„Myślałam, że idę na zwykłą kolację z kolegą. Potem wysłał mi SMS-a, którego mój mąż nigdy nie może przeczytać”
„Ze względu na swoje narzeczeństwo, a następnie przygotowania do ślubu mocno ograniczyłam spotkania z Tomkiem. I chociaż on regularnie dzwonił do mnie i prosił o spotkanie, to ja cały czas odmawiałam”.

- Listy do redakcji
Zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami niż z dziewczynami. Dużą zasługą takiego stanu rzeczy było to, że byłam ukochaną córeczką tatusia, który od najmłodszych lat uczył mnie majsterkowania, grzebania w silnikach samochodowych i zamiłowania do piłki nożnej. Nic więc dziwnego, że łatwiej rozmawiało mi się o wynikach sportowych niż o najnowszej modzie lub linii kosmetyków.
– Pójdziemy za zakupy do galerii? – pytały mnie koleżanki.
A ja w takich momentach zawsze odpowiadałam, że wolę obejrzeć mecz lub posiedzieć z tatą w garażu. Dziewczyny patrzyły na mnie dziwnie i w duchu pewnie myślały, że nie wszystko jest ze mną w porządku.
Od razu go polubiłam
Wtedy na mojej drodze pojawił się Tomek. Właśnie razem z rodzicami przeprowadził się do naszego miasta i trafił do naszej szkoły. Od początku go polubiłam.
– Zdobyłem bilety na mecz siatkówki. Pójdziesz ze mną? – zapytał mnie któregoś razu. Minę miał niepewną, więc pewnie był przekonany, że się nie zgodzę.
– Pewnie, że tak – odpowiedziałam z entuzjazmem, co od razu wywołało uśmiech na jego twarzy.
I to był początek naszej wieloletniej przyjaźni. Przez całą szkołą średnią trzymaliśmy się razem, a gdy po jej zakończeniu poszliśmy na różne kierunki studiów, to nasz kontakt wcale się nie urwał. Co więcej – spotykaliśmy się regularnie.
Wiele osób z mojego otoczenia zastanawiało się, czy łączy nas coś więcej. A ja za każdym razem odpowiadałam, że jest to tylko przyjaźń.
– Nie ma przyjaźni między facetem a kobietą – przekonywała mnie siostra. – W końcu zawsze ktoś chce czegoś więcej – dodała. A ja tylko lekko się uśmiechnęłam. Wiedziałam swoje.
Byłam przekonana, że Tomek traktuje mnie jak zwykłą koleżankę.
Byliśmy dobrymi przyjaciółmi
Spotykaliśmy się z Tomkiem jako przyjaciele przez kilka kolejnych lat. I przez ten czas ani razu nie było sytuacji, która mogłaby sugerować, że łączy nas coś więcej.
– Pójdziemy na piwo? – pytał mnie Tomek co tydzień.
Niemal każdy piątkowy wieczór mieliśmy zarezerwowany dla siebie, podczas którego nie tylko omawialiśmy, co u nas słychać, ale także pocieszaliśmy siebie nawzajem.
– Rozstałem się z dziewczyną – powiedział mi któregoś razu mój przyjaciel.
Przyznam szczerze, że trochę mnie zaskoczył, bo już dawno nie opowiadał mi o swoich miłosnych perypetiach. W odróżnieniu ode mnie, gdyż ja miotałam się pomiędzy jednym związkiem a drugim i o każdym z nich Tomek doskonale wiedział.
– Ja chyba mam pecha do płci przeciwnej – zaśmiał się.
Oczywiście próbowałam go pocieszyć, ale to wcale nie było takie łatwe. Sama nie miałam szczęścia w miłości i doskonale wiedziałam, co on czuje.
Próbowałam żartować
– A może obiecamy sobie, że jak za rok wciąż będziemy sami, to wtedy stworzymy związek – wypaliłam nagle.
Tak naprawdę wcale nie miałam nic takiego w planach, ale chodziło mi raczej o rozbawienie wciąż zafrasowanego Tomka. Jednak on tylko na mnie spojrzał zdumiony. Wyraźnie było widać, że moja propozycja go zaskoczyła. Nie tego się spodziewał. A jakby tego było mało, to odniosłam wrażenie, że to co powiedziałam, wcale mu się nie spodobało. Chyba nie traktował mnie jako potencjalnej kandydatki na kobietę swojego życia.
– Żartowałam – powiedziałam szybko.
I nie mogłam nie zauważyć, że na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi.
– Chciałam tylko, żebyś w końcu się uśmiechnął – dodałam. A potem – jak gdyby nigdy nic – zaczęłam opowiadać jakieś głupie historie. I w duchu postanowiłam sobie, że już nigdy nie wrócę do tego tematu.
Nasze kontakty były rzadsze
Od tamtego wieczoru nieco ograniczyłam kontakty ze swoim przyjacielem. W głębi duszy czułam, że się wygłupiłam, ale jednocześnie liczyłam na to, że cała ta historia rozejdzie się po kościach, a my znów wrócimy do naszej relacji.
A potem poznałam Adama. I wszystko w moim życiu się zmieniło. Adam szybko zawrócił mi w głowie i sprawił, że cały swój wolny czas poświęcałam właśnie jemu.
– Wyjdziemy gdzieś dzisiaj wieczorem? – usłyszałam pewnego dnia w słuchawce głos Tomka. Już dawno się nie widzieliśmy, więc bardzo ucieszyłam się, że zadzwonił. – Fajnie by było znowu pogadać – oczami wyobraźni widziałam, że się uśmiecha.
Jednak musiałam mu odmówić.
– Razem z narzeczonym jedziemy do jego rodziców – powiedziałam.
Tomek zapewniał mnie, że rozumie, ale ja czułam, że jest mocno rozczarowany. – Może innym razem – dlatego dodałam szybko.
Ale ten inny raz nie nadchodził. Ze względu na swoje narzeczeństwo, a następnie przygotowania do ślubu mocno ograniczyłam spotkania z Tomkiem. I chociaż on regularnie dzwonił do mnie i prosił o spotkanie, to ja cały czas odmawiałam. W tamtym momencie miałam po prostu ważniejsze sprawy na głowie. I miałam nadzieję, że mój przyjaciel to rozumie.
– Jak to się wszystko uspokoi, to na pewno się spotkamy – zapewniałam go.
Byłam przekonana, że nastąpi to dosyć szybko, a my w końcu nadrobimy wszystkie towarzyskie zaległości.
– Pewnie, że tak – za każdym razem słyszałam to samo. Jednak w głębi duszy czułam, że Tomek jest rozczarowany moją postawą.
Umówiliśmy się na kolację
Przez kolejne miesiące niemal nie miałam kontaktu ze swoim przyjacielem. Wprawdzie wymienialiśmy się krótkimi SMS-ami, ale trudno byłoby to nazwać jakąkolwiek relacją. Brakowało mi go.
Dlatego gdy opadły wszystkie kurze związane z moim ślubem, to sama odezwałam się do Tomka i poprosiłam go o spotkanie.
– Chyba że nie chcesz – powiedziałam niepewnie.
Tak szczerze powiedziawszy, to wcale bym się nie zdziwiła, gdyby mój najlepszy kolega postanowił ograniczyć, a nawet zerwać kontakty ze mną.
– Oczywiście, że chcę – usłyszałam. A ja od razu odetchnęłam z ulgą.
Umówiliśmy się z Tomkiem w naszej ulubionej restauracji. I chociaż początkowo rozmowa nam się nie kleiła, to jednak szybko znaleźliśmy wspólny język i przypomnieliśmy sobie, dlaczego tak lubimy spędzać ze sobą czas.
– Jesteś szczęśliwa? – zapytał mnie nagle mój przyjaciel. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Tak, jestem.
Wtedy on spojrzał na moją obrączkę i westchnął.
– Za kilka dni wyjeżdżam – powiedział. – Przeprowadzam się do innego miasta.
Zaskoczył mnie. Nigdy wcześniej nie wspominał ani słowem, że zamierza tak radykalnie zmienić swoje życie.
– Ale dlaczego? – zapytałam.
Spojrzał na mnie i powiedział, że tak będzie lepiej.
Byłam zaskoczona
Pożegnaliśmy się kilkanaście minut później. A kiedy otwierałam drzwi mieszkania, to usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a. To była wiadomość, której pewnie nigdy nie zapomnę.
"Zawsze cię kochałem, ale nie miałem odwagi ci tego powiedzieć. Przez wiele lat liczyłem na to, że domyślisz się moich uczuć. Wielokrotnie chciałem ci o nich powiedzieć, ale zawsze coś mnie powstrzymywało. A teraz jest już za późno. Dlatego wyjeżdżam. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa" – przeczytałam.
A potem jeszcze raz i jeszcze raz. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. I pomyśleć, że wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy mogłabym być dla Tomka kimś więcej niż tylko koleżanką.
Usunęłam wiadomość. Nie chciałam, aby mój mąż kiedykolwiek ją przeczytał. Ale nigdy jej nie zapomnę. I chociaż wiem, że moja znajomość z Tomkiem najprawdopodobniej się już skończyła, to zawsze będę ją wspominać z sentymentem. I zawsze będę się zastanawiać, jakby skończyła ta historia, gdyby Tomek zdecydował się wyznać mi prawdę.
Tamara, 32 lata
Czytaj także:
- „Teść kupił mi luksusowe perfumy bez okazji. Ja się ucieszyłam, a mężowi od razu zapachniały zdradą”
- „Przez poranną kłótnię z żoną, noc spędziłem z teściową. Nie wiedziałem, czy to impuls, czy jej chore gierki”
- „Rodzice zapisali mieszkanie siostrze, bo jest bezdzietną singielką. Ja mam męża, więc nic mi się nie należy”