„Zniszczyłam obcemu facetowi koszulę. Nie spodziewałam się jednak, że tak mi się zrewanżuje”

kobieta z kawą fot. Zniszczyłam obcemu facetowi koszulę/iStock by Getty, VioletaStoimenova
„Tego ranka spieszyłam się bardziej niż zwykle. Wypadłam z domu pięć minut później, niż powinnam. Kiedy odebrałam swój kubek, odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam, jak kawa rozlewa mi się na dłoń i na czyjąś koszulę”.
/ 20.03.2025 20:30
kobieta z kawą fot. Zniszczyłam obcemu facetowi koszulę/iStock by Getty, VioletaStoimenova

Każdy mój dzień zaczynał się od kawy. To była moja poranna świętość. Budziłam się wcześniej, by przed pracą wstąpić do małej kawiarni na rogu. Zawsze zamawiałam to samo – dużą latte na mleku owsianym. Barmanka już mnie znała i często miała gotową kawę, zanim zdążyłam dojść do kasy.

Lubiłam tę rutynę

W tych kilku minutach, kiedy trzymałam ciepły kubek i obserwowałam ludzi wokół, było coś uspokajającego. Czasem zastanawiałam się, co dzieje się w ich życiach. Kim jest dziewczyna w szarym płaszczu, która zawsze wyglądała na spóźnioną? O czym myśli mężczyzna w garniturze, który przegląda gazetę? I czemu ten starszy pan z książką przy oknie zawsze wybierał to samo miejsce?

Tego ranka spieszyłam się bardziej niż zwykle. Wypadłam z domu pięć minut później, niż powinnam. Kiedy odebrałam swój kubek, odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam, jak kawa rozlewa mi się na dłoń i na czyjąś koszulę.

– O nie… – wydusiłam, patrząc na ciemnobrązową plamę na jasnym materiale.

Podniosłam wzrok, gotowa na lawinę pretensji, ale zamiast tego zobaczyłam uśmiech. Mężczyzna, którego właśnie oblałam kawą, patrzył na mnie z rozbawieniem.

– Cóż, może to znak, że powinienem kupić pani kawę? – rzucił lekko, jakby wcale nie przeszkadzało mu to, że przed chwilą zniszczyłam mu ubranie.

– Nie musi pan, to ja byłam nieuważna – powiedziałam szybko, czując, jak robi mi się gorąco.

Było mi głupio

Mężczyzna nadal się uśmiechał, jakby cała sytuacja była zabawna, a nie katastrofalna. Jego koszula miała na piersi wielką plamę. Mimo to nie wyglądał na zmartwionego.

– Może dzięki temu spotkaniu poranek stanie się dla nas obojga lepszy? – odparł, patrząc na mnie ze spokojem.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie byłam przyzwyczajona do ludzi, którzy reagowali w tak beztroski sposób. Gdybym była na jego miejscu, pewnie zdążyłabym już przeliczyć, ile kosztuje czyszczenie koszuli i przeklinałabym swój pech.

– No dobrze – poddałam się w końcu. – Ale tym razem ja zapłacę.

Nie protestował. Stanęliśmy razem w kolejce, a ja wciąż czułam się trochę niezręcznie. Zerknęłam na niego ukradkiem. Był wysoki, z lekkim zarostem i ciemnymi oczami, które miały w sobie coś ciepłego. Nie wyglądał na kogoś, kto przejmuje się drobiazgami.

– Julia – przedstawiłam się, gdy podałam baristce jego zamówienie.

– Adam – odpowiedział.

Przez chwilę staliśmy w milczeniu, czekając na kawę.

– Często tu bywasz? – zapytał w końcu.

– Codziennie. To mój rytuał – przyznałam.

– Ciekawe – uśmiechnął się lekko. – Nigdy cię tu nie widziałem.

– Może zwykle jesteś tak pochłonięta swoją kawą, że nie zwracasz uwagi na ludzi wokół – dodał, jakby czytał mi w myślach.

Miał rację

Zawsze wchodziłam do kawiarni, odbierałam zamówienie i wychodziłam. Byłam typem osoby, która ceniła rutynę i rzadko robiła coś inaczej, niż zaplanowała.

Odebraliśmy nasze kubki i wyszliśmy na zewnątrz.

– To do zobaczenia – powiedział, unosząc swój kubek w geście pożegnania.

– Do zobaczenia? – powtórzyłam, zaskoczona.

– Czuję, że to nie było nasze ostatnie przypadkowe spotkanie – rzucił, zanim odszedł w swoją stronę.

Patrzyłam, jak znika w tłumie, a potem spojrzałam na swoją kawę. Smakowała inaczej niż zwykle.

Następnego dnia weszłam do kawiarni jak zwykle, ale tym razem czułam się inaczej. Wciąż miałam w głowie wczorajsze spotkanie. To było irracjonalne – przypadkowy mężczyzna, kilka słów, trochę rozlanej kawy i nagle zaczęłam zastanawiać się, czy go tu dzisiaj spotkam.

Gdy tylko zamówiłam swoją latte, usłyszałam znajomy głos za plecami.

– Mam nadzieję, że dzisiaj nie grozi mi kolejna plama na koszuli.

Odwróciłam się i zobaczyłam Adama, który patrzył na mnie z rozbawieniem. Przewróciłam oczami i upiłam łyk kawy, żeby ukryć lekkie zakłopotanie.

– Nie wyglądasz na kogoś, kto pije kawę w tym samym miejscu codziennie – zmieniłam temat.

– Bo nie piję – przyznał. – Ale może zacznę.

Nie spodziewałam się

Przez chwilę milczałam, nie wiedząc, jak zareagować. Adam zamówił swoje espresso, a potem spojrzał na mnie uważnie.

– Masz czas, żeby się przejść?

Zaskoczył mnie. Zwykle piłam kawę w biegu, między kawiarnią a biurem. To była część mojej rutyny. Ale z jakiegoś powodu tego dnia nie chciałam od razu wychodzić.

– Może na pięć minut – zgodziłam się, trochę wbrew sobie.

Wyszliśmy na ulicę, a chłodne, wczesnowiosenne powietrze przyjemnie mnie otrzeźwiło. Adam nie wyglądał na kogoś, kto się spieszył. Pił swoje espresso małymi łykami, jakby naprawdę chciał się nim delektować.

– To czym się zajmujesz? – zapytałam, żeby przerwać ciszę.

– Pracuję w wydawnictwie – odpowiedział. – A ty?

– Marketing. Nic ekscytującego.

– Może dla ciebie – odparł. – Ale dla kogoś, kto nie ma pojęcia, jak to działa, może być całkiem ciekawe.

– Czyli nie masz pojęcia, jak to działa? – uśmiechnęłam się.

– Zupełnie. Ale mogę udawać, że się znam.

Czekał na mnie

Śmiałam się, gdy dochodziliśmy do skrzyżowania, gdzie nasze drogi musiały się rozejść. Spojrzałam na zegarek – minęło dziesięć minut, a ja nawet tego nie zauważyłam.

– Muszę lecieć – powiedziałam.

– Jutro ta sama pora? – zapytał.

Nie odpowiedziałam od razu. Jeszcze dzień temu powiedziałabym, że przypadkowe spotkania nie zamieniają się w regularne znajomości.

– Może – rzuciłam z lekkim uśmiechem i ruszyłam w stronę biura.

Przez resztę dnia łapałam się na tym, że myślę o jutrzejszym poranku.

Następnego ranka było tak, jakbyśmy się umówili, Adam czekał na mnie w kawiarni. Stał oparty o ladę z kubkiem espresso w dłoni i uśmiechnął się, gdy tylko mnie zobaczył.

– A więc „może” oznaczało „tak” – zauważył.

– Miałam po prostu ochotę na kawę – odpowiedziałam neutralnym tonem, ale czułam, że uśmiech sam pojawia mi się na twarzy.

Tym razem nawet nie musieliśmy się zastanawiać, co dalej. Oboje wyszliśmy na ulicę i ruszyliśmy w stronę parku.

– Ciekawe, czy kawa smakuje lepiej, kiedy pije się ją w dobrym towarzystwie – rzucił Adam, spoglądając na mnie kątem oka.

– A co, jeśli tak jest? Wtedy już nie będzie odwrotu – odpowiedziałam, trochę żartobliwie, trochę poważnie.

Myślałam o nim

Nie odpowiedział od razu, tylko przyglądał mi się przez chwilę, jakby analizował moje słowa.

– Może nie będę chciał odwrotu – powiedział w końcu.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

– A ty? – zapytał. – Chciałabyś odwrotu?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Prawda była taka, że zaczęłam czekać na nasze poranne spacery bardziej niż na cokolwiek innego. Jakby przez te kilkanaście minut dziennie życie zwalniało, a ja mogłam po prostu być.

– Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam – odpowiedziałam wymijająco.

Adam uśmiechnął się pod nosem.

– W porządku. Daj mi znać, jak się zastanowisz.

Nie wiem, kiedy to się stało, ale nasze poranne spotkania przestały być przypadkowe. Adam nie tylko zaczął codziennie pojawiać się w kawiarni, ale też wybierał to samo miejsce przy ladzie, czekając, aż przyjdę. Czułam, że coś między nami się zmienia, choć żadne z nas tego nie nazwało.

Tego ranka, kiedy weszłam do kawiarni, Adam już tam był, ale zamiast czekać przy ladzie, siedział przy jednym ze stolików. Przede mną postawił kubek kawy.

– Dzisiaj zamówiłem za ciebie – powiedział, uśmiechając się lekko.

Zaskoczył mnie

Już miałam zapytać, dlaczego tak zrobił, gdy zauważyłam coś dziwnego. Na białej powierzchni kubka ktoś markerem napisał coś, czego się nie spodziewałam: „Czy zostaniesz moją dziewczyną?”.

Poczułam, jak serce mi przyspiesza. Nie byłam pewna, czy czy nie jakiś żart, ale Adam patrzył na mnie poważnie, choć w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia.

– A jeśli powiem tak? – zapytałam, unosząc kubek, choć ręce trochę mi drżały.

Adam uśmiechnął się szeroko.

– To znaczy, że ta kawa będzie smakować jeszcze lepiej.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Przez chwilę nie odpowiadałam, przyglądając się napisowi na kubku, jakby to mogło mi pomóc uporządkować myśli. A potem podniosłam wzrok na Adama.

– W takim razie… chyba pora przekonać się, jak smakuje – powiedziałam cicho i upiłam łyk.

Adam zaśmiał się lekko i sięgnął po swoją kawę, jakbyśmy właśnie zawarli cichą umowę. Nie musiałam nic więcej mówić – oboje wiedzieliśmy, że od tego momentu nasza poranna kawa nigdy nie będzie już tylko kawą.

Julia, 28 lat

Czytaj także:
„Dziewczyna wyciągała ode mnie wszystkie pieniądze i wciąż chciała więcej. Jak chce zasiłku to niech idzie do MOPSU”
„Wstyd mi za żonę, gdy tylko otwiera usta w towarzystwie. Ta kobieta zamiast się uczyć, na lekcjach robiła sobie drzemki”
„W marcu przycinałam trawy ozdobne i domowy budżet. Mąż bał się, że zaraz będziemy jeść najtańsze parówki”

Redakcja poleca

REKLAMA