„Gdy chłopak zaprosił mnie do swoich rodziców, byłam przeszczęśliwa. Na miejscu okazało się, że znałam ich aż za dobrze”
„Tadeusz bacznie mi się przyglądał. Poczułam się wybitnie nieswojo i nie potrafiłam już pozbyć się tego dyskomfortu. Zresztą Krystynę również przyłapałam na tym, że posyła mi spojrzenia, w których roiło się od pytań. Jedynie Kamil był niczego nieświadomy, chociaż zauważył zmianę w moim zachowaniu”.

- Listy do redakcji
Weekend zapowiadał się fantastycznie. Lato w pełni, słońce i perspektywa spędzenia wolnych dni na Mazurach, gdzie mieszkali rodzice Kamila. Właśnie wtedy miałam ich poznać i chociaż miałam z tego powodu tremę, to naprawdę się cieszyłam. Nasz związek nabierał rumieńców i byłam przekonana, że będzie się coraz bardziej umacniał, lecz stało się dokładnie na odwrót.
Cieszyłam się na to spotkanie
– Rodzice zaprosili nas do siebie – oznajmił któregoś dnia Kamil. – Chcieliby wreszcie zobaczyć cię na własne oczy.
– Co ty im o mnie naopowiadałeś? – rzuciłam żartobliwie.
– Nic się nie martw – cmoknął mnie w policzek. – Same dobre rzeczy.
– No skoro taką reklamę mi zrobiłeś, to chyba musimy pojechać.
– Wiesz, jeśli nie czujesz się na to gotowa, to mów.
– Coś ty, pewnie, że sobie poradzę. Poza tym chętnie odpocznę. Wieki nie byłam na Mazurach, będzie fajnie.
– Też tak myślę – Kamil nie krył zadowolenia.
Zadzwonił do mamy i oznajmił, że oczywiście przyjedziemy. W najśmielszych myślach nie podejrzewałam, że nasz związek nie przetrwa tej próby. Byliśmy razem od ośmiu miesięcy i mieliśmy wspaniałe plany na przyszłość. Droga z Warszawy upłynęła w przyjemnej atmosferze. Zapakowaliśmy do auta tylko parę niezbędnych rzeczy – w końcu jechaliśmy na weekend, a nie dwutygodniowe wczasy. Niemniej i taka chwila wytchnienia była niezmiernie potrzebna. Nie planowaliśmy żadnego dłuższego wyjazdu. Zamierzaliśmy zaoszczędzić trochę pieniędzy, aby po skończeniu studiów wybrać się jakąś podróż. Weekend na Mazurach jawił się jako idealna forma letniej rozrywki.
Doznałam deja vu
W końcu dotarliśmy na miejsce. Moim oczom ukazał się piękny dom. W tym momencie pojawił się jakiś przebłysk w mojej głowie. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ja już tu byłam. Nie mogłam jednak przypomnieć sobie niczego konkretnego. To dziwne uczucie nie dawało mi spokoju.
– Mamo, tato, to jest Marzena – zakomunikował z dumą Kamil, a ja stałam jak wryta.
Coraz bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że znam ten dom i ludzi wyciągających do mnie dłonie.
– Miło mi bardzo, jestem Krystyna.
– Tadeusz.
Przeszłyśmy to salonu, mama Kamila podała obiad.
– Na pewno jesteście głodni po podróży – uśmiechnęła się życzliwie.
Nie miałam już żadnych wątpliwości co do tego, że znam, ją i Tadeusza. Znowu pojawiły się pewne przebłyski. Okazały ogród, ja na huśtawce i pilnujący mnie tata. Nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdziemy na zewnątrz. Po obiedzie przenieśliśmy się na taras, Krystyna zaserwowała mrożoną herbatę i placek z czereśniami. Ja natomiast zamarłam na widok huśtawki – takiej samej jak ta, którą ujrzałam w niezidentyfikowanych jeszcze wspomnieniach.
Tadeusz bacznie mi się przyglądał, jakby chciał powiedzieć coś w stylu „niemożliwe, że tu trafiłaś”. Poczułam się wybitnie nieswojo i nie potrafiłam już pozbyć się tego dyskomfortu. Zresztą Krystynę również przyłapałam na tym, że posyła mi spojrzenia, w których aż roiło się od pytań. Jedynie Kamil był niczego nieświadomy, chociaż zauważył zmianę w moim zachowaniu.
– Coś się dzieje? Wszystko w porządku?
– Jasne, po prostu jestem zmęczona – skłamałam. – Chyba powinnam się zdrzemnąć.
Drzemka nie przyniosła jednak ukojenia, ponieważ sen był płytki.
Wspomnienia z dzieciństwa wróciły
W środku nocy wybudziłam się spocona niczym mysz. Serce waliło mi jak oszalałe, a całe ciało drżało. Już wiedziałam. Przypomniałam sobie wszystko. Miałam wtedy cztery lata, może z pięć. Rodzice powiedzieli, że w wakacje pojedziemy do ich znajomych na Mazury.
– Zobaczysz, kochanie, bardzo polubisz ciocię Krysię – zapewniała mama. – Ma duży ogród i robi pyszne ciasta.
Krystyna uraczyła nas na powitanie sernikiem na zimno. Czy to przypadek? A może wiedziała, że za nim przepadam? W mojej głowie kłębiły się dziesiątki pytań i domysłów. W każdym razie, kiedy byłam tutaj jako mała dziewczynka, pewnego dnia zobaczyłam coś, czego nie powinnam wiedzieć. Wówczas nie umiałam tego nazwać, ale wydoroślałam i pojęłam, co to było. Przyłapałam moją mamę na uprawianiu seksu z Tadeuszem. Nie zauważyli mnie, tak bardzo byli sobą zajęci.
Rzecz jasna nie byłam stanie utrzymać języka za zębami i opowiedziałam o tym tacie oraz cioci Krysi, totalnie nieświadoma wagi sytuacji. Pamiętam, że dorośli strasznie się pokłócili i jeszcze tego samego dnia wróciliśmy do domu. Mama i tata nieustannie na siebie krzyczeli i to ciągnęło się tygodniami, aż tata spakował walizki i się wyprowadził. Rozwiedli się i więcej ze sobą nie rozmawiali. Do tego stopnia czułam się winna, że wyparłam z pamięci to, co wydarzyło się w tamte wakacje.
Wyjazd nas zniszczył
Rozwód rodziców był dla mnie traumatycznym przeżyciem. Temat zdrady mamy nie pojawił się w rozmowach z żadnym z nich, aczkolwiek zarówno z mamą, jak i z tarą, mam dzisiaj dobre relacje. Ja nie pytałam, oni nie mówili, aż zepchnęłam to gdzieś w głąb siebie. Siedziałam na łóżku i płakałam.
Nie umiem udawać. Od rana chodziłam jak struta. Najpierw kłamałam, że to z niewyspania, ale w końcu wybuchłam. Kamil słuchał tego z niedowierzaniem, a Krystyna i Tadeusz byli najwyraźniej zawstydzeni. Rzecz jasna od razu mnie poznali, ale nie dali tego po sobie poznać.
– Wybacz – zwróciłam się ze łzami w oczach do Kamila – ale nie możemy być razem, ja tego nie dźwignę.
Natychmiast udałam się na pociąg. Pragnęłam jak najprędzej znaleźć się w Warszawie. Nie odbierałam telefonów od Kamila ani nie odpisywałam na jego wiadomości. Zdaję sobie sprawę z tego, że w niczym nie zawinił, ale to, co stało się przed laty, ciążyłoby na naszym związku. Jak widać, Krystyna wybaczyła Tadeuszowi i się dogadali. Kamila nie było wtedy na Mazurach, ponieważ spędzał lato u dziadków niedaleko Krakowa.
Kocham go bardzo, ale to dla mnie zdecydowanie za dużo. Świadomość, że jego ojciec przyczynił się do rozpadu małżeństwa moich rodziców, prędzej czy później uśmierciłaby naszą relację. Jak dobrze, że nie mieszkaliśmy razem, bo byłoby znacznie trudniej. Jego rzeczy, które były w moim mieszkaniu, odesłałam mu pocztą. Nie mam bladego pojęcia, jak sobie teraz poradzę, lecz nie mam wyjścia i muszę żyć dalej.
Marzena, 27 lat
Czytaj także:
- „Opiekowałam się babcią, bo ją kochałam. Rodzina się wściekła, gdy zapisała mi fortunę w testamencie”
- „Przyjaciółka wpędziła mnie w finansowe bagno. Gdy ona wrzucała zdjęcia z plaży, ja płakałam nad zaległymi fakturami”
- „Teść kupił mi luksusowe perfumy bez okazji. Ja się ucieszyłam, a mężowi od razu zapachniały zdradą”