Kto wymyślił życzenia: „Wesołych Świąt”? Nie wiem. Wiem jednak, że w poszukiwaniu tej radości, wzniosłości oraz magii, zatracamy się bez reszty i bez sensu. Wypruwamy sobie żyły, by było na bogato lub wręcz przeciwnie, idziemy na wojenkę z komercjalizmem i konsumpcyjnym szałem. I co z tego? Nic. Ani pierwszy, ani drugi model nas nie uszczęśliwia.
- Ot, święta, święta i po świętach - powiemy we wtorek. Dlaczego? Zapominamy, że Boże Narodzenie nie ma być wesołe. Ma być pełne miłości dla drugiego człowieka. Pełne Twojej dobroci!
- A z kim Wujek spędza wigilię i święta? – zapytał mój Najstarszy Syn, przy którymś z niedzielnych obiadów... I już wiedziałam, że czeka mnie wyjątkowe Boże Narodzenie!
Ile tyjemy w czasie świąt? Poznaj prawdę!
W tym roku moje dzieci polubiły dalekiego krewnego. Do niedawna nie miały pojęcia o jego istnieniu, a i ja pamiętałam go przez mgłę z własnego ślubu. W wakacje jednak zwiedzaliśmy te regiony kraju, gdzie mieszkał. Mąż postanowił go odwiedzić. Spędziliśmy razem dwa dni włócząc się po zabytkach, które Wujaszek – emerytowany przewodnik, znał jak własną kieszeń. Dzieci były zachwycone!
Brat ich Pradziadka opowiadał o pasjach i zainteresowaniach, pokazywał albumy i zdjęcia z podróży po świecie z podwórkową kapelą, w której grywał na bandżo. Lwowski zaśpiew i przedwojenny savoir vivre dodawały mu uroku. A szczere zdumienie nad funkcjonalnością nawigacji samochodowej, było wprost rozkoszne. Jakby historie o podróżach w czasie stały się rzeczywistością, a w naszej rodzinie wylądował Gość z początków ubiegłego wieku.
- Nie wiem. Pewnie spędzi święta sam. Może z jakimiś kolegami? – odparł Mąż, na zadane przez dziecko pytanie. A to słowo: „sam” w głowach moich dzieci się nie mieściło!
- Musimy go zaprosić – podsumowała dziatwa zgodnie.
- Tylko, że Wujek już nie pierwszej młodości. Schorowany. Podróż musiałby odbyć daleką. I co my z Wujkiem zrobimy w wigilię? Przecież sami mamy zaproszenie do Cioci i Wujka – w desperacji Mąż wymyślał przeszkody.
- Super! Nareszcie na coś przyda im się to nakrycie dla niespodziewanego Gościa – podsumował Najmłodszy. Mąż wzrokiem próbował u mnie szukać ratunku. Nie znalazł. Już po pierwszym pytaniu wiedziałam, że nie będziemy sami w to Boże Narodzenie. Musimy go zaprosić!
Najmłodszy prędko załatwił z rodziną, że przy wigilijnym stole Gość będzie jednak oczekiwany. Mąż zadzwonił z zaproszeniem. Kilka dni temu Wujaszek potwierdził swój przyjazd, choć nie jestem pewna, czy nie wolałby przeczekać świąt w domowych pieleszach? Trochę zestresowany, lecz jedzie. Cieszy się na spotkanie z rodziną. Mąż kupił mu bilety na pociąg. Synowie? Piskom i wrzaskom radości nie było końca.
- Tylko ja sobie rezerwuję miejsce przy Wujku podczas wigilii – zaznaczył Najmłodszy.
- Mamo! Przyjeżdża! Nie jesteś zła? – zapytał Najstarszy, gdy już się wykrzyczeli.
- Zła? Dlaczego mam być zła? Jestem dumna, że mam takie dzieci!
Czy Wujek zburzył mi wizję świętowania? Nie! Gdyż nigdy żadnej wizji nie projektuję. Idealne święta? Nie wiem jakie są idealne, w mojej pamięci pozostają wyłącznie te, które idealne nie były.
Z młodości pamiętam takie, gdy z kuzynostwem „kolędowaliśmy po rodzinie” przemieszczając się fiatem „maluchem” 126p w dziewięć osób. Warto było!... mimo późniejszego ochrzanu stulecia. Z życia małżeńskiego wspominam też najszybszą wigilię świata z ospą na dziecięcych buźkach w pakiecie. Nie wiem, czy pięć minut spędziliśmy przy stole, gdyż cały spłynął różem rozlanego barszczu. Ale cuuudnie było! Były święta zakończone w szpitalu. I wigilia przy konającej Babci. Nie było wesoło. Jednak były to święta pełne dobroci. Zalane łzami miłości. Przykłady nieperfekcyjnych świąt mogę mnożyć.
A idealne? Nie wiem. Nawet jeśli je przeżyłam, zwyczajnie nie pamiętam. I żałuję. Bardzo! Zostały stracone.
Stąd moje zdumienie, gdy raz po raz czytam o świątecznych przygotowaniach. Wydaje się, że najważniejsze w ich opisie jest zaimek osobowy JA! Ja sobie nie wyobrażam świąt bez… Ja chciałbym dostać… Ja nie chciałbym… Ja nie cierpię, gdy moja rodzina oczekuje, że… Ja nie pojadę do… Ja w pierwszym dniu świąt zaplanowałam… Wszędzie tylko JA, JA, JA!
Ewentualnie dla mnie, moje, mam prawo! Oczywiście, masz prawo do spędzenia po swojemu wolnych dni. Nie oczekuj jednak, że czas ten będzie świąteczny i wyjątkowy. To będzie zwykła laba!
Jeśli jednak tęsknisz za świętością na święta, wbrew sobie zrób coś dla innych. I nie chodzi tylko o to, by wyjąć drobne z portfela. To zbyt proste! Odwieś swoje JA, na najwyższej gałązce choinki! Niech tam sobie błyszczy.
Sięgnij po inne zaimki: ON, ONA, ONO, ONI… lub: dla NIEGO, dla NIEJ, dla NICH. Zrezygnuj z oczekiwań, by dać bliskim gest własnej dobroci.
Przełam się i zrób z miłości coś, na co nie masz ochoty. Wbrew sobie powiedz dobre słowo. Przytul, przeproś, odwiedź lub zaproś w gości. Stracisz swoje JA, lecz zyskasz prawdziwe Boże Narodzenie! Jak pisała Matka Teresa: „Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności, jest Boże Narodzenie. (…) Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie, zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie”.
Bożego Narodzenia pełnego dobroci i miłości Wam życzę! Niech te święta będą niezapomniane!
Lidia Góralewicz: "Jestem mamą to moja kariera!"