Od razu uprzedzamy. Nie my wymyśliłyśmy ten trend. Naszym obowiązkiem jest jednak informowanie Was o wszystkich urodowych nowinkach, chociaż w tym przypadku bardziej chodzi o... nazewnictwo. Nontouring, bo o nim tu mowa, to kolejna technika malowania kości policzkowych i łuków brwiowych. Czym różni się od ukochanego dotychczas strobingu?
Sprawdź najmodniejsze kolory lakierów na lato 2017
Nontouring to w skrócie inna wersja rozświetlania twarzy. O ile strobing jest bardzo przesadzony i zdecydowanie nie nadaje się na co dzień, o tyle nontouring jest delikatniejszy i wręcz stworzony jako codzienny look.
Polega na nałożeniu na oczyszczoną twarz bazy, najlepiej rozświetlającej. Potem w ruch idzie krem BB lub CC - zapomnijcie o podkładach, nawet tych o lekkich konsystencjach. Następnie nakładamy korektor, najlepiej rozświetlający pod oczy, czubek nosa i brodę. Dążymy do tego, aby wyrównać koloryt cery, zmniejszyć widoczność niedoskonałości, ale skóra ma być świeża i bardzo naturalna. Na koniec nakładamy odrobinę różu i ukochany rozświetlacz - pod łuk brwiowy i kości policzkowe.
Sprawdź najpiękniejsze rozświetlacze z najnowszych kolekcji!
Szczerze? Naszym zdaniem makijaż, który popularny był 2-3 lata temu po prostu dostał swoją nazwę. A może to dorabianie ideologii - przecież w trendach ciągle musi się dziać coś nowego. Nie wiem jak wy, ale ja maluję się tak od dobrych kilku lat...