Jeśli macie przed sobą wolny wieczór i zastanawiacie się, na co wybrać się do kina, podpowiadamy: na „Narzeczonego na niby”! Czego można się spodziewać po seansie?
Lekko i z humorem
Na "Narzeczonego na niby" w pierwszym tygodniu po premierze udało się do kin aż ćwierć miliona widzów. Sukces filmu nie jest przypadkowy, bowiem z większości recenzji wynika, że faktycznie warto go obejrzeć. Dlaczego?
Jeśli lubicie komedie romantyczne z gwiazdorską obsadą, ten film na pewno się wam spodoba. W głównej roli można w niej zobaczyć Julię Kamińską oraz Piotra Stramowskiego, znanego między innymi z „Botoksu” czy „Pitbulla”. To jednak nie wszystko: w filmie gra również Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Sonia Bohosiewicz i Barbara Kurdej-Szatan.
Aktorzy to jednak nie jedyny powód, dla którego warto obejrzeć „Narzeczonego na niby”. Ta komedia bawi do łez i stanowi świetny pomysł na udany wieczór – z partnerem lub przyjaciółką. W galerii zobaczycie ujęcia z filmu oraz dowiecie się, dlaczego jeszcze warto iść na niego do kina!
Polecamy:
Ten polski film nie miał głośnej premiery na miarę „Botoksu”, a widzowie są nim zachwyceni!
9 najlepszych scen seksu w historii kina
Po pierwsze: to film idealny na randkę!
Będziecie mogli się razem pośmiać i przytulić, bo film jest zarówno zabawny, jak i romantyczny. Świetny na wieczór we dwoje!
Po drugie: to lekka komedia na poprawę nastroju
Serio: popcorn, wygodny fotel i dobry film - czego chcieć więcej? Gwarantujemy: fabuła wciągnie cię tak, że zapomnisz o codzienności.
Po trzecie: Stramowski na ekranie
Tym razem jednak nie wymachuje pistoletem, możemy go więc podziwiać w zupełnie innej roli.
Po czwarte: Adamczyk w roli złego
Piotr Adamczyk przyzwyczaił już nas, widzów, do tego, że zwykle odgrywa role porządnych facetów. Grał też nawet papieża. Tymczasem w "Narzeczonym na niby" wciela się w zupełnie nową postać...
Po piąte: za autoironiczną scenę z Tomaszem Karolakiem...
...która bawi do łez. Nie zdradzimy nic więcej, po prostu zobaczcie w kinie!