Reklama

Mam na imię Weronika. Jestem księgową, a życie zawodowe pochłania większość mojego czasu. Od zawsze staram się oddzielać pracę od życia osobistego. Mam swoje pasje, jak fotografowanie przyrody i podróże, które pozwalają mi na chwilę oderwania od codziennych obowiązków. Jednak w kwestiach sercowych zawsze byłam ostrożna. Po tym, jak kilka lat temu mężczyzna, w którym byłam zakochana, nagle zniknął z mojego życia, jeszcze bardziej trzymam uczucia na dystans.

Reklama

Każdy dzień w biurze wydaje się podobny do poprzedniego: wczesne wstawanie, droga do pracy, długie godziny przy komputerze. Czasem zdaje mi się, że moje życie kręci się wokół liczb i faktur. Pomimo monotonii, którą często odczuwam, lubię swoją pracę. Jest w niej pewna stabilność, którą cenię. Jednak nigdy nie przestaję myśleć o tym, co straciłam przez brak zaufania do innych i do siebie. Czasami zadaję sobie pytanie: co by było, gdybym kiedyś zaryzykowała?

Ważny klient

Dzień zaczął się jak każdy inny. W drodze do biura myślałam o zbliżającym się tygodniowym urlopie, który planowałam spędzić na fotografowaniu dzikiej przyrody w Bieszczadach. Miałam nadzieję na trochę wytchnienia od faktur i spotkań z klientami. Jednak mój plan na spokojny dzień w pracy szybko się rozsypał, kiedy telefon zadzwonił.

– Weronika, musisz przyjść do mojego biura – powiedział szef z nieznoszącym sprzeciwu tonem.

Kiedy weszłam do jego gabinetu, siedział za biurkiem z poważną miną.

– Mamy nowego, bardzo ważnego klienta. Chcę, żebyś się nim zajęła – oznajmił, przesuwając w moją stronę teczkę z dokumentami.

Szybko przekartkowałam plik, próbując zrozumieć, czego dokładnie będzie ode mnie oczekiwał. Wiedziałam, że to zadanie mogło przynieść mi dodatkowe punkty u szefa, więc nie protestowałam. Kilka godzin później znalazłam się w sali konferencyjnej, przygotowując się do spotkania. Serce zabiło mi szybciej, kiedy drzwi otworzyły się i wszedł mężczyzna, którego twarzy nigdy bym nie zapomniała. To był on – mój były ukochany, Krzysztof.

– Weronika... – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

– Krzysztof? Co ty tutaj robisz? – wypaliłam z niedowierzaniem.

Moje myśli kotłowały się, a w głowie rodziło się tysiące pytań. Jak to możliwe, że nasze drogi znów się skrzyżowały? Co miałam teraz zrobić? Próbowałam utrzymać profesjonalny ton, ale w środku czułam się kompletnie zagubiona. Przypływ emocji był tak intensywny, że z trudem panowałam nad sobą.

Spotkanie z przyjaciółką

Po spotkaniu z Krzysztofem nie mogłam się skupić na niczym innym. Wrócił do mojego życia nagle, tak jak kiedyś z niego zniknął. Myśl o jego powrocie wzbudzała we mnie burzę sprzecznych emocji. Jak miałam pracować, gdy myśli krążyły wokół wspomnień sprzed lat? Po wyjściu z biura umówiłam się na kawę z moją najlepszą przyjaciółką, Anką. Czekała na mnie przy naszym ulubionym stoliku w kawiarni. Ledwo usiadłam, a słowa same wypłynęły z moich ust.

– Anka, wyobraź sobie, kogo dzisiaj spotkałam w pracy! Krzysztofa! – wykrzyknęłam, wciąż czując zdumienie.

– Krzysztofa? Tego Krzysztofa? – zapytała z niedowierzaniem, unosząc brwi.

– Tak, tego. Został moim nowym klientem. Nie wiem, co mam teraz zrobić – odpowiedziałam, chowając twarz w dłoniach.

– Musi być w tym jakiś powód, że zniknął, a teraz wrócił. Może powinnaś z nim porozmawiać? – zasugerowała Anka, sięgając po swoją filiżankę kawy.

– Boję się. Co, jeśli znów mnie zawiedzie? Co, jeśli nie mogę mu zaufać? – rzuciłam, próbując zapanować nad drżącym głosem.

– Weronika, musisz się dowiedzieć, dlaczego zniknął. Tylko wtedy będziesz mogła zdecydować, co dalej – powiedziała Anka z przekonaniem.

Rozmowa z Anką pomogła mi uporządkować myśli, ale wciąż nie wiedziałam, co zrobię. Moje serce mówiło jedno, a rozum zupełnie coś innego. Wiedziałam, że czeka mnie trudna decyzja, która może na zawsze zmienić moje życie.

Szczere wyznanie

Kolejne dni przyniosły wspólną pracę nad rozliczeniami podatkowymi. Z początku nasze rozmowy były formalne i rzeczowe, ale z każdym kolejnym spotkaniem czułam, jak napięcie między nami maleje. Pewnego popołudnia, po skończonym dniu pracy, Krzysztof zaproponował, byśmy zostali chwilę dłużej i porozmawiali.

– Weronika, czy możemy na chwilę przerwać profesjonalne sprawy? – zapytał, niepewnie patrząc w moje oczy.

– Chyba jesteśmy sobie winni wyjaśnienia, prawda? – odpowiedziałam, starając się brzmieć spokojnie, mimo że w środku kipiało od emocji.

Krzysztof odetchnął głęboko i zaczął mówić. Dowiedziałam się, że jego zniknięcie było spowodowane nagłym kryzysem rodzinnym. Jego ojciec ciężko zachorował, a Krzysztof musiał zająć się firmą rodzinną i wyjechać za granicę, by ją ratować.

– Nie mogłem ci wtedy nic powiedzieć. Wszystko działo się tak szybko... – tłumaczył z żalem w głosie. – Wiem, jak to brzmi, ale miałem nadzieję, że kiedyś uda mi się wrócić i to wyjaśnić – dodał, a jego oczy były pełne szczerości.

– Dlaczego nigdy się nie odezwałeś? – zapytałam, próbując zrozumieć jego motywy.

– Bałem się. Bałem się, że mnie nie zrozumiesz, że już mnie nie chcesz. Zbyt długo zwlekałem – przyznał, spuszczając wzrok.

Jego słowa uderzyły mnie z ogromną siłą. Przez lata wyobrażałam sobie różne scenariusze, ale żaden nie przypominał prawdy. Czułam, że nasze rozmowy odnowiły coś, co kiedyś między nami było. Nie wiedziałam jednak, czy mogę ponownie mu zaufać. Rozum mówił mi jedno, serce podpowiadało coś zupełnie innego.

Jego dotyk był ciepły i kojący

Po odkryciu prawdy o zniknięciu Krzysztofa nie mogłam przestać o tym myśleć. Każda kolejna noc była nieprzespana, a mój umysł bez końca analizował wszystko, co usłyszałam. Wątpliwości piętrzyły się jak gęste chmury przed burzą. Czy mogłam znowu zaufać Krzysztofowi? Czy byłam gotowa, by zaryzykować i dać nam drugą szansę?

W końcu postanowiłam się z nim spotkać. Umówiliśmy się na neutralnym gruncie – w niewielkiej kawiarni, gdzie zapach świeżo mielonej kawy wypełniał powietrze. Krzysztof już tam był, z widocznym napięciem siedział przy jednym ze stolików.

– Dzięki, że przyszłaś – zaczął, kiedy tylko usiadłam naprzeciwko niego.

– Nie mogę przestać o tym myśleć, Krzysztof. O wszystkim, co się stało, i o tym, co powiedziałeś – zaczęłam, próbując zapanować nad drżącym głosem.

– Rozumiem, Weronika. I chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę mi zależy. Chciałbym, żebyśmy mogli zacząć od nowa, jeśli tylko to możliwe – powiedział z nadzieją w oczach.

– To nie jest takie proste – odpowiedziałam, czując, jak emocje zaczynają mnie przytłaczać. – Boję się, że znów się sparzę, że znów mnie zostawisz.

Krzysztof sięgnął po moją dłoń, a jego dotyk był ciepły i kojący.

– Obiecuję, że nie popełnię tego błędu drugi raz. Jestem tutaj i nie zamierzam nigdzie odchodzić – zapewnił mnie.

W jego głosie była determinacja, której kiedyś tak bardzo potrzebowałam. Choć moje serce chciało mu wierzyć, wciąż czułam niepewność. Wiedziałam, że decyzja, którą podejmę, zaważy na naszym przyszłym losie.

Podjęłam decyzję

Czas, który spędzałam na rozmyślaniach o Krzysztofie, zdawał się płynąć inaczej. Każda minuta była jak godzina, a każda godzina jak dzień. Stojąc przed lustrem, przyglądałam się swojemu odbiciu, próbując dostrzec w nim odpowiedź na pytanie, które nurtowało mnie od chwili, gdy znów go zobaczyłam: czy jestem gotowa zaryzykować i spróbować odbudować nasz związek?

Z Krzysztofem umówiłam się na kolejne spotkanie, tym razem w parku, gdzie niegdyś często spacerowaliśmy. Liście drzew szumiały delikatnie, a słońce rzucało ciepłe promienie na nasze twarze. Spotkałam się z nim pełna obaw, ale i z nadzieją.

– Weronika, wiem, że proszę o wiele, ale chciałbym, abyśmy spróbowali – zaczął, kiedy tylko usiedliśmy na ławce. – Obiecuję, że tym razem zrobię wszystko, żeby cię nie zawieść.

Słuchałam go uważnie, próbując znaleźć w jego słowach szczerość i determinację. Zrozumiałam, że w życiu czasem trzeba zaryzykować, nawet jeśli istnieje ryzyko porażki. Krzysztof był kimś, kto kiedyś znaczył dla mnie wszystko, i czułam, że te uczucia, choć głęboko ukryte, nigdy nie wygasły.

– Krzysztof, boję się, ale... chcę spróbować. Muszę jednak wiedzieć, że możemy to zbudować na nowo, że nie będzie to tylko powtórka z przeszłości – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

Jego uśmiech był pełen ulgi i wdzięczności. Świadomość, że oboje jesteśmy gotowi dać sobie drugą szansę, była niczym nowe światełko w moim życiu.

– Nie zawiodę cię, obiecuję – powiedział z przekonaniem.

Podjęłam decyzję, ale wiedziałam, że to dopiero początek naszej wspólnej drogi. Każdy dzień miał przynieść nowe wyzwania, ale i nowe możliwości, by zbudować coś pięknego.

Nowy początek

Podjęcie decyzji o ponownym otwarciu się na Krzysztofa było dla mnie ogromnym krokiem. Choć obawy nie zniknęły całkowicie, postanowiłam zaryzykować i dać nam drugą szansę. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale i nowe możliwości do odbudowy tego, co kiedyś utraciliśmy.

Krzysztof starał się z całych sił, by pokazać, że możemy zacząć od nowa. Jego obecność była stałym wsparciem, a wspólne chwile zaczęły wypełniać pustkę sprzed lat. Mimo że zaufanie było kruche, każdego dnia pracowaliśmy nad jego odbudową, uczyliśmy się zrozumienia i akceptacji.

Praca wciąż była ważnym elementem mojego życia, ale teraz dzieliłam je z kimś, kto miał dla mnie znaczenie. Wiedziałam, że nasze wspólne dążenia i wysiłki będą decydujące dla przyszłości. W końcu zrozumiałam, że czasami warto podjąć ryzyko, by móc iść naprzód.

Nie byłam pewna, co przyniesie przyszłość, ale z Krzysztofem u boku czułam się gotowa, by stawić czoła wyzwaniom. To był nowy początek, pełen nadziei i wiary, że tym razem może być inaczej.

Weronika, 30 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama