Kobieta wpisała do Google Translatora: Zmyłem naczynia. Podpowiedź ją zirytowała

Rudowłosa kobieta siedzi z laptopem na kolanach. fot. Adobe Stock
Początkowo to miał być zwykły żart, który ktoś udostępnił na swoim profilu. Agnieszka Walędziak postanowiła jednak bliżej przyjrzeć się sprawie. Okazało się, że Google Translator nagminnie poprawia formy czasowników z żeńskich na męskie i odwrotnie. Kobieta zainicjowała akcję, aby to zmienić.
Marta Kosakowska / 27.07.2018 13:47
Rudowłosa kobieta siedzi z laptopem na kolanach. fot. Adobe Stock

Aż trudno w to uwierzyć, że w XXI wieku stereotypy na temat kobiet i mężczyzn nadal mają się dobrze. Kobietom wciąż przypisuje się czynności związane z prowadzeniem domu, a mężczyznom - zdobywaniem osiągnięć. Popularna wyszukiwarka internetowa nie ma wątpliwości, komu należą się medale, a komu... miejsce przy kuchennym zlewie.

Agnieszka Walędziak na profilu swojej znajomej zobaczyła zrzut ekranu z tłumacza najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej. Widać było na nim, jak Google Translator sugeruje zamianę zdania „Zmyłem naczynia” na „Zmyłam naczynia”. Podpowiedź wyszukiwarki uznała za powielanie krzywdzących dla kobiet przekonań o ich roli w społeczeństwie. Postanowiła interweniować.

„Poczułam ogromną wściekłość”

Ten post pojawił się na tablicy mojej koleżanki jako lekko szowinistyczny żart. Zaciekawiło mnie jak to wygląda w rzeczywistości
- wyjaśnia w rozmowie z portalem Polki.pl.

Kobieta sprawdziła, czy sugestia Google to jednorazowa sytuacja. Ona i jej znajomi zaczęli wpisywać inne hasła np. „Wyprałem pościel" czy „Umyłem podłogę". Chcieli sprawdzić, czy pojawią podobne podpowiedzi. Okazało się, że w wielu przypadkach, było dokładnie tak samo. Po wpisaniu każdej z fraz, Google Translator sugerował zamianę męskiej formy czasownika na żeńską.

Mechanizm zadziałał również odwrotnie, czyli po wpisaniu „Zdobyłam puchar" lub „Rozwiązałam problem", podpowiadał zmianę na „Zdobyłem puchar" oraz „Rozwiązałem problem", jednoznacznie sugerując, że są to aktywności typowe dla mężczyzn. Agnieszka Walędziak opisała sprawę na Facebooku.

W pierwszej chwili poczułam ogromną wściekłość. Po niej przyszedł smutek i przygnębienie, bo zdałam sobie sprawę, że algorytm sugeruje podpowiedzi prawdopodobnie na podstawie najczęściej wyszukiwanych fraz. Co niezbyt optymistycznie ukazuje rolę kobiety w naszym społeczeństwie
- stwierdziła.

Postanowiła działać. Napisała do Google wiadomość, w której przedstawiła swoje argumenty.

Pomyślałam, że w Google pracuje dużo kobiet, firma dba o równościowe standardy i na pewno mogą coś z tym zrobić. Dlatego napisałam do nich feedback. (...) Kilka zdań o występującej nierówności i stereotypach, zakończyłam prośbą o przyjrzenie się temu i próbę zmiany algorytmu. To na pewno da się zrobić, można go wytrenować, albo zrównać końcówki damskie i męskie, tak żeby były tożsame. Siedzą tam największe mózgi tego świata, już oni coś wymyślą
- pisze na FB.

Zmarła obrzezana 10-latka. „W życiu nie widziałem kogoś tak okaleczonego” – mówi lekarz, który próbował uratować dziewczynkę

Problem wyssany z palca?

Uznała jednak, że jedna wiadomość do Google to za mało. Poprosiła o mobilizację również innych. Zaapelowała, by każdy, kto poczuł się irytowany podpowiedziami wyszukiwarki, również napisał do Google. Uważa, że jeśli firma zostanie zalana podobnymi e-mailami, to będzie zmuszona do wprowadzenia poprawek.

Nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi - Agnieszka Walędziak mówi w rozmowie z Polki.pl -  Odzew na mój apel jest różny. Wiele osób mnie wspiera i ma podobne odczucia. Przede wszystkim w grupach związanych z działalnością pro-równościową. Jest też grupa odbiorców, która uważa, że to problem wyssany z palca.

Jak wskazuje inicjatorka akcji, spora grupa krytykujących to mężczyźni.

Niestety większość mężczyzn traktuje mój pomysł jako pretekst do śmiechu, a szkoda, bo podpowiedzi translatora są dyskryminujące również dla nich np: frazy typu „Pofarbowałem włosy” czy „Wychowałem dzieci” otrzymują sugestię zmiany na rodzaj żeński
- podkreśla.

Zmiana nie tylko językowa

Agnieszka Walędziak zapewnia, że ma świadomość, jak działają mechanizmy Google. Podpowiedzi, które wyświetla program, generowane są na podstawie najczęstszych wyszukiwań. Uważa jednak, że zmiany są potrzebne. Nie tylko te na poziomie językowym.

Żeby kiedy moja córka kiedyś sprawdzając „poleciałam w kosmos” lub „studiowałam fizykę” nie przeczytała, że to prawda, owszem, ale gdyby była chłopcem
- podsumowuje.

Przeczytaj:
Zimą jej zdjęcie z oszronionymi rzęsami i brwiami stało się viralem. Teraz Anastasia z Syberii pokazała, jak wygląda u niej lato
Co się nie podoba politykom w dłuższym urlopie „tacierzyńskim?

Redakcja poleca

REKLAMA