Reklama

Nigdy nie czułem się bardziej samotny, niż w swoim własnym domu. Mimo że Magda właśnie siedziała na kanapie naprzeciwko mnie, przeglądając coś na telefonie, czułem się jak duch. W powietrzu unosił się zapach jej nowych perfum – bardziej zmysłowych niż te, których używała dotąd.

Reklama

Jeszcze kilka lat temu nasz związek wyglądał inaczej. Śmialiśmy się razem, opowiadaliśmy sobie o wszystkim, kłóciliśmy się, ale potem godziliśmy z taką namiętnością, że sąsiedzi pewnie przewracali oczami. A teraz? Teraz cisza między nami była gęstsza niż kiedykolwiek.

Nie pytałem, gdzie była. Ostatnio często znikała na weekendy z koleżankami, a ja nie miałem siły tego podważać. Może to moja wina? A może oboje przestaliśmy się starać?

Zamknąłem laptopa i postanowiłem ogarnąć salon. Zbierając porozrzucane kartki i rachunki, znalazłem ten jeden – z hotelu. Data się zgadzała. Poprzedni weekend.

Poczułem dziwne ukłucie w żołądku. Przez chwilę po prostu się w niego wpatrywałem, jakbym próbował go odczytać na nowo. A potem, zamiast zrobić awanturę, wsunąłem rachunek do kieszeni i wróciłem na kanapę. Magda nawet na mnie nie spojrzała.

Obserwowałem ją pilniej niż zwykle

Postanowiłem nie robić nic. Jeszcze nie teraz. Odłożyłem rachunek do szuflady i zacząłem się przyglądać Magdzie. Nie w nachalny sposób, bardziej jak badacz przyglądający się nieznanemu gatunkowi.

Zauważyłem coś, czego wcześniej nie dostrzegałem – jak często zerkała na telefon, jak jej uśmiech, ten prawdziwy, nie ten wymuszony, pojawiał się w momentach, kiedy była pochłonięta ekranem.

Jak ci minął ostatni wyjazd? – zapytałem podczas kolacji, krojąc pieczonego kurczaka.

Żona nawet nie podniosła wzroku.

– Dobrze, bardzo mi było tego trzeba – powiedziała lekko, jakby nie spodziewała się tego pytania.

– Cieszę się, że dobrze się bawiłaś.

Kiwnęła głową, ale nie dopytywała o moje dni, jakby zupełnie nie obchodziło jej, co robiłem przez ten czas.

Przez resztę wieczoru patrzyłem, jak beztrosko przewija coś na telefonie, jak od czasu do czasu uśmiecha się do ekranu. W pewnym momencie wstała i poszła do łazienki, zostawiając urządzenie na stole.

Nie powinienem, ale i tak to zrobiłem. Przekręciłem telefon ekranem do siebie. Był zablokowany. Oczywiście. Magda wróciła szybciej, niż się spodziewałem. Uniosła brwi, widząc mnie przy jej telefonie.

– Coś się stało? – zapytała z uśmiechem, ale w jej oczach było napięcie.

– Nie, tylko się przewrócił – skłamałem.

Magda nie dopytywała. Po prostu wzięła telefon i poszła do sypialni.

Po raz pierwszy od dawna czułem, że w moim własnym domu dzieje się coś, na co nie mam wpływu.

Rozpocząłem własne śledztwo

Nie mogłem już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Kiedy Magda wychodziła do pracy, zostałem w domu i zacząłem analizować wszystko, co mogło być wskazówką. Wiedziałem, że jej telefon jest zablokowany, więc nie miałem szans na zdobycie dowodów wprost, ale była cała masa drobnych rzeczy, które zaczęły układać się w całość.

W szafce z bielizną znalazłem komplet, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Czerwony, koronkowy, drogi. Nie nosiła takich rzeczy dla mnie. W łazience stały nowe perfumy – intensywne, zmysłowe, inne niż te, których używała przez ostatnie lata. Gdybym był naiwny, uwierzyłbym, że kupiła je dla siebie, ale wiedziałem, że kobiety zmieniają zapachy nie dla siebie.

Zajrzałem kiedyś do jej torby. Na samym dnie, między kosmetyczką a stertą paragonów, znalazłem klucz. Nie od naszego mieszkania, nie od jej biura. Klucz, którego nigdy wcześniej nie widziałem.

Nie byłem gotów na konfrontację, jeszcze nie. Chciałem wiedzieć więcej, zanim zapytam. Wszedłem na jej media społecznościowe, przejrzałem każde zdjęcie, każdy komentarz. Na jednym z nich, z ostatniego „babskiego wyjazdu”, w szybie odbijała się męska sylwetka. To było jak cios w żołądek. Wiedziałem już, że to nie tylko podejrzenia.

Wieczorem, kiedy Magda wróciła do domu, patrzyłem na nią inaczej. Znałem ją od lat, ale teraz czułem, że patrzę na kogoś obcego. Kogoś, kto miał własne, ukryte życie. Pokazałem jej rachunek, który znalazłem.

Pamiętasz ten weekend? Ten hotel? – zapytałem spokojnie, próbując opanować drżenie w głosie.

Podniosła na mnie wzrok, ale nie zareagowała gwałtownie.

– Tak. Dlaczego pytasz?

Z kim tam byłaś?

Przez chwilę panowała cisza. Magda odłożyła widelec, poprawiła włosy i spojrzała na mnie z czymś, co przypominało smutek, ale i ulgę.

– Z kimś, kto przypomniał mi, jak to jest być szczęśliwą.

Nie byłem gotowy na tę odpowiedź.

Prawda uderzyła mnie swoją siłą

Nie powiedziałem nic. Przez chwilę po prostu patrzyłem na Magdę, a ona patrzyła na mnie. Nie było w niej strachu, nie próbowała się tłumaczyć. To bolało najbardziej.

To ktoś, kogo znam? – zapytałem cicho, jakbym bał się usłyszeć odpowiedź.

Nie odpowiedziała od razu. Zamiast tego sięgnęła po kieliszek wina i upiła mały łyk.

– Nie wiem, Karol. Może.

Wstałem od stołu i wyszedłem na balkon. Potrzebowałem powietrza, bo miałem wrażenie, że ściany zaczęły się na mnie zamykać. Magda nie pobiegła za mną, nie próbowała przepraszać, nie szukała wymówek. To było przerażające.

Gdy wróciłem do środka, siedziała w tym samym miejscu, jakby nic się nie stało.

Od jak dawna? – zapytałem, zmuszając się do spokojnego tonu.

– Nie wiem dokładnie – powiedziała, jakby to naprawdę nie miało znaczenia. – Może pół roku. Może dłużej.

Pół roku. Sześć miesięcy mojego życia, kiedy byłem przekonany, że wszystko jest w porządku. Kiedy robiłem dla niej śniadania, odbierałem paczki z jej zamówieniami, oglądałem z nią seriale, których sam nigdy bym nie wybrał.

To nie tylko łóżko, prawda? – zapytałem w końcu, choć odpowiedź była oczywista.

Magda pokręciła głową.

– Nie, Karol. To nie tylko łóżko.

Coś we mnie pękło. Zacząłem szukać. Z kim była? Kto zajął moje miejsce?

Przeglądałem jej znajomych, współpracowników, ludzi, z którymi kiedyś się spotykaliśmy. Kogoś, kto nagle pojawił się w jej życiu. I wtedy trafiłem na niego.

Zdjęcie sprzed miesiąca. Magda, uśmiechnięta, przy barze. Obok niej ktoś, kogo znałem. Nie jako przyjaciela, ale jako osobę, z którą miałem do czynienia. Był nim Tomek. Mąż koleżanki Magdy. Facet, z którym kilka razy piliśmy whisky po wspólnych kolacjach. Który dzwonił do mnie po radę w sprawie kupna samochodu. Któremu ufałem na tyle, by nie podejrzewać go o nic.

Nagle wszystko zaczęło się układać. Jej tajemnicze uśmiechy do telefonu. Wyjazdy. Nowa bielizna. Wiedziałem już, co muszę zrobić.

Poszedłem spojrzeć mu w oczy

Nie mogłem tego zostawić. Nie byłem człowiekiem, który udaje, że nic się nie stało, który przełyka upokorzenie i żyje dalej, jakby wszystko było w porządku. Musiałem spojrzeć mu w oczy.

Znalazłem go łatwo. Tomek pracował w biurze nieruchomości na drugim końcu miasta. Pojechałem tam w środku dnia, nie zapowiadając się. Wszedłem do środka, ignorując recepcjonistkę, która próbowała mnie zatrzymać.

Siedział przy biurku, pochylony nad laptopem. Kiedy podniósł głowę i zobaczył mnie w drzwiach, zamarł.

Karol? Co ty tu… – zaczął, ale nie dałem mu dokończyć.

– Wyjdźmy – powiedziałem cicho, ale stanowczo.

Nie było dyskusji. Wyszedł za mną, zostawiając wszystko tak, jak było. Poszliśmy w stronę parkingu. Nikt nie zwracał na nas uwagi.

Ile to trwa? – zapytałem, gdy stanęliśmy obok jego auta.

Tomek odetchnął głęboko, jakby szukał właściwych słów.

– Długo.

Nie czułem złości. Nie miałem ochoty go uderzyć. Czułem tylko pustkę.

Dlaczego? – zapytałem, choć nie wiem, czy chciałem znać odpowiedź.

Tomek oparł się o samochód i spuścił wzrok.

– Karol… To nie chodzi o ciebie. To nie jest tak, że coś zrobiłeś źle, ale...

– To w takim razie o co chodzi? – Nie mogłem uwierzyć, że właśnie prowadzę tę rozmowę.

Podniósł na mnie wzrok.

– Po prostu… przestałeś ją widzieć jako kobietę. I ona to wie.

Zamurowało mnie.

– Co?

– Przestałeś ją widzieć – powtórzył spokojnie. – Nie chodzi o mnie, chodzi o was. O to, że była obok ciebie, ale dla ciebie jej nie było. Tak to odczuwała.

Zacisnąłem pięści.

– To wszystko to jakaś metafora?

Tomek pokręcił głową.

– Nie. To proste. Magda nie chciała kogoś nowego. Chciała, żebyś ty się obudził. Ale kiedy nie zareagowałeś, znalazła kogoś, kto jej przypomniał, że jeszcze jest kobietą.

Patrzyłem na niego dłuższą chwilę. I wtedy to do mnie dotarło. Nie chodziło o zdradę. Chodziło o to, że straciłem Magdę długo przed tym, zanim zacząłem coś podejrzewać.

Wreszcie to do mnie dotarło

Wróciłem do domu, ale nie byłem pewien, czy to wciąż mój dom. Magda siedziała na kanapie, w tej samej pozie co zawsze, jakby nic się nie stało. Kiedy mnie zobaczyła, uniosła wzrok.

Byłeś u niego – stwierdziła, nawet nie pytając.

Kiwnąłem głową.

– Wiem już wszystko.

Nie wyglądała na zdziwioną. Nie zaczęła się tłumaczyć, nie płakała, nie próbowała mnie przekonywać, że to był błąd.

– I co teraz? – zapytała cicho.

Nie wiedziałem. Miałem wrażenie, że przez lata budowałem coś, co właśnie zawaliło się na moich oczach. Próbowałem przypomnieć sobie, kiedy to się zaczęło, ale nie potrafiłem wskazać momentu, w którym wszystko poszło nie tak. Może wtedy, kiedy przestałem pytać, co u niej? Kiedy nasze rozmowy ograniczyły się do spraw organizacyjnych, rachunków, zakupów?

A może wtedy, kiedy zaczęła wracać później, a ja przestałem się tym interesować?

Patrzyłem na nią i nie czułem gniewu. Czułem pustkę.

Chcesz odejść? – zapytałem w końcu.

Magda odwróciła wzrok.

– Jeszcze nie wiem.

To było najgorsze. Gdyby powiedziała, że mnie zostawia, mógłbym się wściec, rozbić coś, krzyczeć. Gdyby błagała, żebym jej wybaczył, miałbym nad czym myśleć. Ale to „nie wiem” zostawiło mnie w zawieszeniu, w przestrzeni, w której nie było już nas – tylko dwoje ludzi, którzy kiedyś byli razem, a teraz nie wiedzieli, co z tym zrobić.

Przeszedłem przez salon i sięgnąłem do szuflady. Wyjąłem rachunek, ten sam, który znalazłem kilka dni wcześniej. O który ją pytałem.

Położyłem go na stole.

Możesz to zatrzymać. To twój rachunek.

Potem wziąłem kurtkę i wyszedłem. Nie trzaskałem drzwiami. Po prostu je zamknąłem. Na ulicy było zimno. Ale pierwszy raz od dawna czułem, że mogę oddychać. Potem uznałem, że najwyższy czas wystawić jej walizki za drzwi.

Karol, 40 lat

Reklama

Czytaj także:
„Żona wolała wyrywać chwasty w obcym ogródku, niż sadzić róże ze mną. Zainterweniowałem dosłownie w ostatniej chwili”
„Wyznałem koleżance uczucia w liście, ale przez pomyłkę dostała go szefowa. To, co zrobiła, przeszło moje wyobrażenia”
„W domu to ja sprzątam, a żona leży i pachnie. Wstydzę się przed znajomymi, że po pracy chwytam za odkurzacz i ścierkę”

Reklama
Reklama
Reklama