„Na majówce znalazłem portfel wypchany pieniędzmi i nikomu się nie przyznałem. Do dziś nie wiem, czy dobrze zrobiłem”
„Im dłużej stałem tam z portfelem w ręku, tym większa była moja wewnętrzna walka. Czułem, jak uczciwość ściera się z kuszącą łatwą zdobyczą. Każda decyzja miała swoje konsekwencje, a ja nie byłem pewien, czy jestem gotów stawić im czoła”.

To miała być nasza ucieczka od rzeczywistości. Razem z Olą, moją partnerką, wybraliśmy się na romantyczny weekend majowy do małego domku w lesie. Chciałem odpocząć od miejskiego zgiełku, zapomnieć o problemach dnia codziennego, po prostu cieszyć się chwilą z kobietą, którą kocham. Planowaliśmy długie spacery, wieczory przy ognisku i poranki przy śpiewie ptaków. Wszystko wydawało się idealne, aż do momentu, gdy podczas jednego ze spacerów chwilowo się rozdzieliliśmy.
Podziwiałem bzy na skraju lasy, i właśnie wtedy natknąłem się na portfel pełen pieniędzy, leżący tuż obok ścieżki, jakby czekał na znalezienie. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem, a w mojej głowie zaczęła się toczyć walka: czy powinienem zatrzymać pieniądze, czy podzielić się znaleziskiem z Olą i zrobić to, co uczciwe?
To było jak prezent od losu
Znalezienie portfela wprawiło mnie w konsternację, która z każdą chwilą rosła. Wydawało mi się, że czas zwolnił, nie mogłem oderwać wzroku od znaleziska. Serce biło mi szybciej, a myśli krążyły wokół tego, co powinienem zrobić. Pieniądze w portfelu byłyby znaczną ulgą dla naszej sytuacji finansowej, a pokusa, by je zatrzymać, wydawała się niemal nieodparta.
– Czy to jest szansa, której nie mogę przepuścić, czy raczej pułapka? – szeptałem do siebie, nie wiedząc, co robić. – Co Ola by pomyślała?
W głowie miałem obraz Oli, jej szczery uśmiech i pełne zrozumienia spojrzenie. Zawsze była moim kompasem moralnym, kimś, kto potrafił oddzielić dobro od zła z niebywałą łatwością. Ale czy musiałem ją w to angażować? Czy naprawdę musiałem się przyznać, że rozważałem zatrzymanie tych pieniędzy dla siebie?
Im dłużej stałem tam z portfelem w ręku, tym większa była moja wewnętrzna walka. Czułem, jak jedno słowo „uczciwość” ściera się z kuszącym szeptem „łatwe pieniądze”. Każda decyzja miała swoje konsekwencje, a ja nie byłem pewien, czy jestem gotów stawić im czoła. Wiedziałem, że muszę podjąć decyzję, ale nie mogłem się zdecydować.
Nie mogłem sam podjąć decyzji
Po wielu godzinach niepewności i ciągłego roztrząsania mojego dylematu postanowiłem podzielić się swoją tajemnicą z Olą. Może i zaryzykowałem jej złość, ale wiedziałem, że sam nie dam rady udźwignąć ciężaru tej decyzji. Gdy wróciłem do domku, zobaczyłem Olę siedzącą przy kominku z kubkiem gorącej herbaty w ręku.
– Ola, muszę ci coś powiedzieć – zacząłem, a mój głos drżał bardziej, niż bym sobie tego życzył.
Uniosła wzrok znad książki, uśmiechając się ciepło, ale gdy tylko usłyszała moje słowa, jej wyraz twarzy zmienił się na pełen zaskoczenia i rozczarowania.
– Waldek, nie możesz być poważny! – zawołała, gdy opowiedziałem jej o portfelu. – Musisz oddać ten portfel.
Jej odpowiedź była szybka i stanowcza, jakby nie było żadnego innego wyjścia.
– A co, jeśli nikt się po niego nie zgłosi? Te pieniądze mogłyby nam pomóc – próbowałem tłumaczyć, mimo że wiedziałem, że to, co mówię, jest niewłaściwe.
Ola pokręciła głową, a jej oczy zdawały się błyszczeć od emocji.
– Waldek, czy naprawdę tak myślisz? Czy naprawdę chcesz zbudować coś na cudzym nieszczęściu?
Milczałem, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jej słowa były jak uderzenie, które przebiło moją moralną obronę. Wiedziałem, że miała rację, ale przyznanie się do tego było trudniejsze, niż się spodziewałem.
Od razu pożałowałem
Pod wpływem swojego sumienia i namów Oli, postanowiłem oddać portfel do pobliskiego sklepu. Była to jedyna placówka handlowa we wsi, gdzie mieszkańcy zazwyczaj załatwiali swoje codzienne sprawy. Nie było to miejsce, w którym czułbym się komfortowo, zwłaszcza że musiałem stawić czoła nieufnej sprzedawczyni.
Gdy wszedłem do środka, dzwonek nad drzwiami zabrzęczał, a sprzedawczyni spojrzała na mnie podejrzliwie znad okularów. Wiedziałem, że będzie trudno przekonać ją do mojej wersji wydarzeń.
– Dzień dobry – zacząłem, starając się brzmieć pewnie. – Znalazłem portfel na ścieżce w lesie. Pomyślałem, że najlepiej będzie oddać go tutaj, może ktoś go zgubił.
Jej spojrzenie nie złagodniało ani na moment.
– A skąd mam wiedzieć, że to naprawdę znalezione? Może wpadło w lepkie rączki i dopadły wyrzuty sumienia? Może było więcej? Niejeden by takie pieniądze zatrzymał dla siebie – odpowiedziała, z jej głosu można było wyczytać zarówno sceptycyzm, jak i ciekawość.
– Może – przyznałem, próbując utrzymać spokojny ton. – Ale mi sumienie nie pozwoliło. Po prostu chciałem być uczciwy.
Na chwilę zapanowała cisza, a ja czułem, jak ciężar sytuacji przygniata mnie coraz mocniej. W końcu sprzedawczyni sięgnęła po portfel, wciąż obserwując mnie bacznie.
– Dobrze – odparła, choć w jej głosie nadal czuć było cień wątpliwości. – Zobaczymy, czy ktoś się zgłosi.
Wyszedłem ze sklepu z uczuciem ulgi, ale i lęku. Nie byłem pewien, czy to koniec tej historii, czy dopiero jej początek.
Ręce mi opadły
Czas płynął, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym, co zrobiłem. Decyzja, którą podjąłem, nadal budziła we mnie niepewność. Czy postąpiłem słusznie? Każda myśl o portfelu była jak przypomnienie o niepewności, która krążyła wokół mnie jak cień.
Podczas późniejszych zakupów w tym samym sklepie, w którym oddałem portfel, postanowiłem zasięgnąć informacji. Sprzedawczyni spojrzała na mnie z mieszanką ciekawości i niedowierzania.
– Czy ktoś się zgłosił po ten portfel? – zapytałem, starając się brzmieć niewzruszenie, chociaż serce waliło mi jak młot.
Sprzedawczyni pokręciła głową.
– Nikt się nie zgłosił – powiedziała. – Ale dowiedziałam się, że mógł należeć do młodego chłopaka z bogatej rodziny. Pewnie nawet nie odczuł jego straty. Tacy to szastają kasą na prawo i lewo. Ale portfel poczeka tu na niego, co poradzić…
Te słowa uderzyły mnie jak cios. Z jednej strony czułem ulgę, że portfel nie był kluczowy dla czyjegoś życia, z drugiej zaś pojawiło się we mnie poczucie straty i rozczarowania. Może rzeczywiście mogłem go zatrzymać bez wyrzutów sumienia?
„Czy naprawdę zrobiłem dobrze, oddając te pieniądze?” – pytałem w myślach sama siebie, do końca nie wiedząc, czego oczekuję jako odpowiedzi.
Plułem sobie w brodę
Wyjeżdżaliśmy z lasu, gdy weekend majowy dobiegł końca. Nasz samochód toczył się powoli przez wąskie, wiejskie drogi, a ja wciąż rozważałem wydarzenia ostatnich dni. Czułem, że moja relacja z Olą się zmieniła. Jej rozczarowanie moimi wątpliwościami było dla mnie lekcją, a jednocześnie uświadomiło mi, jak bardzo ją cenię.
– Może to nie była nasza szansa, ale przynajmniej mogę spojrzeć sobie w twarz – powiedziałem w końcu, przerywając ciszę, która trwała między nami od kilku minut.
Ola spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem, choć w jej oczach nadal widziałem cienie tego, co się wydarzyło.
– Czas pokaże, Waldek. Może uczciwość ma swoją wartość, której teraz nie dostrzegamy – odpowiedziała, ściskając moją dłoń, jakby chciała dodać mi otuchy.
Droga przed nami była długa, a ja wciąż czułem się rozdarty między decyzją, którą podjąłem, a myślą o tym, co mogłem zyskać, gdybym postąpił inaczej. Jednak coś we mnie mówiło, że to doświadczenie zmieniło mnie na zawsze. Nie chodziło już tylko o pieniądze, ale o coś więcej – o zasady, które definiują, kim jesteśmy.
Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek poczuję pełną satysfakcję z wyboru, który podjąłem. Może Ola miała rację – dobro może wrócić do nas w inny sposób, w innej formie, której teraz nie potrafimy dostrzec.
Ostatecznie zrozumiałem, że czasem najbardziej wartościowe lekcje płyną z nieoczywistych sytuacji. Może nie miałem wszystkiego, czego pragnąłem, ale miałem coś, co było równie ważne – spokój sumienia i przekonanie, że postąpiłem właściwie, niezależnie od wszystkich wątpliwości, które mnie dręczyły.
Waldemar, 36 lat
Czytaj także:
- „W lesie szukałem grzybów na gulasz, a znalazłem portfel wypchany gotówką. Ucieszyłem się, ale radość nie trwała długo”
- „Mąż pożyczył pieniądze szwagrowi i nie spytał mnie o zdanie. Innym daje, a mnie skąpi każdej złotówki”
- „Mąż pojechał na majówkę z kumplami, a mnie zostawił samą w domu. Nawet nie zapytał o moje plany na długi weekend”

