„Żona szybko spakowała walizki, gdy ogłosiłem bankructwo. Nie wiedziała, że to był test, którego nie zdała”

smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, Liubomir
„– Marek, przestań. Nie rozumiesz? Nie jestem gotowa na takie życie! Nie potrafię żyć w biedzie! Zacząłem się gotować. – Biedzie? Magda, ty w ogóle słyszysz, co mówisz?! Wzięłaś ślub z człowiekiem, a nie z jego kontem bankowym!”.
/ 18.09.2024 14:30
smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, Liubomir

Zawsze wierzyłem, że ciężka praca się opłaca. Zbudowałem swoje imperium od zera, poświęcając lata na rozwój firmy, która przyniosła mi sukces i dostatnie życie. Nigdy nie należałem do tych, którzy dostali wszystko na tacy – każdy sukces okupiony był setkami godzin spędzonych na pracy, planowaniu i ryzyku. Ale z perspektywy czasu coraz częściej zastanawiam się, czy w życiu osobistym nie popełniłem błędu.

Miałem wątpliwości

Magda… Gdy ją poznałem, była jak spełnienie marzeń – młodsza, piękna, pełna życia. Na początku wszystko wydawało się doskonałe. Była uśmiechnięta, czuła i zainteresowana moim światem. Szybko wpadłem w jej sieci, oczarowany jej urodą i ciepłem. Teraz, po kilku latach małżeństwa, zacząłem dostrzegać rysy na tej idealnej fasadzie.

Magda coraz częściej pytała o pieniądze, zaczęła wydawać duże sumy na rzeczy, które w moim odczuciu były zbyt luksusowe, nawet jak na nasze standardy. Markowe torebki, ekskluzywne wakacje, samochody, których ceny przyprawiały o zawrót głowy.

Czułem niepokój, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Może to tylko moje wyobrażenia, a może przeczucie, które zapowiada coś o wiele gorszego.

Poradziłem się przyjaciela

Siedzieliśmy z Karolem w mojej kuchni, popijając whisky. Cisza między nami była ciężka, jakby każde słowo miało ogromne znaczenie. Znałem Karola od lat, zawsze potrafił mi doradzić, ale dzisiaj... dzisiaj nawet on wyglądał na nieco zaniepokojonego.

– Marek, muszę ci coś powiedzieć, ale nie wiem, czy chcesz to usłyszeć – zaczął w końcu, obracając szklankę w dłoniach.

Spojrzałem na niego. Już wiedziałem, co zaraz powie, ale musiałem to usłyszeć. Moje myśli ostatnio krążyły wokół jednego tematu: Magda. Czy ona naprawdę mnie kocha, czy to tylko moja pozycja i pieniądze ją trzymają przy mnie?

– Powiedz – westchnąłem, opierając się ciężko o blat.

Karol spojrzał mi prosto w oczy.

Udawaj, że zbankrutowałeś. Zobaczysz, co zrobi.

Zaśmiałem się nerwowo. – To jakiś żart?

– Ani trochę. Jeśli ona jest z tobą dla pieniędzy, odejdzie. Jeśli nie... to zostanie, nawet gdy wszystko stracisz.

Przez chwilę milczałem, rozważając ten absurdalny pomysł. Udawać bankructwo? Zaryzykować wszystko, by sprawdzić, co zrobi? Ale wiedziałem, że Karol ma rację. Muszę się dowiedzieć.

– Dobra – powiedziałem cicho. – Spróbuję.

Denerwowałem się

Tydzień później siedziałem naprzeciwko Magdy w naszym salonie, próbując zebrać myśli. Czułem, jak ściska mnie w żołądku. Nigdy nie sądziłem, że przyjdzie dzień, w którym będę musiał udawać, że moje życie zawodowe legło w gruzach. Patrzyła na mnie nieświadoma tego, co za chwilę usłyszy.

– Musimy porozmawiać – zacząłem powoli, próbując brzmieć przekonująco.

Magda podniosła wzrok znad tabletu, gdzie przeglądała oferty kolejnych luksusowych wakacji.

– Coś się stało?

– Tak... w zasadzie wszystko się zawaliło. Firma upadła. Straciłem większość pieniędzy – słowa wychodziły z moich ust ciężko, jakby ważyły tonę. Serce waliło mi jak młot, czekając na jej reakcję.

Żona była w szoku

Magda przez chwilę milczała, a jej twarz stopniowo traciła wyraz. Opuściła tablet i wbiła we mnie wzrok. Widziałem, jak coś w niej pęka.

– Co? Jak to... straciłeś? – Jej głos był zimny, odległy.

– Wszystko. Nie ma już pieniędzy, nie mamy nic – powiedziałem, starając się utrzymać pozory spokoju.

Magda odsunęła się na kanapie, marszcząc brwi. Przez chwilę nie mówiła nic, jakby nie mogła tego przetrawić. W końcu wstała, nie patrząc mi w oczy.

– Muszę to przemyśleć – rzuciła krótko i odeszła do sypialni, zostawiając mnie samego.

Siedziałem tam, słysząc tylko ciche trzaśnięcie drzwi.

Pakowała walizki

Wyszedłem i wróciłem do domu późnym wieczorem. Cisza, jaka panowała, od razu mnie zaniepokoiła. Magda zawsze włączała muzykę, kiedy mnie nie było. Teraz w powietrzu wisiało coś ciężkiego. Wszedłem do kuchni i zamarłem. Magda pakowała walizki. Kilka rzeczy było już w środku, a na blacie leżał sterta ubrań.

– Co ty robisz? – zapytałem, choć odpowiedź była oczywista.

Magda spojrzała na mnie krótko, z zimnym wyrazem twarzy. – Marek, nie mogę tak żyć. Po prostu nie mogę.

– Co to znaczy "nie możesz"? – czułem, jak coś we mnie pęka. – To jest twoja reakcja? Gdy tylko pieniądze się kończą, pakujesz walizki?

Zatrzasnęła walizkę z hukiem i spojrzała na mnie z irytacją.

– Marek, przestań. Nie rozumiesz? Nie jestem gotowa na takie życie! Nie potrafię żyć w biedzie!

Zacząłem się gotować.

– Biedzie? Magda, ty w ogóle słyszysz, co mówisz?! Wzięłaś ślub z człowiekiem, a nie z jego kontem bankowym!

– Z człowiekiem, który obiecywał, że zapewni mi wszystko! – wrzasnęła, stając naprzeciwko mnie.

A jednak Karol miał rację

Jej twarz była wykrzywiona złością.

– A teraz co? Mam siedzieć i patrzeć, jak tracimy dom, jak wszystko się wali?

– Więc co? – odkrzyknąłem, czując, jak złość narasta. – Uciekasz, bo straciłem pieniądze? Myślałem, że jesteśmy w tym razem!

– Razem? – zaśmiała się zimno. – Marek, nie jestem taką osobą. Potrzebuję stabilności, potrzebuję...

– Potrzebujesz luksusu! – przerwałem jej, czując, jak wewnętrzna gorycz wypływa na wierzch. – Bo tylko to cię obchodziło. Nigdy nie chodziło o mnie, prawda?

Jej twarz stężała, a w jej oczach pojawiła się zimna determinacja.

– Tak. Jeśli nie możesz mi tego dać, to muszę myśleć o sobie.

W tym momencie wszystko we mnie pękło. Nie było już sensu walczyć.

W takim razie wynoś się – powiedziałem, nagle spokojny. – Weź te walizki i wyjdź.

Patrzyła na mnie przez chwilę, jakby oczekiwała, że zmienię zdanie. Ale nie powiedziałem już nic. Zabrała swoje rzeczy i wyszła, trzaskając drzwiami.

Myślałem, że mnie kocha

Siedziałem na kanapie, wpatrując się w zamknięte drzwi. Cisza, która nastała po jej wyjściu, była przerażająca. Powinienem poczuć ulgę, ale zamiast tego czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce. Spodziewałem się, że tak to się skończy, ale kiedy naprawdę to się stało, ból był o wiele gorszy, niż przewidywałem.

Telefon zadzwonił godzinę później. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Karola.

– I co? – zapytał, nie czekając na powitanie.

Słychać było w jego głosie napięcie. Wiedział, że to nie mogło się skończyć dobrze.

– Odeszła – odpowiedziałem krótko. Nie miałem siły wchodzić w szczegóły.

– Marek, cholera, przykro mi. Ale musiałeś to zrobić. Teraz wiesz, kim naprawdę była – powiedział Karol, choć nie było w jego głosie ulgi, tylko współczucie.

Przetarłem twarz ręką, próbując zebrać myśli.

– Wiedziałem, że tak może być, ale... nie sądziłem, że aż tak zaboli.

Karol milczał przez chwilę, zanim odpowiedział:

– To dlatego, że jeszcze coś do niej czułeś. Ale lepiej teraz niż później, prawda?

– Prawda – mruknąłem, choć nie brzmiało to przekonująco.

– Chcesz pogadać? Wpadnę do ciebie, możemy się napić, zapomnieć o wszystkim na chwilę – zaproponował.

– Nie, dzięki. Chcę zostać sam. Muszę to przetrawić.

– Dobrze. Ale pamiętaj, że jestem, jakby co.

Byłem podłamany

Rozłączyłem się i znowu zapanowała cisza. Wstałem, podszedłem do okna i spojrzałem na miasto. Tętniło życiem, jakby nic się nie wydarzyło. Dla świata to był zwykły wieczór, ale dla mnie wszystko się zmieniło.

Może Karol miał rację. Może lepiej, że teraz wszystko wyszło na jaw. Ale patrząc na puste miejsce, gdzie jeszcze niedawno stały jej walizki, czułem tylko pustkę.

Następne dni mijały w dziwnym stanie odrętwienia. W domu wszystko przypominało mi o Magdzie – jej perfumy w łazience, szlafrok przewieszony przez krzesło, kubek, z którego piła kawę. Miałem ochotę wyrzucić wszystko, zniknąć gdzieś, ale zamiast tego chodziłem po pustych pokojach, jakby to miało coś zmienić.

Musiałem się z tym pogodzić

Minął tydzień, kiedy Karol znowu zadzwonił.

– Marek, musisz się ruszyć z domu. Przejdźmy się na piwo, pogadamy.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł – mruknąłem, patrząc przez okno na ulicę.

– Właśnie dlatego to jest dobry pomysł. Musisz wyrwać się z tego dołka – naciskał. – Zbieraj się, będę za pół godziny.

Nie chciałem, ale wiedziałem, że Karol nie odpuści. Pół godziny później siedziałem z nim w pubie, próbując nie myśleć o wszystkim, co się wydarzyło. Ale nawet piwo nie przynosiło ulgi.

– Opowiedz mi dokładnie, jak to wyglądało – zaczął Karol, patrząc na mnie uważnie.

– Tak jak myślałeś. Powiedziałem jej, że straciłem wszystko, a ona... najpierw była w szoku, a potem zaczęła się pakować. Nie była nawet w stanie udawać, że jej na mnie zależy – odpowiedziałem, kręcąc szklanką z piwem.

– Wiedziałem, że tak będzie, ale myślałem, że może spróbuje to jakoś ukryć, wiesz? Że chociaż udawać będzie chciała – Karol skrzywił się, jakby coś go w tym wszystkim uwierało.

Nawet nie próbowała – powiedziałem cicho

Marek, 48 lat

Czytaj także: „Brat stołował się u mnie jak w barze mlecznym. Gdy żartem zawołałam kasę za obiady, obraził się na pół roku”
„Gdy myślę o zmarłym mężu, to mi się ulewa. Ja go opłakiwałam, a on zostawił mi w spadku tylko powódź złych wieści”
„Przy rozwodzie brata stanęłam po stronie jego żony. Rodzina nigdy mi nie wybaczyła, ale ja wiem, że mam rację”

 

Redakcja poleca

REKLAMA