Nie zdradza i nie szuka podniet. Jeśli już romansuje, oznacza to tylko jedno: że jego kolejne małżeństwo chyli się ku upadkowi. Harrison Ford należał do tych gwiazdorów Hollywoodu, którym zazdroszczono stałości uczuć i szczęśliwego małżeństwa.
Aktor przez ponad 20 lat nie dawał plotkarzom i popołudniówkom żadnej okazji do sensacyjnych opowieści o swoich wyskokach, romansach czy małżeńskich kłótniach z Melissą Mathison. Gdy więc w listopadzie 2000 r. para ogłosiła oficjalną separację, w szoku byli nawet ich najbliżsi przyjaciele. Domyślano się, że stała za tym inna kobieta. Faktycznie, była nią Lara Flynn Boyle. Melissa nie darowała mężowi skoku w bok. Wiedziała bowiem, że on nie romansuje, „korzystając z okazji”.
Jeśli więc widziany był z Larą kilkakrotnie, w różnych miejscach i na ogół w czułych objęciach, to oznaczać mogło tylko jedno – ich małżeństwo legło w gruzach. Definitywne rozstanie pozostawało już tylko kwestią czasu. Melissa przerabiała przecież wcześniej identyczny scenariusz.
I bez znaczenia był tu fakt, że odchodząc do niej, pozostawił swoją pierwszą żonę – Mary Marguardt – z synami: Benjaminem i Willardem. Rozpad pierwszego małżeństwa Forda można było jeszcze jakoś zrozumieć i wytłumaczyć narastającą różnicą zainteresowań. Ożenił się wcześnie, z koleżanką ze szkoły, która nie miała nic wspólnego z filmową branżą. Zresztą, sam Harrison wtedy jeszcze także nie parał się aktorstwem.
Urodził się 13 lipca 1942 r. w Chicago. Jego dziadkowie za strony ojca byli Irlandczykami. Przodkowie matki to żydowscy emigranci z Mińska. Ojciec zajmował się reklamą, mama prowadziła dom. Harrison pracował w szkolnym radiowęźle i z radiem wiązał swoją przyszłość. W 1964 r. wyjechał do Los Angeles z nadzieją na pracę radiowego lektora.
Nie dostał jej, ale pozostał w Kalifornii, kręcąc się w pobliżu filmowych wytwórni. Nie zadowalały go małe rólki, które czasami otrzymywał. Nie dało się z tego wyżyć, a on miał już rodzinę. Poślubił przecież szkolną miłość – Mary Marguardt , która wkrótce urodziła mu dwóch synów. Aby ich utrzymać, zajął się stolarką i ciesielką. Dziś opowiada w wywiadach, że było to jedynie jego hobby, lecz nie do końca jest to prawda.
Wiadomo na przykład, że budował scenę przed jednym z koncertów grupy The Doors. Utrzymywał się również z ręcznego wyrabiania wyszukanych mebli. Jego wizytówkę przekazywano sobie w Hollywood z rąk do rąk, aż któregoś dnia, na początku lat 70. reżyser George Lucas zaprosił go do swej posiadłości z prośbą o wykonanie mebli do jego gabinetu. Znał Forda wcześniej z niewielkiej rólki w swoim filmie „Amerykańskie graffiti” i ot tak, przy okazji, dał mu do przeczytania kilka scen ze scenariusza „Gwiezdnych Wojen”.
Po chwili wiedział już, że to właśnie jego stolarz powinien zagrać Hana Solo, dowcipnego i krnąbrnego przemytnika z planety o nazwie Korelia, kapitana Sokoła Millenium. Podobno Harrison robił w rzeczywistości właśnie takie miny jak Han Solo – jego filmowy bohater.
Film zdobył aż sześć Oscarów! U Lucasa Harrison poznał Stevena Spielberga, który wpadał do przyjaciela bez zapowiedzi i kiedyś spotkał pracującego tam stolarza. Spielberg i Lucas mieli pomysł na stworzenie postaci konkurującej z Jamesem Bondem. Wymyślili archeologa, który przeszukuje starożytne grobowce. I choć na wykładach przynudza, to okazuje się, że ma spryt i niezwykły urok podróżnika awanturnika. Steven Spielberg orzekł, że w postać Indiany Jonesa z „Poszukiwaczach zaginionej arki” może wcielić się tylko Harrison Ford.
I tak jego aktorska kariera nabrała tępa
Filmy, w których zagrał główne role, zarobiły blisko 10 mln dolarów. Ale jego sława przerosła wytrzymałość jego żony. Rozwiedli się w 1979 r. Cztery lata później Harrison ożenił się z Melissą Mathison, nominowaną do Oscara scenarzystką „ET”. Bliżej poznali się na planie filmu „Czas Apokalipsy”. W 1987 r. urodził się im syn Malcolm, a potem córka Georgia.
Przez długie lata małżeństwa uchodzili za wzorową parę. Nie kłócili się, nie figurowali w kolorowych popołudniówkach, nie byli bohaterami skandali, którymi Hollywood żywi się na co dzień. Toteż oficjalne oświadczenie o ich separacji wywołało szok. Melissa deklarowała, że przyczyną tej decyzji jest „nadzwyczaj dobre serce” jej męża.
Ten podobno angażował się tak mocno w niesienie pomocy innym, wręcz w „ustawiczne zbawianie świata”, że nie starczało go już dla domu, dzieci i dla niej. Procedura rozwodowa zakończyła się ostatecznie 6 stycznia 2004 r. Wojna o pieniądze nie przedłużyła jej zbytnio. Prasa podała, że rozwód ten kosztował aktora blisko 90 milionów dolarów, a jego była żona czerpać będzie też zyski z procentów od dochodów z filmów męża, w których zagrał, kiedy byli małżeństwem. Po rozwodzie Harrison uchodził za „wiecznego randkowicza”, bo choć flirtował, to nie wiązał się ze swoimi przelotnymi miłostkami.
Długo także nie traktował poważnie znajomości z aktorką Calistą Flockhart, choć ta zrobiła na nim piorunujące wrażenie już przy pierwszym spotkaniu. Spotkali się na rozdaniu Złotych Globów w 2002 r. Na przyjęciu, Flockhart, znana szerzej jako bujająca w obłokach prawniczka z serialu „Ally McBeal”, niechcący wylała kieliszek czerwonego wina na elegancki garnitur Forda.
Ten jednakże, jako facet „o nadzwyczaj dobrym sercu”, zachował stoicki spokój, a całe to zdarzenie potraktował jako pretekst do zawarcia z Calistą bliższej znajomości. Zaciekawiło go między innymi jej niespotykane imię, które otrzymała po prababci, z pochodzenia Greczynki. Znaczy ono „najpiękniejsza”.
Para prowadzała się z sobą latami, prowokując domysły i złośliwostki.
fot. Calista Flockhart I Harrison Ford/ONS.pl
Ich życie „na kocią łapę” interesowało prasę i plotkarzy
Co i rusz pojawiały się w gazetach wymyślone opisy „zaręczyn”. Pisano na przykład, że Ford poprosił Calistę o rękę w trakcie śniadania w jednej z kawiarni. „Gdy ona jadła rogalika z czekoladą, on padł na kolana i wręczył jej pierścionek od Tiffany’ego.” Zwykle dodawano, że „aktorka nie kryła zachwytu, mając przed sobą perspektywę rychłych zaślubin”.
To oczywiście były rewelacje wyssane z palca – aż do marca 2009 r. Wtedy wydało się, że miesiąc wcześniej, w walentynki, 66-letni wówczas Harrison Ford oświadczył się młodszej o 22 lata aktorce, wręczając jej wreszcie zaręczynowy pierścionek. Po siedmiu latach randkowania.
Miejsce i datę ślubu szczęśliwi narzeczeni długo trzymali w wielkiej tajemnicy. Chcieli, aby uroczystość miała kameralny charakter i aby uczestniczyli w niej jedynie ich najbliżsi przyjaciele. I właśnie tak się stało. Wzięli potajemny ślub w Santa Fe w stanie Nowy Meksyk, w posiadłości gubernatora tego stanu. Najważniejszym gościem był Liam, adoptowany syn Calisty. Aktor przyznał, że dopiero teraz czuje się prawdziwym ojcem i zaczyna doceniać to uczucie. Trochę dziwne wyznanie, zważywszy na to, że ma już czworo własnych dzieci z poprzednich związków…
Jego ostatnia żona najwyraźniej gotowa jest dla niego do wszelkich poświęceń. Powszechnie przecież wiadomo, że boi się latać, tymczasem Harrison pasjami pilotuje swój prywatny samolot.
Wspólnie z Calistą latamy sobie nad Ameryką. Niekiedy spacerujemy sobie po parku. Czasami leniwie spędzamy czas przed telewizorem albo wspólnie gotujemy. Uwielbiamy ze sobą spędzać czas. Jesteśmy bardzo szczęśliwą parą.
I trudno mu nie wierzyć, kiedy się patrzy na ich prywatne zdjęcia w prasie, których – zgodnie ze stylem życia Harrisona Forda – nie ma zbyt wiele.
Czytaj także: „Nie musiała zginąć. Osierociła synów, ale pamięć o niej nie umrze - życie księżnej Diany”Dramatyczne życie Keanu Reevesa. Czy pogodził się z utratą córki?Ofiara sekty czy naiwna aktoreczka? Prawda o związku Katie Holmes i Toma Cruise'a