„Narzeczony zerwał ze mną liścikiem na chwilę przed ślubem. Nie zdążyłam mu powiedzieć, że jestem w ciąży”

ciężarna kobieta fot. Adobe Stock, AntonioDiaz
„Nagle poczułam, jakby grunt osunął mi się pod stopami. Czy to był mój Wojtek? Ten, który bez przerwy wpatrywał się we mnie maślanymi oczami? Na pewno coś musiało być na rzeczy! Może ma inną? Przestałam się dla niego liczyć! Odszedł ode mnie na dobre! Zdradza mnie!”.
/ 28.04.2024 18:30
ciężarna kobieta fot. Adobe Stock, AntonioDiaz

Byłam przekonana, że jesteśmy dla siebie stworzeni i będziemy ze sobą do końca naszych dni. Krótka rozłąka sprawiła, że mój narzeczony jednak stwierdził, że się nie nadaje do żeniaczki. Zostałam sama z roznącym brzuchem.

Chciałam uzbierać na wesele

– Wstawaj, śpiochu! – dźwięczny głos Basi przerwał mój głęboki sen. – Nadszedł ten dzień! Chodź, musimy się przygotować – trajkotała podniecona przyjaciółka.

Dostrzegając jednak moje kiepskie samopoczucie, szybciutko dorzuciła:

– Nie przejmuj się tak, Aniu. Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale Wojtkowi możesz ufać jak własnej matce. Będzie tu cierpliwie na ciebie czekać podczas tych czterech miesięcy, a czas minie jak z bicza strzelił.

No dobra, zgodziłam się z Baśką. Ja i Wojtek jesteśmy parą już od czterech długich lat i nadal jesteśmy w sobie zakochani na zabój. Mieszkamy razem w wynajmowanym mieszkaniu, które dzielimy jeszcze z moimi przyjaciółkami z czasów studenckich – Baśką i Olą. Od dłuższego czasu szykujemy się do naszego wielkiego dnia, ślubu, który ma się odbyć w grudniu tego roku.

Koncepcja letniego wyjazdu do Hiszpanii narodziła się w głowach moich przyjaciółek. Perspektywa szybkiego zarobku sporej sumy pieniędzy była niezwykle kusząca, szczególnie teraz, kiedy obroniłam już licencjat, a wciąż nie udało mi się znaleźć roboty. Wojtek od dwóch lat był już zatrudniony w banku i nie mógł wybrać się z nami.

– Skarbie, to twoja decyzja, czy masz ochotę jechać – powiedział tylko.

Decyzja została podjęta dość szybko. Poza tym mój narzeczony zapewniał, że okres rozłąki tylko wzmocni naszą relację. Nie mogę teraz zrezygnować! W dniu wyjazdu, kiedy byłam pełna wątpliwości, moje przyjaciółki – Baśka i Ola – praktycznie zaciągnęły mnie siłą do autokaru. Ze smutkiem spoglądałam na Wojtka, który stał przygnębiony na przystanku, wpatrując się w chodnik. Podczas pożegnania obydwoje mieliśmy łzy w oczach.

– Laski, jest tu genialnie! – Basia nie mogła wyjść z podziwu.

Okoliczne tereny prezentowały się przecudownie. Urok małego miasteczka nad morzem, które od teraz miało być moim mieszkaniem, zdecydowanie wprawiał mnie w doskonały nastrój. No, koniec z tym ciągłym stresowaniem się, pora wyluzować! Czas płynął nieubłaganie, a ja coraz sprawniej radziłam sobie z pracą w charakterze pokojówki. A po robocie lubiłam spacerować po najbliższej okolicy, wychodzić z koleżankami i prowadzić długie rozmowy typowe dla kobiet.

Każdego poranka witał mnie pełen czułości SMS od Wojtka. Wieczorami kontaktowaliśmy się przez internet. Zaczynałam wierzyć, że mimo dzielącej nas odległości, damy radę przetrwać ten trudny okres. Niestety, wkrótce coś zaczęło się sypać.

W krótkim czasie Wojtek zaczął ograniczać nasze relacje. Na początku poinformował mnie, że jego przełożony wysyła go na kurs do stolicy. Następnie tłumaczył, że będzie zostawał po godzinach w firmie, ponieważ część pracowników poszła na urlop. Wiadomości tekstowe przysyłał coraz rzadziej. Zaczęło mnie to niepokoić. Ciągle mu ufałam, ale nie potrafiłam znaleźć wyjaśnienia tej sytuacji.

Jeszcze tego mi brakowało

Byłam tak pochłonięta pracą i rozmyślaniem o Wojtku, że nawet nie zauważyłam, że spóźnia mi się miesiączka. W pierwszej chwili pomyślałam, że to pewnie przez zmianę otoczenia albo stres. Mimo to, test ciążowy robiłam trzęsącymi się dłońmi. „A co jeśli jestem w ciąży – zastanawiałam się. – Co z Hiszpanią i pracą? Zostały mi jeszcze dwa miesiące do końca umowy. A kiedy wrócę do kraju, też nikt nie zechce mnie zatrudnić”.

Moje zamyślenie przerwały koleżanki:

– Aniu, coś się stało? Masz taką ponurą twarz – dopytywały się z troską, spoglądając na moje zafrasowanie.

Zerknęłam na test ciążowy. Dwie kreski! Przyjaciółki pomogły mi się pozbierać. Postanowiłam, że do końca umowy będę normalnie pracować, a o dziecku powiem Wojtkowi jeszcze tego samego dnia.

Jego telefon milczał. Również następnego dnia. Odebrał dopiero po paru dniach. Na dźwięk jego głosu ogarnęło mnie ogromne szczęście, ale on rzucił pospiesznie, że ma dużo na głowie i nie może teraz gadać. Zrobiło mi się strasznie smutno. Pozbierałam się jednak do kupy i ponowiłam próbę po kolacji. Wojtek odebrał, ale jedynie po to, by pogorszyć sprawę.

– Anka, pogadamy innym razem – zakomunikował zdecydowanym tonem i się rozłączył.

Nagle poczułam, jakby grunt osunął mi się pod stopami. Czy to był mój Wojtek? Ten, który bez przerwy wpatrywał się we mnie maślanymi oczami? Na pewno coś musiało być na rzeczy! Może ma inną? Przestałam się dla niego liczyć! Odszedł ode mnie na dobre! Zdradza mnie!

Baśka i Ola pocieszały mnie, jak tylko potrafiły, ale one również były zaskoczone tym, jak Wojtek się zachował. Nie odzywał się przez bite dwa tygodnie. W końcu stwierdziłam, że dłużej tego nie wytrzymam i postanowiłam rzucić robotę. Koleżanki wiedziały, jak bardzo cierpię, dlatego nie oponowały, kiedy oznajmiłam im, że wracam do kraju.

Kiedy w końcu stanęłam przed drzwiami mieszkania, byłam kompletnie wykończona – zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zauważyłam, że w oknach widać blask lamp. Trzęsącymi się dłońmi wsunęłam klucz do zamka. Najciszej jak potrafiłam, przekroczyłam próg. Serce tłukło mi się w piersi jak oszalałe. Przeraźliwie się obawiałam, że przyłapię Wojtka w objęciach innej! To była jedyna sensowna przyczyna jego postępowania, jaka przychodziła mi do głowy.

Niemiła niespodzianka

Z wahaniem zajrzałam do pokoju, w którym spaliśmy. Mój narzeczony był w łóżku, wpatrując się w telewizor, w którym leciał mecz. Na mój widok zerwał się zaskoczony.

– Ania? A ty skąd się tu wzięłaś?

W jego tonie dało się wyczuć szorstką nutę i zniecierpliwienie.

– Jak to skąd? – oburzyłam się, a cała moja uraza w jednej chwili wyparowała. – Myślałeś, że już na dobre się wyniosę?! Tak ci pasuje? Sądzisz, że nie zasługuję chociaż na parę słów wytłumaczenia? – wykrzyczałam poruszona, dając upust złości, która zbierała się we mnie od dobrych paru tygodni.

Wojtek nagle mi przerwał, a jego twarz wykrzywiła się w nieprzyjaznym grymasie.

– Tak po prostu zrezygnowałaś z pracy? Ot tak? To bardzo lekkomyślne! W sumie to twoja sprawa, twoje pieniądze. Nie mam zamiaru teraz o tym z tobą gadać. Padam z nóg – urwał, po czym zgasił telewizor, wślizgnął się pod kołdrę i naciągnął ją na głowę.

Byłam zszokowana. Co on odstawia? Co to za zachowanie?! To nie był Wojtek, którego znałam – troskliwy, delikatny, opiekuńczy...

– Mów, o co chodzi! – zaczęłam szlochać histerycznie. – Masz kogoś, prawda? I nie masz zamiaru mi o tym powiedzieć!

Tliła się we mnie iskierka nadziei, że jednak się podniesie, porozmawia ze mną i rzuci światło na całą sytuację. Liczyłam, że zbliży się do mnie i przytuli – w końcu minęło już osiem tygodni odkąd się nie widzieliśmy. Ku mojemu zaskoczeniu, zerwał się raptownie z łóżka, narzucił na siebie ubranie i pognał w stronę korytarza! Usiłowałam go zatrzymać, ale odepchnął mnie tak energicznie, że o mało nie zachwiałam się na nogach.

Po tym trzasnęły za nim drzwi, przez dłuższy czas nie potrafiłam tego wszystkiego ogarnąć. Przesiedziałam całą noc wpatrując się bezmyślnie w ścianę. Nie miałam pojęcia, co się mogło wydarzyć. Był przecież tak bardzo we mnie wpatrzony. Czemu niczego nie chce wytłumaczyć? Czemu ucieka? Co ja mam teraz zrobić?!

Bez słowa mnie zostawił

Wrócił następnego dnia późnym popołudniem. Nawet na mnie nie spojrzał, tylko od razu skierował się w stronę szafy, skąd wyciągnął jakąś torbę i w pośpiechu zaczął upychać do niej swoje ciuchy. A ja? Totalnie mnie poniosło. Ryczałam i darłam się jak opętana, domagając się, żeby mi wszystko wytłumaczył, a potem wręcz skamlałam, żeby chociaż ze mną porozmawiał. On jednak znów mnie odtrącił – i to tak mocno, że aż się przewróciłam na łóżko. Złapał torbę i zwiał.

W korytarzu cisnął za plecy jakiś list. Schyliłam się, by podnieść kopertę. W środku znalazłam kartkę z następującą treścią:

Anka, to kilka słów wyjaśnienia. Nie jestem gotowy na poważny związek, a tym bardziej do małżeństwa z Tobą. Dotarło to do mnie, kiedy byłaś poza domem. Nie ma innej kobiety w moim życiu. Na razie chcę być sam, dlatego proszę, nie dręcz mnie swoimi telefonami. Uszanuj proszę to, co postanowiłem. Wojtek.

Koniec, kropka. Ot tak... Schowałam twarz w dłoniach i wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. Miałam poczucie, że zostałam okłamana i wystawiona do wiatru. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

– Mamo?! Jak dobrze, że przyszłaś!

Przyjaciółki zadzwoniły, żeby ją poinformować. Nie stawiałam oporu, gdy spakowała mój dobytek i zabrała mnie do naszego domu. Kolejnych tygodni kompletnie nie pamiętam, jedynie jakieś urywki, jak przez mgłę. Mama załatwiła mi terapię u psychologa. Nie odstępowała mnie też na krok, kiedy potrafiłam płakać godzinami, nie ruszając się z łóżka. Wiem, że bez jej wsparcia nie stanęłabym na nogi po tym, jak Wojtek mnie zostawił.

Od tamtych zdarzeń minął już rok. Ani razu nie otrzymałam telefonu od Wojtka. Również ja nie próbowałam się z nim skontaktowaćJestem teraz szczęśliwą mamą przepięknego, zdrowego synka, którego kocham nad życie. Obecnie mieszkam razem z rodzicami, ale za chwilę przeprowadzam się do własnego, dwupokojowego mieszkania, które dostałam w prezencie od moich cudownych rodziców. Udało mi się wyjść z depresji. Ola i Basia to moje ogromne oparcie. Uwielbiają mojego małego Piotrusia i są dla nas jak rodzina.

Mimo że życie mnie nie oszczędzało i rzucało kłody pod nogi, to wciąż mam wiarę w innych. Te doświadczenia zahartowały mnie i sprawiły, że teraz polegam głównie na sobie. Może to zabrzmi dziwnie, ale potrafię znów czerpać radość z każdego dnia i z optymizmem patrzę w to, co przyniesie jutro. Głęboko wierzę, że to, co najwspanialsze, dopiero ma nadejść. Skoro udało mi się przetrwać najgorsze, to już nic nie jest w stanie mnie pokonać.

Anna, 25 lat

Czytaj także:
„Mam serdecznie dość męża, który nadskakuje mi na każdym kroku. Brakuje, żeby zaczął przeżuwać za mnie jedzenie”
„Teściowie traktowali mnie jak wywłokę, a teraz chcą mi się zwalić na głowę. Prędzej skończę w piachu, niż na to pozwolę”
„Życzyłam byłemu mężowi jak najgorzej. Chciałam, by drań poniósł karę za 15 lat moich upokorzeń. Udało się”

Redakcja poleca

REKLAMA