmaczenia grymasie.
– Wiele osób, w tym ja – poczułam się urażona.
– Nie chcemy uczyć syna, że rzeczy materialne są najważniejsze. Poza tym pomijam już to, że biżuteria dla chłopca to kiepski pomysł. Złoto jest takie tandetne.
– Tandetne? – byłam wielce zdumiona, a przy tym poirytowana. – A co według ciebie tandetne nie jest?
– Porządny fotelik samochodowy albo sesja zdjęciowa. Teraz takie rzeczy są modne, a nie jakieś krzyżyki.
Wymiana zdań zakończyła się kłótnią. Najbardziej boli mnie to, że mój rodziny syn trzyma jej stronę, a nie moją. Owinęła sobie Pawła wokół palca i efekt jest taki, że teraz on matki nie szanuje.
Nikt mnie nie przeprosił
Dzień chrztu świętego mojego wnusia zbliżał się wielkimi krokami, a mną szargały wątpliwości. Zastanawiałam się, czy w obliczu ostatnich wydarzeń brać udział w uroczystości. Liczyłam na to, że synowa się zreflektuje i przeprosi za swoje zachowanie, lecz nic takiego nie nastąpiło. Paweł również się do mnie nie odzywał. Co prawda żadne z nich nie powiedziało mi wprost, że mam nie przychodzić, ale miałam świadomość tego, że nie jestem tam mile widziane.
Po długim namyśle zdecydowałam jednak, że wezmę udział w uroczystości. Chodziło tutaj o Marcinka, a nie mojego syna i jego żonę. To mój jedyny wnuk. Jak kiedyś zareaguje, kiedy dowie się, że babcia nie była obecna na jego chrzcinach? Tak nie przystoi. Marta i Paweł nie mają wyjścia, będą musieli jakoś się przemęczyć, bo ani mi się śni robić na złość niewinnemu dziecku. Większość rodziny słyszała już o aferze prezentowej. Nie uległam i trwam przy swoim. Napisałam list do Marcinka – jak podrośnie, to go przeczyta. Zapakowałam go do dużej, eleganckiej kopert, do której włożyłam także monetę i łańcuszek z krzyżykiem.
– Masz rację – szepnęła mi do ucha moja siostra. – Złoto to złoto, a nie jakieś bezwartościowe rzeczy. Sesja zdjęciowa, też mi coś.
– Dokładnie – ucieszyłam się, że ktoś mnie rozumiał.
Uroczystość była wzruszająca
Marta odnosiła się do mnie z dystansem i chłodem w głosie, Paweł natomiast był przyjaźniej nastawiony. Miałam nie iść do restauracji na obiad, ale zmieniłam zdanie.
– Mamo, powiedz szczerze, czy naprawdę musisz wszystko negować? – spytał syn, gdy nadarzyła się sposobność, żeby porozmawiać chwilę w cztery oczy.
– Niczego nie neguję. Mam prawo do własnego zdania i odnoszę wrażenie, że nie macie dla mnie za grosz szacunku.
– To nie tak – westchnął syn ciężko. – Po prostu czasy się zmieniły i podejście do wieku kwestii też.
– Wiem, ale ja mam już swoje lata i nie chcę żadnych rewolucji.
To oczywiste, że nie będę darła kotów z synową, ponieważ pragnę uczestniczyć w życiu wnuka. Nie będę jej ustępować, jeżeli uznam coś za wyjątkowo ważne, ale postaram się nie doprowadzać do kłótni. Co ona z tym zrobić, to jej sprawa. Nie jestem głupia i świetnie widzę, że w zasadzie nic nie jest takie, jak kiedyś. Mimo tego nadal stoję twardo na stanowisku, że złoto to najlepszy z możliwych prezentów nie tylko z okazji chrztu, ale i innych istotnych uroczystości. I niech młodzi mówią, co chcą, ale złoto jest nieśmiertelne i żadne nowoczesne trendy nie są w stanie tego zmienić.
Maria, 60 lat
Czytaj także:
- „Robiłam nadgodziny, by szefowa mogła iść na pilates. Rozciągała swoje ciało i moją cierpliwość, ale w końcu pękłam”
- „Teść kupił mi luksusowe perfumy bez okazji. Ja się ucieszyłam, a mężowi od razu zapachniały zdradą”
- „Przez poranną kłótnię z żoną, noc spędziłem z teściową. Nie wiedziałem, czy to impuls, czy jej chore gierki”

