To miał być wyjątkowy dzień. Wiadomo, każda kobieta chce w dniu własnego ślubu wyglądać pięknie i szczupło. Dla mnie to było najważniejsze, bo zawsze miałam problemy z wagą. 28 lat, 165 cm i 80 kg to już sporo. Gdy mój Michał mi się oświadczył, postanowiłam sobie jedno: schudnę do 65 kg minimum. Wykupiłam karnet na siłownię wraz z usługą trenera personalnego, poszłam do dietetyka, który rozpisał mi dietę i trwałam w tym swoim postanowieniu.
10 polskich projektantów ślubnych, których trzeba znać!
Ślubna dieta
Żadnego cukru, ćwiczenia minimum 3 razy w tygodniu, do tego zdrowa dieta. Codziennie gotowałam 2 obiady. Jeden dla mnie, drugi dla Michała, bo on nie bardzo chciał jeść ta moją zieleninę. Do ślubu zostało 9 miesięcy, a ja nie chudłam. Trener powiedział, że początkowo tak bywa. Po 2 miesiącach, gdy waga wcale nie spadła, a wręcz się podniosła, zmieniłam trenera, bo uznałam, że wcześniejszy na niczym się nie zna. Nowa trenerka ułożyła mi trening spalający tkankę, a ja w domu ćwiczyłam jeszcze z Chodakowską. Codziennie był ruch: poniedziałek, środa i piątek na siłowni, wtorki, czwartki i soboty z Ewą – ona mówiła do mnie z laptopa leżącego na podłodze, a ja na macie skrupulatnie robiłam to, co Chodakowska kazała.
Badanie TSH i rozczarowanie
Ale waga ani drgnęła. Dietetyczka sama była chyba bezradna. Konsultowała mój przypadek ze swoją znajomą ze studiów. Ostatecznie kazała mi iść zrobić badania TSH. Tu dodam tylko, że zanim zaczęłam restrykcyjną dietę przedślubną, biegałam i odżywiałam się całkiem zdrowo. Poszłam więc na badania. Wyniki były całkiem szybko. Niestety. Okazało się, że mam hashimmoto. W skrócie oznaczało to dla mnie tyle: niezależnie co będę robić, ile będę jeść, czy będę ćwiczyć, to i tak nie schudnę, a wręcz odwrotnie – mogę jeszcze utyć.
Mamy coś dla przyszłych panien młodych! Zobacz najmodniejsze suknie ślubne 2018!
Załamanie to mało powiedziane
Moje marzenia legły z grózach. Wymarzona suknia? Nie było szans... W pierwszym momencie chciałam przełożyć ślub. Potem odwołać całkowicie. Ale Michał dał mi wsparcie, jakiego się nawet nie spodziewałam. To dzięki niemu zrozumiałam, że miłość to nie super figurą, czy piękne wesele z wymarzoną suknią ślubną.
Jednak się udało
Do wesela przytyłam ok. 10 kg. Suknię przerabiałam jeszcze na 2 tygodnie przed uroczystością. Kreacja była piękna. Biała, w kształcie litery A, czuła się jak księżniczka. Kilka osób oczywiście gratulowało mi ciąży, bo myśleli, z ten nagły przyrost masy był spowodowany dzieckiem. Ale i tak wspominam ten dzień bardzo dobrze. To był nasz ślub. Był wspaniały i wyjątkowy. Bez względu na to, ile wskazywała waga.
Dorota