Restauracja rodzinna dzięki Funduszom Europejskim

Restauracja rodzinna dzięki Funduszom Europejskim fot. Fotolia
Dzięki dotacji z Unii Europejskiej Dorota Borycka ziściła swoje marzenie i otworzyła niezwykłą rodzinną restaurację.
Milena Oszczepalińska / 21.05.2015 06:10
Restauracja rodzinna dzięki Funduszom Europejskim fot. Fotolia

Tutaj tatusiowe wałkują z dziećmi ciasteczka, a mamy przy kawie dyskutują z psychologiem czy dietetykiem. Dzięki dotacji z Unii Europejskiej Dorota Borycka ziściła swoje marzenie i otworzyła niezwykłą rodzinną restaurację.

Mieszczącą się przy radomskim rynku restaurację „MammaLeo” wypełnia gwar i dziecięcy śmiech. Przy każdym stoliku maluchy ze skupioną miną próbują rozwałkować ciasto, które przed chwilą zagnietli przy pomocy taty. Tatusiowie z dumą podziwiają pracę pociech. Potem razem wycinają foremkami ciasteczka, które szefowa restauracji, pani Dorota, za chwilę upiecze w piecu. Gdy dzieci wrócą z tatusiami do domu, z radością poczęstują własnoręcznymi wypiekami  mamy.

W niektóre soboty, na warsztaty wstęp mają wyłącznie dzieci i ich tatusiowie – mówi Dorota Borycka. – Robimy różne rzeczy, nie tylko kulinarne. Na przykład kwiaty z bibuły czy  pachnące mydełka. Dla całych rodzin jest też mnóstwo zajęć, tyle że w inne dni tygodnia. A przed południem często zapraszam na kulinarne warsztaty dzieci ze szkół lub przedszkoli.

Sześć lat temu, będąc na urlopie wychowawczym po urodzeniu drugiego syna, miałam dużo czasu i chciałam coś robić – wspomina  Dorota. – Umawiałam się więc z innymi mamami i ich pociechami i prowadziłam zajęcia edukacyjne oraz artystyczne. Z czasem jednak coraz trudniej udawało się im znaleźć miejsce na spotkanie, a za wynajęcie świetlicy trzeba było płacić.

Dorota pomyślała wtedy, że w Radomiu brakuje miejsca dla rodzin, w którym mogłyby robić coś ciekawego razem, a przy okazji dobrze zjeść. I że fajnie byłoby, gdyby jej udało się coś takiego stworzyć. Powiedziała o swoim pomyśle mężowi Darkowi, szefowi jednej z lepszych w mieście restauracji. I zapytała, czy zwolniłby się ze swojej pracy i przyłączył do firmy, którą sobie wymyśliła.

Darek powiedział, że chyba oszalałam – śmieje się dziś Dorota. – Ale po dłuższym namyśle zaczął ze mną poważnie rozmawiać o otworzeniu rodzinnej restauracji. Problemem jednak był brak pieniędzy.

Wtedy w jednej z gazet Dorota znalazła ogłoszenie, że na start własnej firmy można dostać nawet 40 tys. zł dotacji z Funduszy Europejskich. Zgłosiła się do instytucji, która prowadziła nabór projektów. Dowiedziała się, że o wsparcie unijne mogą starać się obydwoje z mężem: ona na prowadzenie warsztatów edukacyjnych dla dzieci, on – na otwarcie restauracji. Tak też zrobili.

Po dwóch tygodniach zdążyła już zapomnieć o złożonych dokumentach, bo nie do końca wierzyła, że dostaną te dotacje. Aż tu nagle odebrała telefon od męża.

Ty wiesz, że obydwoje dostaliśmy po 40 tysięcy? – mówił rozemocjonowany pan Darek.

Cieszę się, że otworzyłam tę restaurację – mówi dziś właścicielka „MammaLeo”. – Praca z dziećmi i spotkania z rodzicami dają mi ogromną satysfakcję. Duża w tym zasługa Funduszy Europejskich. Gdyby nie dotacja, nigdy nie odważyłabym pójść na swoje…

Autor: Monika Wilczyńska
 
Reportaż w ramach cyklu „Polki Europejki” powstał w ramach konkursu dotacji organizowanego przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna

Polecamy również: