Kochana A.!
Co byś wymieniła, gdyby ktoś Cię zapytał o nasze stereotypowe cechy narodowe? Pijaństwo? Zrywy niepodległościowe? Zapędy do machania szabelką? Postawę „jakoś to będzie”?
Ja – chyba ekscytację pieniędzmi innych. Odkąd sięgnę pamięcią, w czasie i przestrzeni – czy to w polskich mediach, czy to na zagranicznych wakacjach wszystkich nas, rodaków wciąż toczy ten sam robak: ile kto zarabia i dlaczego tak dużo.
Nie jestem w tym względzie ani święta, ani inna: mnie także to interesuje. Dlaczego? Bo lubię opowieści o bajońskich bogactwach jak u Jackie Collins. Bo intryguje mnie obserwacja, kto ma tupet, a kto klasę, kto jest ideowcem, a kto poszedł gdzieś pracować, by się „nachapać”. Bo chcę być świadoma, gdzie się plasuję. Sprawdzam też, czy nie jestem nadmiernym frajerem – i niestety najczęściej mi wychodzi, że jestem: wszyscy mają więcej, a ja mniej; wszyscy mają koneksje, spadki, kosmiczne alimenty, dojścia do „żłobu” – a ja nic nie mam! Wszystko osiągam w żmudzie i w znoju, w bólu oczu i karku; w godzinach wydartych rodzinie, gdy robię nocną fuchę.
Kwoty nie przestają mnie zadziwiać. Jak astronomicznie płaci się frontmanom za twarz i nicnierobienie! Jak uprzywilejowane są niektóre zawody! (i jak głośno krzyczą, gdy ktoś im to próbuje wytknąć). Jak wiele miernot znajduje ciepłe posadki. Z tych wszystkich powodów rozumiem zamęt, jaki wywołują w rodakach wieści o zarobkach posłów, nagrodach dla ministrów oraz o przemyceniu ostatnio podpisanej przez prezydenta ustawy o zasiadaniu w radach nadzorczych ludzi bez wykształcenia.
A Ty? Jak Ty odbierasz takie wiadomości? Zżymasz się, pałasz świętym oburzeniem – czy kontestujesz?
Całuję,
Twoja P.
Kontrowersyjne zmiany w Kodeksie Pracy! Będzie można zwolnić kobietę w ciąży?
Moja sfrustrowana P.!
Wzbraniam się przed przyklejaniem całym narodom jednoznacznych łatek: „pracowici”, „odważni”, „leserzy”, „wysoka kultura”, „życzliwi”, „nieufni”. Jasne, socjologowie dużo by mogli powiedzieć o cechach narodowych Polaków, które są wypadkową wieków wydarzeń, procesów społecznych i zewnętrznych wpływów. To jednak zawsze uogólnienia, które miliony pojedynczych charakterów wrzucają do jednego worka.
Czy przy pieniądzach można dokonać takich uogólniających stwierdzeń? Chyba tak, zwłaszcza gdy idą w parze z władzą i polityką.
Czy się zżymam, że inni mają więcej? Wiesz, już nie. Kiedy byłam młodsza, to się zwyczajnie dziwiłam temu, jak jest skonstruowany ten świat: że nie wykształcenie i wiedza decydują o wypchaniu portfela, a całkiem inne przymioty. Potem jednak pogodnie się pogodziłam z wyrokami popkultury: jeśli masy chcą płacić za piosenki w rytmie umpa-umpa, jędrne piersi prężące się z plakatów, książki operujące nie więcej niż tysiącem słów, filmy bez scenariusza, telewizyjny show wykorzystujący najniższe instynkty – bardzo proszę. Tu przecież działa prosta zasada popytu i podaży. Ktoś oferuje coś, za co ktoś inny płaci – własnymi pieniędzmi.
Ale gdy mowa o państwowych – czyli moich, Twoich, naszych – pieniądzach, to jednak krew mi się burzy.
Premier, która sama przyznaje sobie nagrodę? Wstyd i obciach, zwłaszcza gdy wcześniej z ust mówiących, że to „się należało”, gładko płynęły frazesy o skromności, uczciwości i służeniu narodowi.
Obsadzanie wszystkich możliwych państwowych stanowisk krewnymi i znajomymi Królika, choćby ich jedyną kompetencją było to, że potrafią się podpisać na liście płac – bezwstyd, chciwość i nieumiarkowanie.
Decyzja, by wyszarpane społeczeństwu pieniądze teraz oddawać konkretnej instytucji charytatywnej – krystaliczny populizm. Podobnie jak pomysł, by pokazowo obniżyć wynagrodzenia posłom.
Patrzę na naszych polityków i coraz częściej widzę wśród nich ludzi, którym fuksem się udało dostać do lepszego świata. Niedostatecznie wykształceni, bez sprawnie działających narzędzi intelektualnych, bez doświadczenia zawodowego. I nagle – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – mają wszystko: wysokie pensje, diety, przywileje, podróże, sławę. A ponieważ brak im tego, co w poprzednim zdaniu, to sodówka im do głowy uderza. I już całkiem zapominają, że są urzędnikami mającymi służyć społeczeństwu.
Czy coś można z tym zrobić? Chyba tylko frustrację przekuć w czyn – podczas wyborów. A nuż kiedyś się uda nie wstydzić za wybrańców narodu?
Całuję,
Twoja A.
Polecamy cykl felietonów... w formie listów. Paulina Płatkowska i Agnieszka Jeż, autorki powieści dla kobiet „Ciasteczko z wróżbą”, „Nie oddam szczęścia walkowerem" i „Szczęściary" piszą dla Was felietony w formie maili do przyjaciółki. O życiu, rodzinie, miłości, o wszystkim, co dla polskich kobiet, matek, żon, singielek, szczęśliwych i tych szczęścia szukających jest ważne.
Polecamy także:
Co czeka ciężarne i kiedy zmiany wejdą w życie? Nowe standardy okołoporodowe
Przeterminowane i o niewiadomym pochodzeniu leki w szpitalach – jest wynik kontroli NIK
Najnowsza książka Pauliny Płatkowskiej i Agnieszki Jeż „Ciasteczko z wróżbą” już do kupienia w Empiku. Zapraszamy też na blog pisarek - www.platkowskaijez.pl oraz na ich fanpage na Facebooku.