Reklama

Z okazji komunii mojego jedynego wnuka mocno się szarpnęłam. Używam tego słowa z pełnym rozmysłem, bo dla mnie był to ogromny wydatek. Nikogo nie obchodzi, że teraz muszę żyć bardzo oszczędnie i nie mogę sobie pozwolić nawet na wyrzucenie zeschniętych resztek chleba.

Co dzisiejsze komunie mają wspólnego z prawdziwą komunią? Tego nie wiem. Żadnych podobieństw nie widzę. Obowiązuje zasada: zastaw się, a postaw się. Nie przystoi, żeby babcia dała medalik i stówę. Ma to być minimum dwa tysiące, a najlepiej więcej. Babcia to w końcu babcia, a nie jakaś tam odległa krewna. Babcia nie może być skąpa, bo przecież jak to będzie wyglądać?

Czułam ogromną presję związaną z tym, że mam się dostosować. Głupio mi było powiedzieć córce, że mnie po prostu nie stać. Byłby to ogromny wstyd przed rodziną, a ja nie chciałam dorobić się etykietki biedaczki. Niby w tym wieku nie powinnam się przejmować tym, co myślą inni, ale to wcale nie takie proste, kiedy w rachubę wchodzą relacje z najbliższymi.

Ten prezent wiele mnie kosztował

Ostatecznie do koperty włożyłam pięć tysięcy złotych. Dla mnie to bardzo dużo pieniędzy. Odkładałam je przez kilka miesięcy, gdyż nie mam wysokiej emerytury i na wielu rzeczach muszę oszczędzać. Aby prezent był taki, jak należy, pozbyłam się też oszczędności. Nie była to ogromna kwota, bo nieco ponad tysiąc złotych, ale przez to nie posiadam w tej chwili żadnych zaskórniaków na czarną godzinę.

Gdyby, nie daj Boże, przytrafiły się niespodziewane wydatki, to nie mam pojęcia, jak sobie poradzę. Przypuszczam, że będę zmuszona zapożyczyć się u córki, ale nie ma co zawczasu układać w głowie czarnych scenariuszy. Trudno, zacisnę pasa i jakoś się przemęczę.

Są momenty, kiedy szczerze żałuję, że dawniej nie dbałam bardziej o swoje finanse. Kobieta w tej kwestii miała polegać na mężu i kropka. Może dziś byłabym w lepszej sytuacji i nie liczyłabym dosłownie każdej złotówki podczas zakupów. Komuś kilkanaście złotych w tę czy tamtą stronę nie robi różnicy, a w moim portfelu jest ona wyraźnie odczuwalna. Najgorsze są miesiące, gdy kończą się leki i pora wybrać się do apteki. Poza tym wszystko non stop drożeje, więc nie jest łatwo.

Cała ta komunia to był cyrk

Przyznam szczerze, że autentycznie przykro było patrzeć, jak moja koperta przepadła w papierowej torbie prezentowej wraz z innymi kopertami. Jakby kompletnie żadnego znaczenia nie miało, że to podarunek od babci.

Mojego wnuka, Adriana najbardziej interesowały nowiutki smartfon kosztujący więcej, niż wynosi moja miesięczna emerytura, oraz wypasiony rower za kilkanaście tysięcy złotych. Co tam jakieś koperty! Nie wykluczam, że ich zawartość pójdzie na pokrycie kosztów przygotowania całej imprezy, a te bez wątpienia do niskich nie należą.

Aktualnie komunia jest prawie jak wesele. Ma być na bogato. Piętrowy tort, czekoladowa fontanna, didżej i wiele innych atrakcji. W odniesieniu do prezentów obowiązuje prosta zasada: im droższe, tym lepsze. Nikogo nie dziwią gadżety o zawrotnych cenach. Grunt, żeby rodzicom się zwróciło z nawiązką wszystko, co zainwestowali w ten cyrk. Przepraszam, że nazywam to w ten sposób, lecz właśnie z tym kojarzą mi się współczesne komunie.

Wnuk mnie lubi, ale nie docenia

Doskonale pamiętam, jak przygotowywałam komunię mojej córki, Gosi. Sama upiekłam ciasta i ugotowałam obiad dla najbliższej rodziny. Było nas może ze dwanaście osób i jakoś zmieściliśmy się w naszym mieszkanku. Teraz mieszkam w nim sama, ponieważ mój mąż odszedł kilka lat temu. Nie chcę nawet myśleć, co by powiedział, widząc komunię wnuka. Zbytek i bałwochwalstwo, byle tylko nie trafić na języki. Dawniej upominki były skromne, wręcz symboliczne, a dzieci się cieszyły i były zadowolone.

– Mamo, tobie za często na sentymenty się zbiera – powiedziała kiedyś córka. – Trzeba iść z duchem czasu i tyle.

Tylko czy to ma oznaczać pozbywanie się środków do życia? Wątpię w to. Obecnie komunie nie mają niczego wspólnego ze świętym sakramentem, bo liczą się wyłącznie pieniądze i to im ludzie oddają cześć. Na zdjęciach z tego ważnego dnia króluje Adrian z drogim rowerem. Gosia opublikowała te fotografie w internecie, opatrując je stosownymi komentarzami. Widać, że pęka z dumy, ale czy rower to wartościowa pamiątka? Znając wnuka i jego słomiany zapał, sprzęt pójdzie w odstawkę za parę tygodni i będzie rdzewiał gdzieś w piwnicy. Wnuka trudno czymś zainteresować. Niby mnie lubi, ale za bardzo nie chce do mnie przychodzić.

– Babciu, weź wykup sobie Netflixa i zrób wifi – tak podsumował wizyty u mnie.

Teraz dzieci są inne

Nie pojmuję, jak można długie godziny spędzać przed ekranem – jak nie telefonu, to telewizora. Wielokrotnie zwracałam na to Gosi uwagę, ale ona nie słucha.

– Mamo, a co niby zrobisz? – córka bezradnie rozkłada ręce. – Nic innego mu się nie chce, lubi grać.

– Jak ty byłaś mała, to czytaliśmy ci z ojcem książki.

– Książki go nudzą. Mam mu na siłę wciskać?

Tak jest ze wszystkim. Dzieciaki są leniwe i strasznie wygodne, a rodzice nie widzą w tym niczego niestosownego. Jak taki człowiek poradzi sobie w dorosłym życiu?

Nawet podczas komunijnego przyjęcia czułam się nieswojo. Tłum ludzi, których większość po raz pierwszy i pewnie ostatni na oczy widziałam, głośna muzyka i niezbyt smaczne jedzenie. Co z tego, że córka i zięć wykosztowali się na catering, jak dania były bez wyrazu i nijakie? Bez wątpienia zdążyli już przeliczyć pieniądze i sprawdzić, czy wyszli chociaż na zero. Gosia brylowała w nowych ubraniach – nazwy tych marek znałam wyłącznie z telewizji. Ja ubrałam się w starą garsonkę, bo niczego lepszego nie mam. Nic dziwnego, że Adrian nie przepada za spędzaniem czasu ze mną. Powtarza, że jestem „spoko”, ale mogłabym być bardziej nowoczesna. Poza tym nie mogę sobie pozwolić na dawanie pieniędzy za każdym razem, kiedy się widzimy.

– Mamo, dlaczego babcia jest taka skąpa? – raz usłyszałam, jak zapytał o to matkę i zrobiło mi się niewyobrażalnie przykro.

Jakie to smutne, że wartość człowieka mierzy się zawartością jego portfela. Najgorsze jednak jest to, że dorośli uczą dzieci takiego chorego podejścia do innych ludzi – moje obawy o przyszłość wnuka są uzasadnione.

Barbara, 67 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama