„Moja 6-letnia córka została nazwana wandalem, bo jakimś damulkom nie podobało się, że rysuje kredą po chodniku”

dziewczynka, która rysuje kredą po chodniku fot. Adobe Stock, New Africa
– Kreda brudzi buty, a tym samym mieszkania. Nie mam ochoty częściej sprzątać, bo pani córka chce sobie porysować. Niech jej pani blok i kredki kupi. A poza tym bazgroły tylko szpecą osiedle. A my chcemy mieszkać w zadbanym miejscu, a nie… patologii!
/ 28.06.2021 15:10
dziewczynka, która rysuje kredą po chodniku fot. Adobe Stock, New Africa

Ostatni rok był dla mojej córeczki, sześcioletniej Agatki, bardzo trudne. Nie rozumiała, dlaczego nie może wyjść nawet na podwórko. Musiałam się dobrze nagłowić, żeby jej to wszystko wytłumaczyć. Kiedy w końcu ograniczenia zostały poluzowane, z radością wypuściłam ją na świeże powietrze. Wyszła z zaprzyjaźnioną sąsiadką Ewą i jej synkiem Maćkiem. Wzięła ze sobą kredę do rysowania. Kilka dni wcześniej opowiadałam jej, że gdy byłam w jej wieku, tworzyłyśmy z przyjaciółkami istne dzieła sztuki na chodnikach wokół osiedla, na którym wtedy mieszkałam. Uznała, że czas najwyższy sprawdzić, czy to rzeczywiście taka świetna zabawa.

Sama usiadłam przed komputerem i zajęłam się pracą. Podczas opieki nad córką narobiłam sobie trochę zaległości i musiałam je szybko nadrobić. Jakąś godzinę później usłyszałam energiczne pukanie do drzwi. Otworzyłam. W progu stał Maciek.

– Mama prosi, żeby pani zeszła szybko na dół – wykrztusił.
– O Boże, coś się stało Agatce?!
– Nie. Ale ochroniarze się jej czepiają. I jacyś ludzie. Mama kazała przekazać, że sama nie da sobie z nimi rady – wyjaśnił i ruszył z powrotem na podwórko.

Oczywiście pobiegłam za nim. Chciałam się natychmiast dowiedzieć, co takiego zrobiła moja córka, że aż musiała ochrona interweniować. Gdy wybiegłam z klatki, dostrzegłam, że wokół mojej córeczki i Ewy tłoczą się jacyś ludzie. Rozpoznałam dwóch ochroniarzy pilnujących naszego osiedla i dwie lokatorki z sąsiedniej klatki. Stali i zawzięcie o czymś dyskutowali. Agatka rzuciła mi się ze łzami w oczach na szyję.

Choć wszystko się we mnie gotowało, nie chciałam robić awantury

– Co tu się dzieje? Czego chcecie od mojego dziecka?! – krzyknęłam, przytulając córeczkę.
– Ci ludzie uwzięli się na Agatkę. Nie wiedziałam już, co robić… – zaczęła tłumaczyć Ewa, ale jeden z ochroniarzy natychmiast jej przerwał:
– Czy pani jest matką tej dziewczynki?
– Ja. A co?
– A bo pani córka dopuściła się aktu wandalizmu – odparł.
– Agatka? A co takiego zrobiła?
– Namalowała rysunek na chodniku. O, tu jest dowód…
– I co z tego?
– A to, że zgodnie z regulaminem osiedla, malować ani rysować nie wolno. Jeśli pani posprząta, przymkniemy tym razem oko. Ale następnym razem zadzwonimy do zarządcy, a ten zawiadomi policję. I zapłaci pani słony mandat – zagroził.

Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Przez dłuższą chwilę stałam więc i patrzyłam na ochroniarza osłupiała.

– Czy to żart? Jaki to wandalizm? Przecież dzieci od zawsze rysowały kredą na chodniku. I nikomu to nie przeszkadzało – wykrztusiłam w końcu.
– Ale nam przeszkadza. I dlatego wezwałyśmy panów z ochrony – wtrąciła się jedna z kobiet mieszkających w sąsiedniej klatce.
– Tak? A w czym, jeśli można wiedzieć? – ledwie trzymałam nerwy na wodzy.
Kreda brudzi buty, a tym samym klatki schodowe i mieszkania. Nie mam ochoty częściej sprzątać, bo pani córka chce sobie porysować. Niech jej pani blok i kredki kupi. Nikt nie będzie miał pretensji.
– No właśnie. A  poza tym takie bazgroły tylko szpecą osiedle. A my chcemy mieszkać w pięknym, zadbanym miejscu, a nie jakiejś… patologii! – nadęła się druga z kobiet. Nie wytrzymałam.
– Patologia to jesteście wy! – wrzasnęłam, a potem odwróciłam się na pięcie i ruszyłam z Agatką do domu.

Choć wszystko się we mnie gotowało, nie chciałam robić awantury przy dziecku. Zawsze uczyłam córeczkę, że trzeba być miłym i grzecznym dla innych. Musiałam dać dobry przykład. Mimo wszystko…

– Ma pani kwadrans na umycie chodnika. Potem zgłoszę fakt naruszenia regulaminu zarządcy a on wezwie policję… – dobiegł mnie głos ochroniarza.
– Powtarza się pan. Najpierw poczytam sobie regulamin. I sprawdzę, czy nastąpiło tu jakieś naruszenie – odburknęłam przez ramię.

Gdyby ze mną normalnie porozmawiali, grzecznie zwrócili uwagę, przedstawili rzeczowe argumenty, to pewnie nalałabym do wiadra wody i zmyła rysunek córki.

Ale oni potraktowali ją jak przestępcę! Sześciolatkę! A mnie jak matkę przestępcy!

Nie mogłam tego tak zostawić. Po powrocie do domu natychmiast weszłam na stronę internetową firmy zarządzającej naszym osiedlem i dogłębnie wyczytałam się w obowiązujący u nas regulamin porządkowy. Było tam mnóstwo zakazów dotyczących malowania farbami po ścianach, elewacji i tak dalej, ale o rysowaniu na chodnikach kredą ani słowa. Na wszelki wypadek zadzwoniłam jednak do zarządcy. Szczęśliwie odebrał. Gdy usłyszał co mnie spotkało, bardzo się zdziwił.

– Bardzo panią przepraszam. Panowie z ochrony byli, że tak powiem, trochę nadgorliwi – zaczął tłumaczyć.
– Czyli malowanie kredą na chodniku nie jest wandalizmem? – upewniałam się.
– Nie. Bo nie łamie żadnego prawa. Rysunek nie jest trwały, znika na zawsze po najmniejszym nawet deszczu i nie powoduje trwałego uszkodzenia chodnika. Nie wyłącza go też z użytkowania. A poza tym, bądźmy rozsądni… Kto by się czepiał takich rzeczy…
– Na naszym osiedlu są dwie panie. Bardzo zadziorne i stanowcze.
– Ludzie to już zupełnie powariowali. Wszystko im przeszkadza. Jak świat światem dzieci malowały kredą na chodnikach. I niech tak zostanie. Lepsze to niż siedzenie godzinami przed komputerem. Wie pani, na niektórych osiedlach rodzice nawet konkursy takich rysunków dla swoich pociech urządzają. Z nagrodami.
– O, to świetny pomysł! – przerwałam mu – Ja też urządzę u nas taki konkurs. Jak tylko będzie to możliwe. Myślę, że znajdzie się kilku chętnych. Rodziców i dzieci. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu?
– Jasne, że nie. A córeczkę proszę zapewnić, że żaden ochroniarz nie będzie jej już pouczał. O ile będzie malować tylko kredą. Dopilnuję tego – zapewnił mnie.

Po rozmowie z zarządcą poczułam się wspaniale. Prawie tak, jakbym w totka wygrała

Cieszyłam się, że idiotyczny zakaz rysowania kredą na chodniku okazał się tylko wymysłem nadgorliwych ochroniarzy. Oczywiście natychmiast poszłam się z nimi rozmówić. Nie, żebym była złośliwa, ale uważałam, że należy im się reprymenda. Chyba rozmawiali już z zarządcą bo gdy mnie zobaczyli, lekko się zmieszali. Zaczęli tłumaczyć jeden przez drugiego, że to tamte dwie kobiety zmusiły ich do interwencji, że oni mają obowiązek reagować, gdy ktoś zgłasza nieregulaminowe zachowanie na osiedlu…

– Ale to było regulaminowe, prawda? Tylko regulaminu się nie czytało? – przerwałam im.
– No tak… – przyznał jeden z nich. Drugi tylko skinął głową. – W takim razie proszę wykuć go na blachę. I następnym razem nawet nie zbliżać się do mojej córki. Chyba że się przewróci i będzie potrzebowała pomocy przy wstawaniu. Bo jak nie, to inaczej porozmawiamy – pogroziłam im palcem.

Byli chyba wściekli, że potraktowałam ich jak uczniaków, ale wcale mi ich nie było żal. Należało im się. Te dwie kobiety z sąsiedniej klatki oczywiście próbowały protestować… Od tamtej pory Agatka wychodzi na podwórko w każdy słoneczny dzień. Rysuje na chodniku różne bajkowe postacie. Uwielbia to. Cieszę, się, że spędza czas na świeżym powietrzu i że dołączają do niej kolejne dzieci…

Już dziesięciu rodziców zapewniło mnie, że weźmie ze swoimi pociechami udział w konkursie, który zamierzam zorganizować. Te dwie kobiety z sąsiedniej klatki oczywiście próbowały protestować u ochroniarzy, ale odeszły z kwitkiem. Dowiedziały się, że dzieci nie łamią żadnego prawa. Chodzą teraz wkurzone, bo tak naprawdę nie mają o co się czepiać ani na co narzekać. Umówiłam się z rodzicami innych maluchów, że po rysowaniu, jeśli nie będzie deszczu, zawsze zmyjemy chodnik wodą. Nie dlatego, żeby zrobić przyjemność tym czepialskim, ale po to, żeby im pokazać, że jesteśmy po prostu mądrzejsi.

Czytaj także:
Zaszłam w ciążę z młodym kochankiem. Nie powiem mężowi
Dopiero po śmierci żony pogodziłem się z jedynym synem
Kiedy spalił się nam dom, dowiedzieliśmy się na kogo możemy liczyć

Redakcja poleca

REKLAMA