Kierowca karetki z wieloletnim stażem od lat niósł pomoc innym, chociaż jego praca nigdy nie należała do najłatwiejszych. Nie jest tajemnicą, że sytuacja w polskiej służbie zdrowia od lat jest kiepska, a w 2020 z powodu epidemii koronawirusa, jej kondycja jest jeszcze gorsza.
Brakuje personelu - powodem nie są już tylko niskie zarobki i konieczność pracy wiele godzin pod rząd. Teraz wielu pracowników medycznych musi przebywać na kwarantannie lub choruje w izolacji domowej, więc ci którzy pozostali „na posterunku”, pracują jeszcze więcej.
Żaden szpital zakaźny nie miał miejsc
Historia kierowcy karetki z zespołu ratunkowego w Garwolinie jest wyjątkowo przygnębiająca. Mężczyzna zachorował na koronawirusa, więc przebywał w izolacji domowej. 16 października przed południem jego stan uległ jednak znaczącemu pogorszeniu, został więc zabrany karetką. Przewieziono go do Szpitala Powiatowego w Garwolinie, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie.
Medycy próbowali znaleźć miejsce dla mężczyzny w szpitalu zakaźnym, gdzie uzyskałby on pomoc właściwą dla ciężkiego przebiegu COVID-19. Niestety, wielogodzinne starania były bezskuteczne - żaden szpital zakaźny nie mógł przyjąć pacjenta z powodu braku wolnych miejsc. Po 22 kierowca karetki zmarł.
Jak powiedział Krzysztof Żochowski, dyrektor garwolińskiego szpitala, w rozmowie z serwisem egarwolin.pl:
- Podjęliśmy wszystkie możliwe działania formalne i nieformalne, żeby go przewieźć. Ja podkreślę jeszcze raz, że miał on COVID-19 zdiagnozowany wcześniej. Przebywał i leczył się w izolacji domowej, ale jego stan się pogarszał. Był już w bardzo poważnym stanie. (…) Pomimo heroicznych wysiłków zarówno przedstawicieli pogotowia, Meditransu, którzy obdzwonili wszystkich, jak i naszych wysiłków formalnych i nieformalnych, nigdzie miejsca dla tego chorego nie było. W mojej ocenie zrobiliśmy wszystko, czym mógł służyć nasz szpital takiemu choremu. Niestety stan był zbyt poważny i pewnych procesów nie dało się odwrócić.
Śmierć kierowcy karetki wywołała ogromne poruszenie w lokalnej społeczności. Mężczyzna był powszechnie szanowany, od wielu lat z zaangażowaniem poświęcał się swojej pracy. Chociaż był już w wieku emerytalnym, nie rezygnował ze swojej funkcji i dalej chciał nieść pomoc innym. Tym smutniejsze, że gdy sam potrzebował pomocy, nie udało się jej uzyskać z powodu przepełnienia szpitali…
Czytaj więcej aktualnych informacji:
Czy rząd zrezygnuje z 500+ z powodu epidemii?
Pogrzeb bez najbliższych - żałobnicy musieli się rozejść
Ludzie powinni nastawić się na drugi lockdown - mówi lekarz
Masz tę grupę krwi? Możesz być bardziej odporna na koronawirusa